Portal
SFP
ZAPA
Kino Kultura
Studio Munka
Magazyn Filmowy
Stara Łaźnia
PKMW
Kolejne dni wrocławskiego festiwalu przynoszą wiele intrygujących odkryć, szczególnie w sekcji konkursu głównego. Wyłaniają też nowych, niezwykle mocnych, faworytów do nagrody.
Ten film namieszał już sporo na festiwalu w Cannes i nie pozostawił obojętnymi również widzów wrocławskiego festiwalu. "Nieznajomy nad jeziorem" – bo o tym obrazie mowa – na Lazurowym Wybrzeżu został wyróżniony nagrodą za najlepszą reżyserię w sekcji Un Certain Regard. Z kolei na Nowych Horyzontach startuje w konkursie głównym i wydaje się mieć duże szanse na najwyższe laury. Produkcja Alaina Guiraudiego stanowi przykład inteligentnej zabawy gatunkiem (głównie thrillera i melodramatu), pełnej nawiązań m.in. do kina Alfreda Hitchcocka i Williama Friedkina.
Kadr z filmu "Nieznajomy nad jeziorem", fot. MFF T-Mobile Nowe Horyzonty
Ta krwawa love story rozgrywająca się w świecie gejowskiego środowiska tętni napięciem i zaskakuje zwrotami akcji. Nic nie jest w tej ironicznej historii takie, jakim początkowo zdawało się być, a jedynym, co pozostaje niezmienne, jest otaczający bohaterów pejzaż – pusty i monotonny. Akcja "Nieznajomego nad jeziorem" rozgrywa się na rozległej, złocistej plaży, na której wszyscy się znają i regularnie spotykają w ramach gejowskiego cruisingu. Reguły gry, jakimi rządzi się ten hermetyczny mikroświat, są stałe i ściśle określone, a każda zmiana zostaje szybko dostrzeżona. Kiedy więc nad jeziorem niespodziewanie pojawia się obcy, tylko pozornie zaczyna on wpisywać się w tkankę klaustrofobicznej rzeczywistości bohaterów. Jego tajemnicza obecność zapowiada w istocie zagrożenie i budzi rosnący niepokój. Te kryminalne elementy Guiraudie zręcznie równoważy humorem i trafnie wyważoną dawką campowego kiczu. Widać, że ma świetne wyczucie filmowego tworzywa, a jego dzieło – przyjemną lekkość i bezpretensjonalność. To z pewnością czyni "Nieznajomego nad jeziorem" jednym z najmocniejszych faworytów konkursu na wrocławskim festiwalu.
Kadr z filmu "Jungle love", fot. MFF T-Mobile Nowe Horyzonty
W zamkniętym i niezmiennym krajobrazie przyrody rozgrywa się również akcja "Jungle Love" – jednego z czterech filipińskich filmów prezentowanych na festiwalu (i zarazem drugiego, obok "Big Boy", pokazywanego w konkursie głównym). Jeśli w "Nieznajomym nad jeziorem" natura milcząco towarzyszyła bohaterom opowieści, tu zdaje się tajemniczo ingerować w ich życie, przypominać o sobie niemal na każdym ich kroku. Podobnie jak u Alaina Guiraudie, również tu staje się scenerią ich erotycznych fascynacji i coraz bardziej skomplikowanych namiętności. Tytułowa dżungla z sensualistycznego obrazu Sherada Anthony’ego Sancheza tętni siłą wyzwalającą w postaciach pierwotne instynkty, które stopniowo przejmują nad nimi władzę. Ujawnia ich skrywane pragnienia, zaczyna mącić w głowach. Bohaterowie zaczynają zachowywać się jak dzikie zwierzęta, a w wędrówce przez niekończącą się dżunglę towarzyszą im tajemnicze, zaludniające ją stwory. Choć świat "Jungle Love" przypomina filmowe uniwersum Apichatponga Weerasethakula, to zarzucanie filipińskiemu autorowi wtórności byłoby znaczną przesadą. Obraz młodego reżysera zdradza pokrewne zakorzenienie w realizmie magicznym i ujawnia podobną wrażliwość, ale ma w sobie oryginalność zdradzającą osobne, ściśle autorskie myślenie. Świadczą o tym choćby proponowane przez Sancheza eksperymenty formalne, które stawiają jego świat na pograniczu fabuły i wideoartu. Znakomicie przy tym przesuwają granicę odbiorczego uczestnictwa – za sprawą dusznych i tętniących dźwiękami ujęć bezmiaru dżungli, widz rzeczywiście może odczuć po drugiej stronie ekranu jej gęstwinę.
