PORTAL
start
Aktualności
Filmy polskie
Box office
Baza wiedzy
Książki filmowe
Dokument
Scenarzyści
Po godzinach
Blogi
Konkursy
SFP
start
Wydarzenia
Komunikaty
Pożegnania
Zostań członkiem SFP
Informacje
Dla członków SFP
Kontakt
ZAPA
www.zapa.org.pl
Komunikaty
Informacje
Zapisy do ZAPA
Kontakt
KINO KULTURA
www.kinokultura.pl
Aktualności
Informacje
Repertuar
Kontakt
STUDIO MUNKA
www.studiomunka.pl
Aktualności
Informacje
Zgłoś projekt
Kontakt
AKTORZY POLSCY
www.aktorzypolscy.pl
Aktualności
Informacje
Szukaj
Kontakt
FILMOWCY POLSCY
www.filmowcypolscy.pl
Aktualnosci
Informacje
Szukaj
Kontakt
MAGAZYN FILMOWY
start
O magazynie
Kontakt
STARA ŁAŹNIA
www.restauracjalaznia.pl
Aktualności
Informacje
Rezerwacja
Kontakt
PKMW
start
Aktualności
Filmy
O programie
Kontakt
Portal
SFP
ZAPA
Kino Kultura
Studio Munka
Magazyn Filmowy
Stara Łaźnia
PKMW
MENU
BLOGI
Aleksandra Hamkało
  3.01.2013
Przeglądając sobie sąsiedzkie blogi na Portalu Filmowym, trafiłam na post autorstwa Pana Michała Oleszczyka „Moja dziesiątka”.

Przyznajcie, że tworzenie rankingów jest totalnie wybiórczym i nieobiektywnym, a zarazem ogromnie pociągającym zajęciem. Pozazdrościłam więc tym, którzy mają swoją dziesiątkę, i krok w krok za poprzednikami (ponieważ post Pana Michała komentuje z kolei inny artykuł), reprezentując ligę Juniorów (może z racji wieku, wykształcenia lub upodobań nie jestem specjalistką w dziedzinie filmów sprzed lat 60.), prezentuję niniejszym swoją.


Timothy Spall i Kathryn Hunter w scenie z filmu "Wszystko albo nic" Mike'a Leigh

A jako, że to mój własny blog i robię sobie na nim to na co mam ochotę, dostaniecie ową dziesiątkę w trzech częściach, bo krócej po prostu nie potrafię.

1. "Wszystko albo nic", Mike Leigh
Film „Topsy-Turvy” (o którym pisze pan Michał) jest jedynym dziełem Leigh, o którym mogę powiedzieć, że zdecydowanie nie przypadł mi do gustu. Ale jeśli miałabym wytypować dziesięciu ulubionych reżyserów, ten pocieszny Anglik na pewno znalazłby się w ich gronie. I choć jego ostatni film - „Kolejny rok” - zasługuje ze wszechmiar na peany pochwalne, do pierwszej dziesiątki typuję "Wszystko albo nic". Dlaczego? To w tym filmie zderza się charakterystyczny, nerwowy, bardziej sformalizowany aktorsko, „stary” styl Leigh z tym „nowym” – bardziej wyciszonym i boleśnie przenikliwym.

2. "Czerwona pustynia", Michelangelo Antonioni
Jak to możliwe, że film tak głęboko docierający do kobiecego wnętrza zrobił mężczyzna? Może to zasługa (uwielbianej przeze mnie) Moniki Vitti? A może profity płynące z bezcennego skarbu, w którego posiadaniu najwyraźniej znajdował się Antonioni – melancholijnej, bezgranicznej, wydawałoby się, wrażliwości. Dlatego nie, świetnie skonstruowane, nachalnie symboliczne "Powiększenie", ale depresyjna, niedopowiedziana, plastycznie wysmakowana "Czerwona pustynia" trafia do mojego Top Ten.


Emanuela Paola Carboni w „Czerwonej pustyni” Michelangela Antonioniego

3. "Mechaniczna pomarańcza", Stanley Kubrick
Wybieranie najlepszego spośród filmów Kubricka, jest jak selekcja najpiękniej oszlifowanego diamentu. Jako że ów świętej pamięci geniusz zamieniał w złoto każdy materiał, którego się dotknął, właściwie można by strzelać na chybił trafił. „Mechaniczną” darzę jednak wyjątkową estymą z kilku powodów: jej książkowy pierwowzór jest równie niezwykły jak filmowa adaptacja, rola Malcolma McDowella to jeden z majstersztyków sztuki aktorskiej, przed którym padam na kolana, a świat uchwycony/stworzony/wyczarowany w kooperacji literacko-inscenizacyjnej ma jedyną słuszną nazwę – masterpiece.

Co do jedzenia?

Moja dziesiątka – ulubione produkty, patenty, potrawy

1. Beszamel – sos ratunkowy. To z czego się składa zawsze mam pod ręką. Proporcje łatwe do zapamiętania, a i przygotowanie nie przysparza większych problemów. Kopiastą łyżkę mąki podsmażamy z taką samą ilością masła. Gdy zacznie bąbelkować, wlewamy szklankę mleka i gotujemy na małym ogniu, ciągle mieszając aż do uzyskania gładkiej konsystencji. Przepis stuprocentowo modyfikowalny. Możesz do „bazy” sypnąć wszystko, na co masz ochotę, i wykonać sos po polsku, z koperkiem, po francusku, z musztardą z całymi ziarnami gorczycy lub na sposób hinduski z dowolną masalą i podsmażonymi ziarnami gorczycy.

2. Olej lniany – bogata w najprzeróżniejsze prozdrowotne ingrediencje, polska alternatywa dla „dziewiczej” oliwy z oliwek. Bardzo dobrze sprawdza się jako baza do vinegretów. Dobrze chłonie aromaty, więc kilka gałązek np. rozmarynu, pozostawionych w słoiczku z oliwą na kilka dni, tworzy idealny produkt pod nazwą „kropnę sobie na tę kanapkę kilka kropel takiego aromaciku zdrowego”. Ważne: nie można jej podgrzewać, bo traci swoje liczne właściwości.
Ja kupuję go najczęściej „od baby”, na targowisku.

3. Autorska, super zdrowa i dietetyczna mieszanka muesli – Udoskonalana miesiącami, Zawsze obecna w lodówce, w pudełeczku, gotowa do zabrania w podróż, do szkoły, gdziekolwiek. Jej jedyną wadą jest to, że wygląda jakby ktoś ją już kiedyś zjadł... Oprócz tego ma same zalety.

Przepis: Po trzy kopiaste łyżki płatków owsianych i dowolnych otrębów, łyżka ekspandowanego amarantusa, kopiasta łyżeczka prażonego lub mielonego siemienia lnianego, kilka orzechów, kilka kawałków suszonych dowolnych owoców (jeśli są duże, kroję je do wielkości rodzynki). Zalewam wszystko wrzątkiem (tyle, aby przykryć składniki), czekam aż mieszanka wchłonie wodę. Wtedy słodzę ją 2-3 łyżeczkami miodu i zalewam 75 ml jogurtu.


Aleksandra Hamkało
www.portalfilmowy.pl
Zobacz również
Box Office. Znakomite otwarcie „Bejbi blues”!
Box Office. Rekordowy „Hobbit”!
Copyright © by Stowarzyszenie Filmowców Polskich 2002 - 2024
Scroll