PORTAL
start
Aktualności
Filmy polskie
Box office
Baza wiedzy
Książki filmowe
Dokument
Scenarzyści
Po godzinach
Blogi
Konkursy
SFP
start
Wydarzenia
Komunikaty
Pożegnania
Zostań członkiem SFP
Informacje
Dla członków SFP
Kontakt
ZAPA
www.zapa.org.pl
Komunikaty
Informacje
Zapisy do ZAPA
Kontakt
KINO KULTURA
www.kinokultura.pl
Aktualności
Informacje
Repertuar
Kontakt
STUDIO MUNKA
www.studiomunka.pl
Aktualności
Informacje
Zgłoś projekt
Kontakt
AKTORZY POLSCY
www.aktorzypolscy.pl
Aktualności
Informacje
Szukaj
Kontakt
FILMOWCY POLSCY
www.filmowcypolscy.pl
Aktualnosci
Informacje
Szukaj
Kontakt
MAGAZYN FILMOWY
start
O magazynie
Kontakt
STARA ŁAŹNIA
www.restauracjalaznia.pl
Aktualności
Informacje
Rezerwacja
Kontakt
PKMW
start
Aktualności
Filmy
O programie
Kontakt
Portal
SFP
ZAPA
Kino Kultura
Studio Munka
Magazyn Filmowy
Stara Łaźnia
PKMW
MENU
WYDARZENIA
  15.07.2012
Animator trzyma wysoki poziom od pierwszej edycji, zarówno w konkursowej części (w tym roku dodatkowy konkurs filmów pełnometrażowych), jak i w niezwykle bogatym oraz różnorodnym segmencie pozakonkursowym, ale tegoroczne – piąte już – wydanie poznańskiej imprezy jest doprawdy animowaną ucztą. Andriej  Chrżanowskij, bracia Quay, Bruce Bickford, Jerzy Kucia – to główni jej bohaterowie.

O randze Animatora świadczy fakt, że redaktorzy niedawno wydanej książki „Coming Soon to a Festival Near You: Programming Film Festivals”, poświęconej najlepszym festiwalom filmowym na świecie, poprosili o współpracę dyrektorów zaledwie dwóch międzynarodowych festiwali animacji: z Hiroszimy i z Poznania. Animator jest festiwalem z wyraźnym obliczem programowym. Atrakcyjny i zróżnicowany program, perfekcyjna organizacja, a także obecność wielu wybitnych artystów – wszystko to sprawiło, że poznański festiwal błyskawicznie awansował do pierwszej ligi światowych festiwali.

Dziś o filmie Andrieja Chrżanowskijego „Półtora pokoju", największym – moim zdaniem – dotychczasowym wydarzeniu tegorocznej edycji festiwalu. To ponaddwugodzinna autorska wariacja na temat biografii i twórczości Josifa Brodskiego, genialnego rosyjskiego poety, pozbawionego obywatelstwa i wydalonego z ojczyzny – w wieku 32 lat – w 1972 roku, a wcześniej skazanego na przymusowe roboty za pasożytnictwo. Brodski zapytany w jednym z wywiadów, czy kiedykolwiek zamierza powrócić do Leningradu, odpowiedział: „Taka podróż mogłaby się odbyć jedynie anonimowo...". I Chrżanowskij spełnia marzenie poety. Brodski odbywa taką anonimową podróż do ojczyzny. A wszystko za sprawą... animacji. Choć nie tylko, „Półtora pokoju" to bowiem olśniewający kolaż animacji, fabuły i dokumentu. Nic dziwnego, że reżyser wybrał taką strukturę i poetykę swego filmu, jest wszakże – jak przyznał – uczniem samego Lwa Kuleszowa. Praca nad filmem zajęła mu dziesięć lat. Wcześniej nakręcił „Półtora kota", półgodzinne preludium do właściwego filmu, notabene również wspaniałe, czego dowodem Złoty Smok na Krakowskim Festiwalu Filmowym w 2003 roku.


"Półtora pokoju", fot. Animator

Chrżanowskij osobiście Brodskiego nie znał, choć żyli w tym samym mieście, chodzili na te same manifestacje, obracali się w tym samym kręgu towarzyskim, nawet mieszkali w podobnych blokach komunalnych. „Brodski miał czterech sąsiadów, którzy korzystali z tej samej łazienki i ubikacji, ja ponad trzydziestu" – wspomina reżyser. I dodaje: „Kiedyś nawet miałem okazję spotkać go, gdyż zostałem zaproszony na przyjęcie z jego udziałem. Ale byłem wtedy młody i głupi, nie wiedziałem, kto to Brodski, i nie poszedłem".

„Półtora pokoju" to wyimaginowana podróż w czasie i przestrzeni. Obserwujemy poetę, bliskich mu ludzi oraz ulubione miejsca, ale to jednocześnie uniwersalna, przejmująca opowieść o rodzinnym gnieździe, sztuce, tęsknocie, wolności, marzeniach. O wszystkim, co najważniejsze. „Szybko chcemy się wyrwać z rodzinnego gniazda, ale kiedy już się z niego wyrwiemy, a zwłaszcza gdy go utracimy, dochodzimy do wniosku, że to właśnie ono było najważniejsze" – wyznaje poeta, któremu nie dane było nawet uczestniczyć w pogrzebie swych rodziców.

Znane jest zamiłowanie Brodskiego – i jego rodziców – do kotów. „Gdyby ktoś w tym momencie zwrócił się do mnie, zamiauczałbym” – napisał w „Znaku wodnym”. „Brodski jako kot byłby prawdopodobnie kotem zwykłym, nie persem, tutejszym, jednakże nietracącym nic ze swej wrodzonej kociej elegancji i tajemniczości, kotem ze starej fotografii” – stwierdza Adam Szczuciński we „Włoskich miniaturach”, opisując wenecki „koci" spacer poety. Nic dziwnego, że równie ważny jak sam Brodski w filmie Khrzhanovsky'ego jest kot poety. „W Nowym Jorku poznałem jego ostatniego kota –  Missisipi. Nadawał kotom imiona, w których była głoska «s». Ktoś go zapytał, dlaczego nie nazwie kota SSSR, stwierdził: «Przeszkadza mi to r»" – wspomina reżyser w jednym z wywiadów. „Koty udały się Panu Bogu" – często powtarzała Wisława Szymborska. Niekiedy dodawała „tylko", niekiedy – „najbardziej". Okazuje się więc, że nie tylko Nobel łączył tych dwojga znakomitych poetów.  

Notabene, w programie tegorocznego Animatora znalazły się także: utrzymany w poetyce kryminału, francusko-holendersko-belgijsko-szwajcarski "Kot w Paryżu" Alaina Gagnola i Jeana-Loupa Felicioli, zabawna animowana opowieść o czworonogu, który sprawi, że pewna skomplikowana intryga zostanie rozwiązana i dobro znów zatriumfuje nad złem, oraz francuski „Kot rabina” Antoine’a Delesvaux i Joann Sfar, animowane kino drogi, w którym tytułowy zwierzak pragnący przejść na judaizm odkrywa w szalonej podróży przez Afrykę istny tygiel kultur, narodów i religii.
 


Jerzy Armata, Poznań
Portalfilmowy.pl
Ostatnia aktualizacja:  15.07.2012
Zobacz również
Polskie animacje w Brazylii
Prezydent złożył życzenia Kilarowi
Copyright © by Stowarzyszenie Filmowców Polskich 2002 - 2024
Scroll