Kadr z filmu "Noc", fot. MFF T-Mobile Nowe Horyzonty
Mroczny świat przyrody powraca jako jeden z bohaterów również w mrocznym krajobrazie "Nocy"Leonardo Brzezickiego – innym godnym uwagi tytule prezentowanym w ramach nowohoryzontowego konkursu. Głównym, choć nieobecnym na ekranie protagonistą tego filmu jest Miguel – chłopak, którego pasją było nagrywanie otaczających go dźwięków. Kolejne taśmy składają się więc na sekretną dokumentację jego życia. Po samobójczej śmierci Miguela kilkoro jego przyjaciół przyjeżdża do domu w lesie, gdzie chłopak spędził ostatnie dni. Zanurzeni w zebranych przez niego szelestach, krzykach i melodiach próbują poradzić sobie z przeżywaną żałobą. Zakładają ubrania zmarłego, odgrywają jego życie na nowo. Narracja "Nocy" przypomina sen – wypełniają ją pozbawione często logiki dialogi, dryfujące bezwolnie słowa, gęstniejące spojrzenia. Walczą w nich ze sobą teraźniejszość i przeszłość, namiętność z pragnieniem śmierci. Świat zanurzony w zmysłowych obrazach i dźwiękach z filmu Brzezickiego wypełniony jest zagadką, wydaje się trudny do opisania i rozgryzienia. "Noc" zawieszona w krajobrazie wiszącego nad bohaterami nieba stanowi metafizyczny spektakl, w którym życie wydaje się niczym więcej niż tylko medytacją nad umieraniem. Bez wątpienia jest jednym z tych filmów, w których znaczenia gęstnieją z każdą sceną i które jeszcze długo po seansie nie opuszczą naszej pamięci.
Ten film namieszał już sporo na festiwalu w Cannes i nie pozostawił obojętnymi również widzów wrocławskiego festiwalu. "Nieznajomy nad jeziorem" – bo o tym obrazie mowa – na Lazurowym Wybrzeżu został wyróżniony nagrodą za najlepszą reżyserię w sekcji Un Certain Regard. Z kolei na Nowych Horyzontach startuje w konkursie głównym i wydaje się mieć duże szanse na najwyższe laury. Produkcja Alaina Guiraudiego stanowi przykład inteligentnej zabawy gatunkiem (głównie thrillera i melodramatu), pełnej nawiązań m.in. do kina Alfreda Hitchcocka i Williama Friedkina.
Kadr z filmu "Nieznajomy nad jeziorem", fot. MFF T-Mobile Nowe Horyzonty
Ta krwawa love story rozgrywająca się w świecie gejowskiego środowiska tętni napięciem i zaskakuje zwrotami akcji. Nic nie jest w tej ironicznej historii takie, jakim początkowo zdawało się być, a jedynym, co pozostaje niezmienne, jest otaczający bohaterów pejzaż – pusty i monotonny. Akcja "Nieznajomego nad jeziorem" rozgrywa się na rozległej, złocistej plaży, na której wszyscy się znają i regularnie spotykają w ramach gejowskiego cruisingu. Reguły gry, jakimi rządzi się ten hermetyczny mikroświat, są stałe i ściśle określone, a każda zmiana zostaje szybko dostrzeżona. Kiedy więc nad jeziorem niespodziewanie pojawia się obcy, tylko pozornie zaczyna on wpisywać się w tkankę klaustrofobicznej rzeczywistości bohaterów. Jego tajemnicza obecność zapowiada w istocie zagrożenie i budzi rosnący niepokój. Te kryminalne elementy Guiraudie zręcznie równoważy humorem i trafnie wyważoną dawką campowego kiczu. Widać, że ma świetne wyczucie filmowego tworzywa, a jego dzieło – przyjemną lekkość i bezpretensjonalność. To z pewnością czyni "Nieznajomego nad jeziorem" jednym z najmocniejszych faworytów konkursu na wrocławskim festiwalu.
