PORTAL
start
Aktualności
Filmy polskie
Box office
Baza wiedzy
Książki filmowe
Dokument
Scenarzyści
Po godzinach
Blogi
Konkursy
SFP
start
Wydarzenia
Komunikaty
Pożegnania
Zostań członkiem SFP
Informacje
Dla członków SFP
Kontakt
ZAPA
www.zapa.org.pl
Komunikaty
Informacje
Zapisy do ZAPA
Kontakt
KINO KULTURA
www.kinokultura.pl
Aktualności
Informacje
Repertuar
Kontakt
STUDIO MUNKA
www.studiomunka.pl
Aktualności
Informacje
Zgłoś projekt
Kontakt
AKTORZY POLSCY
www.aktorzypolscy.pl
Aktualności
Informacje
Szukaj
Kontakt
FILMOWCY POLSCY
www.filmowcypolscy.pl
Aktualnosci
Informacje
Szukaj
Kontakt
MAGAZYN FILMOWY
start
O magazynie
Kontakt
STARA ŁAŹNIA
www.restauracjalaznia.pl
Aktualności
Informacje
Rezerwacja
Kontakt
PKMW
start
Aktualności
Filmy
O programie
Kontakt
Portal
SFP
ZAPA
Kino Kultura
Studio Munka
Magazyn Filmowy
Stara Łaźnia
PKMW
MENU
WYDARZENIA
  14.05.2013
Recenzent filmowy z „Superprodukcji” Juliusza Machulskiego odczuwał głęboką, wręcz żywiołową radość, gdy mógł postawić filmowi jedną gwiazdkę, odbierając tym samym twórcom i producentom nadzieję na zysk. Czy 10 lat po premierze „Superprodukcji” krytyka filmowa rzeczywiście wpływa na nasze filmowe wybory?
Festiwal Krytyków Sztuki Filmowej „Kamera Akcja!” to niewielka impreza z ambicjami, organizowana przez młodych, związanych z filmoznawstwem Uniwersytetu Łódzkiego. Odbywa się w wyremontowanym Łódzkim Domu Kultury, dobrze wpisując się w tradycje polskiego ruchu DKF. Nieodłączną częścią festiwalu są panele, poświęcone krytyce i krytykom filmowym. Przemysław Glajzner, szef imprezy, po raz pierwszy w tym roku zdecydował się rozszerzyć tematykę dyskusji, organizując panel pod wymownym hasłem „Rekiny kinematografii. Powiązania dystrybucji z krytykami filmowymi”. O tym, czy faktycznie istnieje dziś związek między rynkiem a recenzentami, rozmawiali: Marcin Adamczak – filmoznawca, autor książki „Globalne Hollywood – filmowa Europa i polskie kino po 1989 roku” oraz Marcin Pieńkowski – rzecznik prasowy T-Mobile Nowe Horyzonty, American Film Festival i Kina Nowe Horyzonty a także niżej podpisana.



Kiedyś wszystko było jasne. Liczba gwiazdek przy tytule filmu w „Gazecie Wyborczej” mogła, zdaniem dystrybutorów, w znaczący sposób wpłynąć na frekwencyjny wynik filmu.  Dzisiaj jednak, gdy debata publiczna przenosi się na fora społecznościowe do Internetu, siła uderzeniowa recenzji spadła. W 2010 roku, niezależnie od siebie, dwie firmy przeprowadziły dwa niezależne badania widowni. Nie można ich traktować w kategoriach naukowych, ale warto się nad nimi pochylić.

Firma Research and Development Solutions, wspierając się dotacją z Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej, stworzyła interesujący raport „Kino w 2010 roku”, w którym znalazło się pytanie, skąd widzowie dowiedzieli się o filmie i jakie czynniki wpłynęły na decyzję o zakupie biletu? Najpopularniejszym źródłem wiedzy o filmie okazały zwiastuny filmów w internecie, telewizji i w kinie, z których korzysta ponad połowa widzów. I, co istotne, są to przede wszystkim widzowie młodsi, 20-30-letni. Połowa badanych przyznawała się także do szukania informacji o filmach w portalach ogólnotematycznych i filmowych. Te źródła informacji o filmie podaje także „Orange. Preferencje kinowe Polaków”. Z obu badań wynika, że nadal nie traci na znaczeniu tradycyjny „twardy” marketing, czyli plakaty i ulotki w kinach. Ciekawa grupa widzów wyłoniła się z badania Orange – to ci, którzy przyszli do kina, a nie na z góry określony film, decyzję podejmując na gorąco, w foyer.


Krytyk zwycięski: Rafał Królikowski w filmie "Superprodukcja". Fot. SF Zebra

Niektóre wnioski płynące z obu raportów są zaskakujące. Oto programy telewizyjne, do niedawna główna dźwignia promocji, wpłynęły na stosunkowo wąską grupę widzów. Co więcej, byli to ludzie po 30., zazwyczaj wychowani w tradycji kompetentnych telewizyjnych i radiowych audycji kulturalnych. Podobnie jest z tradycyjnymi recenzjami gazetowymi. Grupa, która się nimi sugeruje, to zaledwie średnio 20 proc. widowni. I jest to grupa widzów zdecydowanie starszych, odwiedzających kina incydentalnie. Według badań Research and Development Solutions, znacznie popularniejsze są, zwłaszcza wśród młodych, serwisy internetowe kin, które w świecie filmoznawczym w zasadzie nie istnieją, jako zbiór materiałów promocyjnych, dostarczonych przez dystrybutorów.

