PORTAL
start
Aktualności
Filmy polskie
Box office
Baza wiedzy
Książki filmowe
Dokument
Scenarzyści
Po godzinach
Blogi
Konkursy
SFP
start
Wydarzenia
Komunikaty
Pożegnania
Zostań członkiem SFP
Informacje
Dla członków SFP
Kontakt
ZAPA
www.zapa.org.pl
Komunikaty
Informacje
Zapisy do ZAPA
Kontakt
KINO KULTURA
www.kinokultura.pl
Aktualności
Informacje
Repertuar
Kontakt
STUDIO MUNKA
www.studiomunka.pl
Aktualności
Informacje
Zgłoś projekt
Kontakt
AKTORZY POLSCY
www.aktorzypolscy.pl
Aktualności
Informacje
Szukaj
Kontakt
FILMOWCY POLSCY
www.filmowcypolscy.pl
Aktualnosci
Informacje
Szukaj
Kontakt
MAGAZYN FILMOWY
start
O magazynie
Kontakt
STARA ŁAŹNIA
www.restauracjalaznia.pl
Aktualności
Informacje
Rezerwacja
Kontakt
PKMW
start
Aktualności
Filmy
O programie
Kontakt
Portal
SFP
ZAPA
Kino Kultura
Studio Munka
Magazyn Filmowy
Stara Łaźnia
PKMW
MENU
U Hitchcocka najpierw było trzęsienie ziemi, a później napięcie stale rosło. W „American Horror Story” w gruncie rzeczy jest podobnie, tyle tylko, że rolę tego pierwszego spełnia zatrważająca serialowa czołówka.

Już na samym początku poważnej próbie poddana zostaje wrażliwość widza. Ci o słabszych nerwach nie raz pewnie odwrócą wzrok czy zasłonią oczy, podczas gdy miłośnicy mocnych wrażeń, w tym autor tego tekstu, będą z pewnością zachwyceni. Dawno bowiem żadna seria nie była tak intrygująco opakowana. Stephen King, Tobe Hooper i jeszcze kilku innych dżentelmenów pewnie pokiwałoby głową z uznaniem. 


Plakat drugiego sezonu serialu "American Horror Story", fot. FOX International Channels

Choć w telewizji wszystko de facto rozbija się o oglądalność, trzeba jasno powiedzieć, że „American Horror Story” nie jest serialem dla każdego. Coś, co na pierwszy rzut oka mogłoby go dyskwalifikować, twórcy przekuli w dużą zaletę serii. Paradoksów jest tu zresztą całkiem sporo, a największym chyba to, że za serialem stoją pomysłodawcy… musicalowego „Glee”Brad Falchuk i Ryan Murphy. Jeżeli jednak popatrzeć na ich telewizyjne dokonania nieco uważniej, znaleźć tam można inny popularny serial „Bez skazy”, który może nieco bardziej definiuje ich artystyczne wybory. Zresztą w jednym z wywiadów, mówiąc o genezie nowego projektu, Murphy podkreślał, że po wspomnianych dwóch przedsięwzięciach chciał spróbować czegoś zupełnie innego – z jednej strony ambitnego, ale jednocześnie dużo bardziej mrocznego. Wybór estetyki filmu grozy nie powinien zatem specjalnie dziwić, zwłaszcza że obaj twórcy są jej dużymi entuzjastami.   

Bezsprzeczną zaletą „American Horror Story” jest właśnie to, że już od pierwszego odcinka widać, iż seria ta zrobiona została przez filmowych geeków. Kolejne nawiązania, zarówno w warstwie tematycznej, jak i chociażby w ścieżce dźwiękowej (wdzięcznie wybrzmiewający motyw z „Kill Billa” Quentina Tarantino), powodują, że całość potraktować można jako swego rodzaju kompendium gatunku, jakim jest horror. Bogactwa konwencji i motywów, jakie serwują Brad Falchuk i Ryan Murphy, nie sposób zliczyć i opisać. Jest bowiem w „American Horror Story” opanowany przez duchy poprzednich właścicieli nawiedzony dom, są ludzkie monstra, będące efektami bestialskich eksperymentów tudzież „nieszczęśliwych” wypadków, nie może rzecz jasna zabraknąć krwawych zabójstw. Poetyka znana z filmów gore miesza się tu z klimatem, mrokiem j-horrorów, obficie podlanych wątkami satanistycznymi. Jeżeliby wziąć twórczość Edgara Allana Poe, "Lśnienie" Stanleya Kubricka, "Dziecko Rosemary" Romana Polańskiego oraz „Opowieści z krypty” i wszystko to z sobą zmieszać, to pewnie taki właśnie byłby efekt końcowy.


