PORTAL
start
Aktualności
Filmy polskie
Box office
Baza wiedzy
Książki filmowe
Dokument
Scenarzyści
Po godzinach
Blogi
Konkursy
SFP
start
Wydarzenia
Komunikaty
Pożegnania
Zostań członkiem SFP
Informacje
Dla członków SFP
Kontakt
ZAPA
www.zapa.org.pl
Komunikaty
Informacje
Zapisy do ZAPA
Kontakt
KINO KULTURA
www.kinokultura.pl
Aktualności
Informacje
Repertuar
Kontakt
STUDIO MUNKA
www.studiomunka.pl
Aktualności
Informacje
Zgłoś projekt
Kontakt
AKTORZY POLSCY
www.aktorzypolscy.pl
Aktualności
Informacje
Szukaj
Kontakt
FILMOWCY POLSCY
www.filmowcypolscy.pl
Aktualnosci
Informacje
Szukaj
Kontakt
MAGAZYN FILMOWY
start
O magazynie
Kontakt
STARA ŁAŹNIA
www.restauracjalaznia.pl
Aktualności
Informacje
Rezerwacja
Kontakt
PKMW
start
Aktualności
Filmy
O programie
Kontakt
Portal
SFP
ZAPA
Kino Kultura
Studio Munka
Magazyn Filmowy
Stara Łaźnia
PKMW
MENU
WYDARZENIA
  20.11.2014
Z Marcinem Dorocińskim, odtwórcą roli Mirka – ojca Maszeńki w filmie „Serce, serduszko”, rozmawia Marcin Zawiśliński.
Serwis Internetowy SFP: Jan Jakub Kolski sięgnął po gatunek, który wśród polskich reżyserów jest raczej niepopularny. "Serce, serduszko" to, bowiem familijny film drogi.

Marcin Dorociński: Myślę, że może go obejrzeć każdy, niezależnie od wieku. Mam nadzieję, że każdy widz odnajdzie w którejś z pojawiających się w nim postaci kawałek siebie, przypomni sobie jakąś przygodę z własnego życia. W „Sercu….” dzieją się naprawdę dramatyczne rzeczy, ale bohaterowie starają się z nimi uporać, i to w niegłupi sposób. Ten film jest jak dziecko, które często zadaje pytania albo wręcz odwrotnie: nie pyta nas o nic, tylko reaguje spontanicznie na to, co przynosi mu życie.


Maria Blandzi, Julia Kijowska, Marcin Dorociński w filmie "Serce, serduszko". Fot. Next Film.

Znany jest Pan z tego, że bardzo starannie dobiera sobie role. Co Pana zafascynowało w „Sercu, serduszku”?
MD: Moim marzeniem jest to, żeby przeczytać ciekawą historię, a następnie stać się jej częścią. Nie zawsze to się udaje, ale mam szczęście, że tak było tym razem. Interesują mnie przede wszystkim projekty, które dotyczą ludzi, ich słabości oraz tego, w jaki sposób radzą sobie z nimi. Jakże istotne jest to, żebyśmy nie oceniali innych zbyt pochopnie, choćby tylko w oparciu o ich wygląd zewnętrzny.  Bo robią groźne miny albo mają dziwnie pomazane twarze…O tym też jest przecież "Serce, serduszko".

Oglądał Pan wcześniejsze filmy Jana Jakuba Kolskiego? Np. „Historię kina w Popielawach” czy też „Jańcio Wodnika”?
MD: Tak, ale ten film jest inny od jego poprzednich projektów, bo i Janek się zmienił. Na planie spotkałem zupełnie innego człowieka od tego, jakiego sobie wyobrażałem na podstawie anegdot i plotek, które do mnie docierały. Jest wspaniałym dyrygentem filmowej orkiestry, ale potrafi też słuchać i mówić „nie wiem”.

Wielu zawodowych aktorów twierdzi, że najtrudniej gra się z dziećmi i ze zwierzętami. W tym filmie sporo było takich scen...
MD: Dla mnie gra z Marysią Blandzi (w roli 10-letniej Maszeńki) czy też z ptakami, kurczakami, a nawet wilkiem, to była wspaniała przygoda. Marysia wygląda jak dziecko, ale wewnętrznie jest – wbrew pozorom – bardzo dojrzałą osobą. Posiada wiele talentów i jeżeli w przyszłości będzie chciała pójść w moje ślady, może stać się naprawdę wspaniałą aktorką.

W obsadzie „Serca, serduszka” nie zabrakło też legend polskiego kina tj. Franciszek Pieczka czy Maja Komorowska.
MD: Bardzo poruszyła mnie szczególnie scena, w której Maja jako madame Lisiecka tańczy w domu z Maszeńką. Cudownie było na nie patrzeć. Niedawno widziałem się z Panią Mają i pogratulowałem jej tego występu.

Madame Lisiecka starała się pomóc nie tylko Maszeńce, ale także jej ojcu…

MD: Trzeba mieć szczęście, żeby w odpowiednim momencie swojego życia spotkać człowieka, który powie nam coś szczerze. I jeśli będziemy na tyle mądrzy, żeby to zrozumieć, to może nas to przed czymś uratuje…

…i dlatego w jednej z ostatnich scen filmu "Serce, serduszko" tańczy Pan w przebraniu baletnicy na dworcowym peronie?
MD: Nie będę zdradzał szczegółów. Polecam jednak każdemu, żeby spróbował zatańczyć taki układ choćby przez dwie minuty, szczególnie jeżeli nigdy wcześniej nie miało się z tym nic wspólnego. Musiałem naprawdę sporo poćwiczyć, żeby rytmicznie nad nim zapanować.

To była najtrudniejsza Pańska scena w tym filmie?
MD: To w ogóle było jedno z trudniejszych wyzwań w moim życiu zawodowym.


Marcin Zawiśliński
SFP
Ostatnia aktualizacja:  20.11.2014
Zobacz również
fot. Aleksandra Michael/Next Film
Camerimage. Dzień 5
Rusza kurs historii polskiego kina
Copyright © by Stowarzyszenie Filmowców Polskich 2002 - 2024
Scroll