Portal
SFP
ZAPA
Kino Kultura
Studio Munka
Magazyn Filmowy
Stara Łaźnia
PKMW
Prawie trzydzieści lat od daty śmierci słynnego reżysera znów w środowisku filmowym zrobiło się o nim głośno. Za sprawą nagrań, będących zapiskami prywatnych rozmów Orsona Wellesa z przyjacielem, w których twórca nie szczędził słów krytyki swoim kolegom z branży filmowej.
Z ujawnionych właśnie taśm dowiadujemy się m.in., że Laurence Olivier, za którego namową Welles wyreżyserował i zagrał główną rolę w wystawianym w Londynie „Otello” (co niewątpliwie zainspirowało reżysera do późniejszego przeniesienia dramatu na ekran kinowy) jest po prostu „głupi”. Równie „ciepło” odnosi się do innych swoich kolegów z przemysłu filmowego. Charliego Chaplina określił mianem aroganta, mówiąc o Spencerze Tracym użył słowa „nienawistny” a na Bette Davis nie mógł w ogóle patrzeć. Słuchając dalej dowiadujemy się, że James Stewart był „złym aktorem”, gra aktorska Joan Fontaine to „dwie emocje, i to wszystko” a Norma Shearer była „jedną z najmniej utalentowanych pań, które pojawiają się na srebrnym ekranie”.
Z ujawnionych właśnie taśm dowiadujemy się m.in., że Laurence Olivier, za którego namową Welles wyreżyserował i zagrał główną rolę w wystawianym w Londynie „Otello” (co niewątpliwie zainspirowało reżysera do późniejszego przeniesienia dramatu na ekran kinowy) jest po prostu „głupi”. Równie „ciepło” odnosi się do innych swoich kolegów z przemysłu filmowego. Charliego Chaplina określił mianem aroganta, mówiąc o Spencerze Tracym użył słowa „nienawistny” a na Bette Davis nie mógł w ogóle patrzeć. Słuchając dalej dowiadujemy się, że James Stewart był „złym aktorem”, gra aktorska Joan Fontaine to „dwie emocje, i to wszystko” a Norma Shearer była „jedną z najmniej utalentowanych pań, które pojawiają się na srebrnym ekranie”.
Orson Welles w filmie "Obywatel Kane", fot. materiały prasowe
O istnieniu taśm media dowiedziały się niedawno. Jako aktor, reżyser i scenarzysta, twórca jednego z najważniejszych filmów kinematografii światowej – „Obywatela Kane’a”, Welles bez wątpienia uznawany jest za giganta przemysłu filmowego. Tym bardziej ciekawość wzbudzają treści, które zawierają owe nagrania. Wywiady zarejestrowane zostały w trakcie regularnych spotkań obiadowych Orsona z jego przyjacielem, również reżyserem, Henrym Jaglomem.
Na taśmach Welles szczędził pochwał aktorom, których podziwiał. O Josephie Cottenie, z którym spotkał się na planie filmu „Trzeci człowiek” słyszymy tylko „genialny". Większą elokwencją wykazuje się w przypadku Johna Wayne’a - "człowiek z najlepszymi manierami wśród aktorów, których kiedykolwiek spotkałem w Hollywood". Natomiast rzucanie obelg w kierunku innych współczesnych mu twórców kina, nie sprawia Wellesowi najmniejszego problemu.
Joseph Cotten w filmie "Trzeci człowiek", fot. materiały prasowe
W jednej z rozmów reżyser przytacza anegdotkę, w której głównymi bohaterami są Richard Burton, Elizabeth Taylor i oczywiście on sam. Kiedy Orson był w restauracji podszedł do niego Burton i zapytał: „Elizabeth jest ze mną, bardzo chce cię poznać, czy mogę ją przyprowadzić?”
Welles bez wahania odpowiedział koledze: „Nie. Jak widzisz jestem w trakcie posiłku”.
Jaglom skarcił przyjaciela za tak nieuprzejme potraktowanie aktora, na co reżyser odpowiedział mu: „ Burton miał wielki talent, ale zmarnował swój dar. Stał się pośmiewiskiem wraz ze swoją sławną żoną, teraz pracuje tylko dla pieniędzy, co jest najgorszym gównem.”
To nie koniec "smaczków", które serwuje nam Orson Welles na swoich taśmach. Następną gwiazdą Hollywood, która staje się ich bohaterką jest nie kto inny jak Marilyn Monroe. „Zabierałem ją ze sobą na imprezy zanim stała się sławna… Chciałem spróbować i poprowadzić jej karierę. Nikt nawet nie chciał zwrócić na nią uwagi”. Pokazał ją Darrylowi F. Zanuckiemu, filmowemu potentatowi, na którym Monroe nie zrobiła dobrego pierwszego wrażenia, twierdząc, że takich jak ona, w Hollywood są setki. Jak wiadomo, później diametralnie zmieniła zdanie o aktorce.
( Marilyn Monroe i Darryl F. Zanuck mieli romans, przyp. red.)
Wśród wielu nazwisk, które padają w rozmowach reżyser pojawia się twórca kulowych już „Ptaków”, Alfred Hitchcock. "Nigdy nie rozumiałem kult Hitchcocka. Szczególnie jego późniejszych filmów ... egoizm i lenistwo. I wszystkie są oświetlone jak programy telewizyjne... Zeszłej nocy widziałem jeden z najgorszych filmów, jakie kiedykolwiek zdarzyło mi się oglądać („Okno na podwórze”)... Kompletny brak wrażliwości na to, czym opowieść o podglądaniu może być. Powiem ci, co było zadziwiające. Odkrycie, że Jimmy Stewart może być złym aktorem ... Nawet Grace Kelly jest lepsza, niż Jimmy, który się wręcz zagrywa."
