Mija 30 lat od śmierci Luisa Buñuela – głęboko duchowego ateisty, rewolucjonisty, który nie znosił tłumu, surrealisty oskarżanego o komercyjność.
Marzenie o zostaniu reżyserem filmowym u twórcy „Dyskretnego uroku burżuazji” narodziło się po zobaczeniu w 1921 roku „Zmęczonej śmierci” Fritza Langa. Obraz Śmierci w czarnym kapeluszu, o złowrogiej, kamiennej twarzy Bernharda Goetzkego wywarła na nim tak ogromne wrażenie, że wstąpił do aktorskiej akademii Jeana Epsteina, a stamtąd szybko trafił na plan zdjęciowy. Na nim poznał Alberta Duvargera przyszłego operatora debiutanckiego „Psa andaluzyjskiego”.
Buñuel, który w młodości uprawiał hipnozę, wierzył, że kino wywiera na widzów silny hipnotyczny wpływ. Filmy wydawały się najbliższe snom, a te najbardziej interesowały reżysera. Ze snu Buñuela, o uśpionej narkotykiem królowej Hiszpanii, narodził się pomysł na „Viridianę” (kluczowa scena uśpienia Viridiany przebranej w suknię ślubną zmarłej ciotki). Przełomowy dla historii kina "Pies andaluzyjski", pierwsze filmowe dzieło surrealistyczne, był po prostu filmowym snem (przynajmniej dwie sceny są odtworzeniem prawdziwych snów Buñuela i Dalego). Motyw niesprawnego bądź uszkodzonego oka, który zapoczątkowała słynna scena z brzytwą, jest do końca obecny w twórczości reżysera - jego filmy wypełniają ślepcy i voyerystyczne wątki.
'Pies andaluzyjski", reż. Luis Buñuel / Mayfly
Drugi film - "Złoty wiek" - w którym para kochanków nie może osiągnąć erotycznego spełnienia, ciągle powstrzymywana przez pruderyjne społeczeństwo był w dużej mierze inspirowanym dziełami Markiza de Sade paszkwilem na religię katolicką. "Złoty wiek" zakazany przez prefekta policji został wyświetlony publicznie dopiero w 1980 roku. Oprócz skandalu to także koniec rozpoczętej jeszcze w domu studenckim w Madrycie przyjaźni z Salvadorem Dalim – artystów poróżniła polityka i kobieta – malarz zaczął dryfować w stronę nacjonalistycznej prawicy generała Franco i związał się z kochanką Galą, której lewicowy Buñuel szczerze nie znosił.
Tak jak "Pies andaluzyjski" ujawniał fascynację Buñuela snem i śmiercią, tak "Złoty wiek" dał początek motywowi niemożliwego spełnienia. W „Zbrodniczym życiu Archibalda de la Cruz”, tytułowy bohater daremnie będzie próbował się zabić, bohaterowie „Dyskretnego uroku burżuazji” z zagadkowych powodów nigdy nie mogą razem zjeść kolacji, mąż rozwiązłej Seweriny z „Piękności dnia” sam nie może się z nią kochać – musi zadowolić się sadystycznymi fantazjami, a w „Mrocznym przedmiocie pożądania” starzejący się Mathieu nigdy nie posiądzie tajemniczej, „podwójnej” Conchity.
"Piękność dnia", reż. Luis Buñuel / Kino Świat
Paradoksalnie "Złoty wiek" był przepustką Buñuela do świata Hollywood. Zapewniono mu wstęp na każdy plan filmowy Metro Goldwyn Mayer, okazałą pensję, a także kuratelę Charliego Chaplina (podobno Chaplin opowiadał swojej córce Gerardine fragmenty „Psa andaluzyjskiego” gdy chciał ją przestraszyć). Jednak po pierwszej wizycie na planie filmu z Gretą Garbo, z którego został wyrzucony, Buñuel nigdy na amerykański plan nie wrócił. W 1942 roku przypomniała o sobie jego znajomość z Dalim, gdy ten w autobiograficznym „Moim sekretnym życiu” napisał o komunistycznych sympatiach i ateizmie Buñuela – artysta w niesławie opuścił Stany Zjednoczone, by zrealizować swoje pierwsze pełnometrażowe filmy w Meksyku.