Kadr z filmu "Jungle love", fot. MFF T-Mobile Nowe Horyzonty
W zamkniętym i niezmiennym krajobrazie przyrody rozgrywa się również akcja "Jungle Love" – jednego z czterech filipińskich filmów prezentowanych na festiwalu (i zarazem drugiego, obok "Big Boy", pokazywanego w konkursie głównym). Jeśli w "Nieznajomym nad jeziorem" natura milcząco towarzyszyła bohaterom opowieści, tu zdaje się tajemniczo ingerować w ich życie, przypominać o sobie niemal na każdym ich kroku. Podobnie jak u Alaina Guiraudie, również tu staje się scenerią ich erotycznych fascynacji i coraz bardziej skomplikowanych namiętności. Tytułowa dżungla z sensualistycznego obrazu Sherada Anthony’ego Sancheza tętni siłą wyzwalającą w postaciach pierwotne instynkty, które stopniowo przejmują nad nimi władzę. Ujawnia ich skrywane pragnienia, zaczyna mącić w głowach. Bohaterowie zaczynają zachowywać się jak dzikie zwierzęta, a w wędrówce przez niekończącą się dżunglę towarzyszą im tajemnicze, zaludniające ją stwory. Choć świat "Jungle Love" przypomina filmowe uniwersum Apichatponga Weerasethakula, to zarzucanie filipińskiemu autorowi wtórności byłoby znaczną przesadą. Obraz młodego reżysera zdradza pokrewne zakorzenienie w realizmie magicznym i ujawnia podobną wrażliwość, ale ma w sobie oryginalność zdradzającą osobne, ściśle autorskie myślenie. Świadczą o tym choćby proponowane przez Sancheza eksperymenty formalne, które stawiają jego świat na pograniczu fabuły i wideoartu. Znakomicie przy tym przesuwają granicę odbiorczego uczestnictwa – za sprawą dusznych i tętniących dźwiękami ujęć bezmiaru dżungli, widz rzeczywiście może odczuć po drugiej stronie ekranu jej gęstwinę.
Kadr z filmu "Noc", fot. MFF T-Mobile Nowe Horyzonty
Mroczny świat przyrody powraca jako jeden z bohaterów również w mrocznym krajobrazie "Nocy"Leonardo Brzezickiego – innym godnym uwagi tytule prezentowanym w ramach nowohoryzontowego konkursu. Głównym, choć nieobecnym na ekranie protagonistą tego filmu jest Miguel – chłopak, którego pasją było nagrywanie otaczających go dźwięków. Kolejne taśmy składają się więc na sekretną dokumentację jego życia. Po samobójczej śmierci Miguela kilkoro jego przyjaciół przyjeżdża do domu w lesie, gdzie chłopak spędził ostatnie dni. Zanurzeni w zebranych przez niego szelestach, krzykach i melodiach próbują poradzić sobie z przeżywaną żałobą. Zakładają ubrania zmarłego, odgrywają jego życie na nowo. Narracja "Nocy" przypomina sen – wypełniają ją pozbawione często logiki dialogi, dryfujące bezwolnie słowa, gęstniejące spojrzenia. Walczą w nich ze sobą teraźniejszość i przeszłość, namiętność z pragnieniem śmierci. Świat zanurzony w zmysłowych obrazach i dźwiękach z filmu Brzezickiego wypełniony jest zagadką, wydaje się trudny do opisania i rozgryzienia. "Noc" zawieszona w krajobrazie wiszącego nad bohaterami nieba stanowi metafizyczny spektakl, w którym życie wydaje się niczym więcej niż tylko medytacją nad umieraniem. Bez wątpienia jest jednym z tych filmów, w których znaczenia gęstnieją z każdą sceną i które jeszcze długo po seansie nie opuszczą naszej pamięci.
Magdalena Bartczak
Portalfilmowy.pl
Ostatnia aktualizacja: 27.07.2013
(Nie)potrzebni (nie) mogą odejść
Konkurs filmowy "Nakręć kulturę!"
Copyright © by Stowarzyszenie Filmowców Polskich 2002 - 2024