Czy to już wszyscy? Nie. Jeszcze niejednej hollywoodzkiej gwieździe Orson Welles swoim ciętym komentarzem utarł nosa. Oczywiście nagrane na potrzeby stworzenia autobiografii rozmowy, nie miały zostać udostępnione opinii publicznej w wersji surowej, bez wcześniejszej edycji. Niestety, nagła śmierć reżysera w 1985 roku uniemożliwiła mu dokonania jakichkolwiek zmian. Ukryte do tej pory w garażu Henryego Jagloma taśmy, mają zostać opublikowane w formie książki „My lunches with Orson”. Autor publikacji, Peter Bisking, historyk filmowy, któremu zostały udostępnione nagrania, w wywiadzie dla serwisu Observer powiedział, że czytelnik będzie miał okazję poznać nieznane dotąd oblicze Orsona Wellesa, który szczerze mówi o wzlotach i upadkach w swojej karierze filmowej oraz o perypetiach związanych z karierami jego filmowych przyjaciół. Tematy poruszane przez reżysera są niezwykle szerokie - od polityki po literaturę.
Książka ma pojawić się w sprzedaży 16 lipca.
Na taśmach Welles szczędził pochwał aktorom, których podziwiał. O Josephie Cottenie, z którym spotkał się na planie filmu „Trzeci człowiek” słyszymy tylko „genialny". Większą elokwencją wykazuje się w przypadku Johna Wayne’a - "człowiek z najlepszymi manierami wśród aktorów, których kiedykolwiek spotkałem w Hollywood". Natomiast rzucanie obelg w kierunku innych współczesnych mu twórców kina, nie sprawia Wellesowi najmniejszego problemu.
Joseph Cotten w filmie "Trzeci człowiek", fot. materiały prasowe
W jednej z rozmów reżyser przytacza anegdotkę, w której głównymi bohaterami są Richard Burton, Elizabeth Taylor i oczywiście on sam. Kiedy Orson był w restauracji podszedł do niego Burton i zapytał: „Elizabeth jest ze mną, bardzo chce cię poznać, czy mogę ją przyprowadzić?”
Welles bez wahania odpowiedział koledze: „Nie. Jak widzisz jestem w trakcie posiłku”.
Jaglom skarcił przyjaciela za tak nieuprzejme potraktowanie aktora, na co reżyser odpowiedział mu: „ Burton miał wielki talent, ale zmarnował swój dar. Stał się pośmiewiskiem wraz ze swoją sławną żoną, teraz pracuje tylko dla pieniędzy, co jest najgorszym gównem.”
To nie koniec "smaczków", które serwuje nam Orson Welles na swoich taśmach. Następną gwiazdą Hollywood, która staje się ich bohaterką jest nie kto inny jak Marilyn Monroe. „Zabierałem ją ze sobą na imprezy zanim stała się sławna… Chciałem spróbować i poprowadzić jej karierę. Nikt nawet nie chciał zwrócić na nią uwagi”. Pokazał ją Darrylowi F. Zanuckiemu, filmowemu potentatowi, na którym Monroe nie zrobiła dobrego pierwszego wrażenia, twierdząc, że takich jak ona, w Hollywood są setki. Jak wiadomo, później diametralnie zmieniła zdanie o aktorce.
( Marilyn Monroe i Darryl F. Zanuck mieli romans, przyp. red.)
Wśród wielu nazwisk, które padają w rozmowach reżyser pojawia się twórca kulowych już „Ptaków”, Alfred Hitchcock. "Nigdy nie rozumiałem kult Hitchcocka. Szczególnie jego późniejszych filmów ... egoizm i lenistwo. I wszystkie są oświetlone jak programy telewizyjne... Zeszłej nocy widziałem jeden z najgorszych filmów, jakie kiedykolwiek zdarzyło mi się oglądać („Okno na podwórze”)... Kompletny brak wrażliwości na to, czym opowieść o podglądaniu może być. Powiem ci, co było zadziwiające. Odkrycie, że Jimmy Stewart może być złym aktorem ... Nawet Grace Kelly jest lepsza, niż Jimmy, który się wręcz zagrywa."
Czy to już wszyscy? Nie. Jeszcze niejednej hollywoodzkiej gwieździe Orson Welles swoim ciętym komentarzem utarł nosa. Oczywiście nagrane na potrzeby stworzenia autobiografii rozmowy, nie miały zostać udostępnione opinii publicznej w wersji surowej, bez wcześniejszej edycji. Niestety, nagła śmierć reżysera w 1985 roku uniemożliwiła mu dokonania jakichkolwiek zmian. Ukryte do tej pory w garażu Henryego Jagloma taśmy, mają zostać opublikowane w formie książki „My lunches with Orson”. Autor publikacji, Peter Bisking, historyk filmowy, któremu zostały udostępnione nagrania, w wywiadzie dla serwisu Observer powiedział, że czytelnik będzie miał okazję poznać nieznane dotąd oblicze Orsona Wellesa, który szczerze mówi o wzlotach i upadkach w swojej karierze filmowej oraz o perypetiach związanych z karierami jego filmowych przyjaciół. Tematy poruszane przez reżysera są niezwykle szerokie - od polityki po literaturę.
Książka ma pojawić się w sprzedaży 16 lipca.
Anna Sierakowska
Guardian.co.uk
Ostatnia aktualizacja: 23.07.2013
Gwiazda Tygodnia: Diane Keaton
Clooney kręci film o wojennych konserwatorach dzieł sztuki
Copyright © by Stowarzyszenie Filmowców Polskich 2002 - 2024