PORTAL
start
Aktualności
Filmy polskie
Box office
Baza wiedzy
Książki filmowe
Dokument
Scenarzyści
Po godzinach
Blogi
Konkursy
SFP
start
Wydarzenia
Komunikaty
Pożegnania
Zostań członkiem SFP
Informacje
Dla członków SFP
Kontakt
ZAPA
www.zapa.org.pl
Komunikaty
Informacje
Zapisy do ZAPA
Kontakt
KINO KULTURA
www.kinokultura.pl
Aktualności
Informacje
Repertuar
Kontakt
STUDIO MUNKA
www.studiomunka.pl
Aktualności
Informacje
Zgłoś projekt
Kontakt
AKTORZY POLSCY
www.aktorzypolscy.pl
Aktualności
Informacje
Szukaj
Kontakt
FILMOWCY POLSCY
www.filmowcypolscy.pl
Aktualnosci
Informacje
Szukaj
Kontakt
MAGAZYN FILMOWY
start
O magazynie
Kontakt
STARA ŁAŹNIA
www.restauracjalaznia.pl
Aktualności
Informacje
Rezerwacja
Kontakt
PKMW
start
Aktualności
Filmy
O programie
Kontakt
Portal
SFP
ZAPA
Kino Kultura
Studio Munka
Magazyn Filmowy
Stara Łaźnia
PKMW
MENU
WYDARZENIA
  27.08.2013
Rozmawiamy ze Stanisławem Janickim, autorem programu „W starym kinie” oraz wydanej niedawno książki „Odeon. Felietony filmowe”.

Portalfilmowy: Od lat propaguje pan przedwojenne kino. Czy to znaczy, że filmy współczesne od zawsze były poza sferą pana zawodowych zainteresowań?

Stanisław Janicki: Nie. Zanim zająłem się starym kinem, które z czasem stało się również moim hobby, zajmowałem się szeroko rozumianą krytyką i publicystyką filmową. Było tak aż do 1973 roku, kiedy sam zacząłem robić filmy. Wtedy przestałem oceniać filmy innych twórców. I tak jest do dziś. Obecnie opowiadam o starych, głównie przedwojennych filmach, współpracując z Telewizją Kino Polska. Od siedmiu lat mam także swoje cotygodniowe okienko (konkretnie „Odeon”) w radiu RMF Classic.


 Stanisław Janicki. Fot. RMF Radio Classic

PF: Jednak aż 32 lata swojej dziennikarskiej kariery przepracował pan w TVP. Który spośród setek odcinków słynnego programu „W starym kinie” najbardziej utkwił panu w pamięci?

SJ: Pamiętam w szczególności dwa. Program o Eisensteinie, który nagrywaliśmy w Pałacu Kultury. To się nazywało ''Przygoda meksykańska''. Dosyć szybko znudziło mi się siedzenie przy stoliku, z tyłu czerwoną kotarą, więc wymyśliłem, że przy każdym moim kolejnym wejściu – bo wtedy ''W starym kinie'' to były programy o kinie, a nie wstępy do filmów – będzie inne tło. Mój scenograf, Rysio Radwański, miał za zadanie zrobić kilka teł inspirowanych ikonografią meksykańską, czyli z kaktusami itd. Te stanowiska były gotowe. Nieszczęście polegało na tym, że w Pałacu Kultury wtedy ktoś przed nami też robił program. Wchodziliśmy do studia mając dziesięć minut czasu na przygotowanie. Nie było więc możliwości, żeby te stanowiska ustawić. Więc Rysio ustawił pierwsze, zaczął drugie – i tyle, bo już wchodziliśmy na antenę! Rozpocząłem opowieść o tej „Przygodzie Eisensteina” i zapowiadałem stosowny fragment filmu. Podczas jego emisji był czas na ustawienie następnego stanowiska. Nie muszę mówić, jaki to był suspens, czy zdążymy… ale zdążyliśmy.


Charles Chap[lin w filmie "Dyktator". Fot. materiały prasowe

Przypomina mi się też program o awangardzie francuskiej. Proszę sobie wyobrazić – program 1 TVP, niedziela, godzina 12:00, a tu awangarda lat 20. i 30. Nie wymądrzałem się o tym jakoś specjalnie, tylko starałem się przedstawić widzom, że był po prostu taki okres w kinie. No i miałem filmy z Filmoteki Narodowej, wtedy chyba jeszcze nawet z Filmowego Archiwum. Był tam między innymi ''Balet mechaniczny'' Fernanda Legera. Robię więc zapowiedź, film idzie, a ja patrzę. Telekino się pomyliło: puścili film od tyłu, w dodatku - do góry nogami! Najpierw mnie o mało szlag trafił, potem pomyślałem – niech leci, w końcu awangarda, byle tylko skończyli przed tytułem! Niestety, poleciał i tytuł, więc każdy mógł się zorientować, że coś poszło nie tak.

PF: Formuła pana programu zmieniała się na przestrzeni tych trzech dekad... 

SJ: Pretekstem do zmian były zazwyczaj rozmaite rocznice. Pierwsze programy szły na żywo. Potem uległo to zmianie. Zasugerowałem na przykład, żeby robić program w plenerze. Wymyśliłem cykl: „Moje pierwsze filmy”. Ale nie zawsze były to debiuty – z Jerzym Kawalerowiczem trudno było robić program o ''Gromadzie'', ale już o ''Celulozie'' i ''Pod gwiazdą frygijską'' tak. Bohaterami kolejnych odcinków byli m.in. Andrzeju Wajdzie, Krzysztofie Zanussim, Tadeuszu Konwickim, Ludwiku Sempolińskim i Andrzeju Munku (który już nie żył) oraz o  Kazimierzu Kutzu.

PF: Niedawno na rynku ukazała się pana najnowsza książka "Odeon. Felietony filmowe". Znajdziemy w niej barwne opowieści o wielu twórcach kina - od Clarka Gable'a po Alfreda Hitchcocka, od Jamesa Deana po Ericha von Stroheima. Która z opisywanych postaci jest panu najbliższa?

SJ: Zdecydowanie Charlie Chaplin. Dla mnie to geniusz kina, niezwykle inteligentny, dowcipny i błyskotliwy. Uwielbiam jego filmy z fantastycznie zrealizowanym "Dyktatorem" na czele. Od niego też zaczynam moje filmowe opowieści w "Odeonie...".

PF: Napisał pan setki felietonów. Nie wszystkie znalazły się w tym zbiorze. Na jakiej zasadzie były dobierane?

SJ: Dobór i tematyczny układ felietonów stanowi kompromis między moimi chęciami a oczekiwaniami wydawcy. Nie chciałbym jednak zbyt wiele o nich mówić. One nie są do opowiadania, ale do czytania.

Portalfilmowy.pl jest patronem medialnym książki "Odeon. Felietony filmowe".


MZ
Portalfilmowy.pl
Ostatnia aktualizacja:  27.08.2013
Zobacz również
Polsko-niemiecki film o Powstaniu Warszawskim?
Festiwal Filmowy Hommage à Kieślowski już we wrześniu
Copyright © by Stowarzyszenie Filmowców Polskich 2002 - 2024
Scroll