Plakat drugiego sezonu serialu "American Horror Story", fot. FOX International Channels

Akcja pierwszego sezonu skoncentrowana jest wokół przeprowadzki rodziny Harmonów na spokojne, wydawać by się mogło, przedmieścia Los Angeles. Kupiony okazyjnie dom –  zbudowany przed laty w wiktoriańskim stylu, ma być drugą szansą dla małżeństwa Bena i Vivien, którzy w związku z niewiernością mężczyzny przechodzą poważny kryzys. Cierpi także na tym ich nastoletnia córka Violet, zmuszona do tego, by zaadaptować się w nowym środowisku. Szybko okazuje się jednak, że niska cena nieruchomości nie była przypadkowa, a obok pięknych naściennych malowideł czy żyrandoli od Tiffany’ego nowi lokatorzy odziedziczyli kilku dość uciążliwych „sąsiadów”. Z jednej strony mieszkającą w pobliżu makiaweliczną Constance czy pracującą tu od lat gosposię Moirę, z drugiej kilku poprzednich właścicieli upiornego domostwa. A raczej ich… duchy, które nie mogą wyzwolić się od traum przeszłości, co zresztą urozmaica opowieść o kolejne uzupełniające się w miarę rozwoju fabuły wątki, przedstawione – co ważne – z dużą dbałością o szczegół. Bo co do tego, że dom (filmowany notabene w podobny sposób jak słynna Wisząca Skała z dzieła Petera Weira) jest nawiedzony, a granica między dwoma światami wyjątkowo płynna, twórcy nie pozostawiają wątpliwości już od pierwszego odcinka.    

Jednak potraktowanie tego serialu li tylko w kategoriach horroru byłoby trochę niesprawiedliwe. Sami twórcy podkreślają, że motywem przewodnim 12-odcinkowego pierwszego sezonu „American Horror Story” miał być problem małżeńskiej zdrady. I rzeczywiście, nieuczciwość w kontaktach damsko-męskich pojawia się między kolejnymi bohaterami niemal tak często, jak kolejny trup „wypada z szafy”. Co więcej, na pierwszy plan wysuwają się także skomplikowane relacje rodzicielskie, w czym bryluje zwłaszcza Constance, która de facto jest motorem napędowym całego serialu. Po części pewnie to zasługa znakomicie napisanej postaci, ale śmiem twierdzić, że większa – talentu i niezwykłej charyzmy wcielającej się w tę rolę Jessiki Lange. To pierwszy tak poważny romans z telewizją doświadczonej filmowej aktorki, laureatki dwóch Oscarów, i od razu doceniony Złotym Globem.


Plakat drugiego sezonu serialu "American Horror Story", fot. FOX International Channels

Zresztą decyzje obsadowe zawsze były mocnym punktem seriali zza oceanu. Tak jest i w tym wypadku, choć w moim odczuciu ciekawszy i bardziej zróżnicowany jest tu drugi plan. W efekcie czego kreujący głównych bohaterów Dylan McDermott i Connie Britton ustępują pola, obok wspomnianej Lange, Evanowi Petersowi, Denisowi O’Hare czy znanej doskonale z „Sześciu stóp pod ziemią” Frances Conroy (co ciekawe, jeden z epizodów wyreżyserował Miguel Arteta, który na swoim koncie ma też kilka odcinków tego kultowego serialu).   

W Stanach Zjednoczonych ruszył właśnie drugi sezon „American Horror Story”. Brad Falchuk i Ryan Murphy zapowiedzieli, że w dużej mierze będzie on niezależny od wydarzeń, które rozegrały się w pierwszej serii. Pojawi się nowa lokalizacja, zabraknie wielu bohaterów, a w ich miejsce pojawią się nowi, grani m.in. przez Josepha Fiennesa, Jamesa Cromwella czy Chloë Sevigny.

… co to będzie, co to będzie.

Serial  „American Horror Story” można w Polsce oglądać na kanale FOX. Drugi sezon emitowany jest od 26 października. Jego zwiastun można obejrzeć pod tym adresem.



Plakat drugiego sezonu serialu "American Horror Story", fot. FOX International Channels

Kuba Armata
Portalfilmowy.pl
Ostatnia aktualizacja:  27.10.2012
Zobacz również
Teatr, który zbłądził pod strzechy
Czym TVP bogata?
Copyright © by Stowarzyszenie Filmowców Polskich 2002 - 2024
Scroll