Czy zatem można zaryzykować twierdzenie, że krytyka filmowa to dzisiaj osobny fakt kulturowy, niepowiązany z rzeczywistością rynkową? Marcin Adamczak, od lat studiujący skomplikowane relacje gospodarcze i społeczne w światowym przemyśle filmowym, nie odpowiada na to pytanie jednoznacznie: - Pozytywna recenzja może nie mieć wpływu na wynik frekwencyjny, ale negatywna – już tak – mówi Adamczak. Niedawno po raz drugi przyznano „Węże” - w założeniu „nagrody” dla polskich filmów najgorszych, czyli - jak tłumaczyli to inicjatorzy akcji – dla  filmów, których twórcy źle traktują widza, kręcąc swoje dzieła z cynicznej kalkulacji czy wyłącznie z chęci zysku. Zanim pierwsze Węże wypełzły na powierzchnię, głośnym echem odbił się spór Tomasza Raczka z Jackiem Samojłowiczem, producentem filmu "Kac Wawa", rozpoczęty zresztą tekstem, zamieszczonym na naszym Portalu. „Rodzimi filmożercy powinni ZOSTAĆ POINFORMOWANI na przykładzie tego filmu, co jest złe a nawet niebezpieczne dla kultury powszechnej w takich produkcjach” - pisał Raczek.


Kadr z filmu "Kac Wawa". Fot. Syrena Films

Być może zwarcie szeregów przez krytyków przeciwko filmom najgorszym, co Raczek nazwał „Wiosną krytyków” , rzeczywiście sprawiło, że widzowie zaczęli odrzucać produkcje bez pomysłu, wykonane pospiesznie, bez refleksji. Po zapoznaniu się z wynikami frekwencyjnymi polskich filmów w 2012 roku (TUTAJ), krytycy zgodnie zauważyli – widzowie przekonali się do polskiego kina artystycznego, nawiązali więź z twórcami. Potwierdzają to sukcesy frekwencyjne "Jesteś Bogiem", „Mojego roweru” czy „Róży”.

Ale na wynik ten można spojrzeć z zupełnie innej strony. Rok 2011 zakończył się imponującym wynikiem dla rodzimego kina – 30-procentowym udziałem. To wielka liczba, jeden z najlepszych wyników wśród krajów europejskich. Ale doprowadziły do niego – poza biletami sprzedanymi na takie filmy jak "Baby są jakieś inne", "Sala samobójców" czy „Czarny czwartek” - także pełne sale na „Listach do M.”, „Och, Karol 2” czy "Wyjazd integracyjny" (nota bene ubiegłoroczny laureat Węży). Teraz, gdy mówi się o odrodzeniu rodzimego kina artystycznego, polski udział w rynku skurczył się o połowę, wynosi ok. 15 proc. Widzowie wybrali więc ambitniejsze produkcje, ale poszli tylko na nie. Być może dlatego, że po prostu nie mieli na co pójść. Bo zabrakło choćby harlequinów w twardej okładce i z porządnie zrobioną korektą.


Kadr z filmu "Wyjazd integracyjny". Fot. Kino Świat

Bo te powszechnie już wyszydzane komedie romantyczne czy też w ogóle polskie komedie, miały swojego widza, który, co w wywiadzie dla Magazynu Filmowego SFP (3/2013) przyznaje Tomasz Jagiełło, prezes sieci kin Helios, z czasem mógł kupić bilet na inny polski film. Brak rodzimych filmów gatunkowych, zrealizowanych choćby na średnim poziomie, kosztował nas 15 procent dystrybucyjnego tortu. Kino gatunkowe, nawet jeśli w wersji polskiej nie zadowala nas poziomem, wzmacnia potencjał przemysłu filmowego, przywiązuje widza do polskiego języka w kinie, a PISF-owi daje silny, frekwencyjny argument w obronie prawa filmowego. Krytycy powinni tę zależność widzieć, natomiast polscy filmowcy poważnie potraktować oczekiwania widza.

Z drugiej strony, można całą sprawę uprościć, stawiając prostą tezę: co łączy "Listy do M.", "Nad życie" i "Mój rower"? Wszystkie trzy filmy poszły dobrze, i wszystkie były wsparte dużą kampanią promocyjną w Telewizji TVN. Czy to oznacza, że krytyk może wzruszyć ramionami i zająć się dłubaniem ambitnego eseju dla „Kina” czy „Kwartalnika Filmowego”?

Na pewno nie. Z zamkniętego w wieży z kości słoniowej recenzenta, zmienia się w menedżera informacji, crossmedialnego, sięgającego po różne formy komunikacji z widzem, konceptualnego, obecnego na Facebooku czy forach internetowych. Rozumiejącego specyfikę rynku i paradoksy nowego przemysłu medialnego. Na dobre rzemiosło zawsze bowiem jest popyt, czy mówimy tu o reżyserach, scenarzystach, czy też o recenzentach filmowych.




Anna Wróblewska
Portalfilmowy.pl
Ostatnia aktualizacja:  14.12.2013
Zobacz również
Wybrano nowe władze KIPA
Planete+ Doc. Poza dokument
Copyright © by Stowarzyszenie Filmowców Polskich 2002 - 2024
Scroll