Tuż przed ponownym uruchomieniem kin otrzymaliśmy od władz wojskowych dwa wykazy filmów: na pierwszym – niezwykle ubogim – znalazły się te tytuły, które można wyświetlać, na drugim – kilkakrotnie obszerniejszym – te, których dystrybucja została zakazana.
Dziewięć lat oczekiwania na decyzję o skierowaniu do produkcji, pięć lat zakazu dystrybucji, a potem Złote Lwy w Gdańsku i Srebrny Niedźwiedź na festiwalu filmowym w Berlinie Zachodnim.
Jacek Bromski wprowadził Podlasie do masowej wyobraźni. Na dodatek spopularyzował je przy pomocy gatunku, który w Polsce niewielu reżyserów uprawia z powodzeniem - komedii.
Do powojennej Łodzi, nie tak zniszczonej jak Warszawa, ściągał kto mógł. O tym, że w Łodzi powstała „fabryka snów” zadecydowały teatry i grający w nich aktorzy.
Osjan, zespół utworzony przez Jacka Ostaszewskiego, Marka Jackowskiego i Tomasza Hołuja jesienią 1971 roku, to dla mnie jedna z najważniejszych formacji muzycznych.
Powojenne warunki, w których rozpoczynano realizację filmów animowanych w Polsce, były o wiele trudniejsze niż w filmie fabularnym, dokumentalnym czy oświatowym.
"Przypadek" Krzysztofa Kieślowskiego, nasycony pokoleniowymi i autobiograficznymi inspiracjami, najprzenikliwiej syntetyzuje powojenną „osobowość” Polaka.
Owacją na stojąco dla Barbary Krafftówny zakończyła się premiera zrekonstruowanego cyfrowo filmu Wojciecha Jerzego Hasa „Jak być kochaną”.
Nie byłoby tego filmu, gdyby nie polityczna odwilż połowy lat 50. To na jej fali opublikowano opowiadanie Marka Hłaski „Ósmy dzień tygodnia”. Chociaż jego ekranizacja autorstwa Aleksandra Forda, nie podobała się pisarzowi, to zyskał dzięki niemu żonę.
Władysława Nehrebeckiego zainspirowały postacie i wyczyny jego nastoletnich synów – Janka i Romka. Imiona filmowych bohaterów „pożyczył” z przedwojennej komedii Michała Waszyńskiego „Bolek i Lolek”