„Zapomniani”, których Buñuel wyreżyserował wbrew całej meksykańskiej ekipie przynieśli mu Złotą Palmę w Cannes. Film o gangu wyrostków ze slumsów, którzy dla zabawy torturują ślepca i inwalidę wywołał oburzenie w Meksyku, a paryscy intelektualiści nazwali go (z powodu epizodu stawiającego policjanta w pozytywnym świetle) „filmem burżuazyjnym”. "Nazarin" - opowieść o podobnym do Chrystusa kapłanie poddaje w wątpliwość możliwość zastosowania w praktyce chrześcijańskich nakazów moralnych. Podobny temat porusza "Viridiana", która wywołała kontrowersje na miarę „Złotego wieku”. W filmie, w którym zakonnica przebiera się w suknię ślubną ciotki by w ten sposób zadowolić swojego wuja, a rekwizytem towarzyszącym śmierci i próbie gwałtu jest dziecięca skakanka, czarę goryczy przelała scena uczty mieszkańców prowizorycznego przytułku. Dwunastu bezdomnych w łachmanach (wśród nich grający trędowatego naturszczyk) przy akompaniamencie „Alleluja” z oratorium „Mesjasz” Haendla na chwile nieruchomieje w pozycjach dwunastu apostołów z „Ostatniej wieczerzy” Leonarda Da Vinci.
"Dyskretny urok burżuazji", reż. Luis Buñuel / Kino Świat
Buñuela interesuje powtarzalność, rytuał, zapętlenie - dochodzi do niego w „Aniele zagłady” a także we francuskim „Dyskretnym uroku burżuazji”. W tym pierwszym grupa arystokratów z niejasnych przyczyn nie może wyjść z wystawnego przyjęcia - w filmie od zagadkowej niewidzialnej bariery dziwniejsze są powtórzenia tych samych sytuacji, których następuje co najmniej dziesięć. Zrealizowany we Francji "Dyskretny urok burżuazji" przynosi Buñuelowi nominację do Oscara – zamiłowany w prowokacjach reżyser na pytanie meksykańskich dziennikarzy czy Oscara dostanie, odpowiedział, że zapłacił już łapówkę, a Amerykanie słowa dotrzymują. Mimo, że żart przerodził się w międzynarodowy skandal, jak się rzekło, Akademia Filmowa słowa dotrzymała.
Buñuel aż do końca sceptycznie patrzył w przyszłość, przewidywał nadejście globalnego przeludnienia, rychłej atomowej zagłady – klimat końca czasów oddał w swoim ostatnim meksykańskim filmie „Szymonie pustelniku”. Gdy kusicielka przenosi Szymona na szaleńczo roztańczony dansing, na pytanie o nazwę tańca odpowiada ironicznie „ostatni – atomowy”. W „Mrocznym przedmiocie pożądania” Mathieu grany przez Fernando Reya, ulubionego aktora i przyjaciela Buñuela, co rusz mija wybuchające bomby i uciekających w popłochu ludzi.
"Mroczny przedmiot pożądania", reż. Luis Buñuel / Kino Świat
W twórczości Luisa Buñuela stapiają się ze sobą głęboka duchowość i świętokradztwo, Eros i Thanatos, prymitywna bieda i pozorna arystokracja. Buñuel, wielbiciel „Rękopisu znalezionego w Saragossie”, który nie sprzeciwiał się żadnej interpretacji, a sam lubił dawać wymyślone na poczekaniu tropy, pozostawił po sobie filmy-szkatułki. Przy okazji premiery „Piękności dnia” dziennikarze najczęściej pytali go o to co jest w pudełku, którego nieznana zawartość, wywołującą przerażenie i zaciekawienie, pokazuje prostytutkom rosły Azjata. Reżyser wzruszając ramionami odpowiedział: „to czego sobie zażyczycie”.