PORTAL
start
Aktualności
Filmy polskie
Box office
Baza wiedzy
Książki filmowe
Dokument
Scenarzyści
Po godzinach
Blogi
Konkursy
SFP
start
Wydarzenia
Komunikaty
Pożegnania
Zostań członkiem SFP
Informacje
Dla członków SFP
Kontakt
ZAPA
www.zapa.org.pl
Komunikaty
Informacje
Zapisy do ZAPA
Kontakt
KINO KULTURA
www.kinokultura.pl
Aktualności
Informacje
Repertuar
Kontakt
STUDIO MUNKA
www.studiomunka.pl
Aktualności
Informacje
Zgłoś projekt
Kontakt
AKTORZY POLSCY
www.aktorzypolscy.pl
Aktualności
Informacje
Szukaj
Kontakt
FILMOWCY POLSCY
www.filmowcypolscy.pl
Aktualnosci
Informacje
Szukaj
Kontakt
MAGAZYN FILMOWY
start
O magazynie
Kontakt
STARA ŁAŹNIA
www.restauracjalaznia.pl
Aktualności
Informacje
Rezerwacja
Kontakt
PKMW
start
Aktualności
Filmy
O programie
Kontakt
Portal
SFP
ZAPA
Kino Kultura
Studio Munka
Magazyn Filmowy
Stara Łaźnia
PKMW
MENU
BLOGI
Jerzy Armata
  15.04.2013
Muzyka Tadeusza Nalepy rzadko gościła w polskich filmach, ale jak już się pojawiała, była najwyższej jakości, czego najlepszym przykładem "Śmierć dziecioroba" Wojciecha Nowaka, uhonorowana na gdyńskim festiwalu właśnie za kompozycje ojca polskiego bluesa. Niebawem wypełni ona w całości pełnometrażowy film Mariusza Wilczyńskiego "Zabij to i wyjedź z tego miasta".

Wychowałem się na jego muzyce. Pierwszym koncertem bigbeatowym (wtedy nie mówiło się u nas rock, a big-beat albo mocne uderzenie – ponoć te swojskie terminy wymyślił Franciszek Walicki, by nie drażnić władz mało swojską muzyką, którą wykonywały zakładane przez niego zespoły – Rhythm and Blues, Czerwono-Czarni, Niebiesko-Czarni, Breakout), na którym byłem w życiu, to występ zespołu Blackout w dębickim kinie Kosmos – z Tadeuszem Nalepą, Mirą Kubasińską i Stanisławem Guzkiem (późniejszym Stanem Borysem) w rolach głównych. Był rok 1967, a ja w siódmej klasie podstawówki. Z estrady popłynęła pamiętna "Anna", "Studnia bez wody", "Gdzie chcesz iść", "Płomienie"... Prawie nie było nic słychać, muzykę zagłuszał wrzask rozentuzjazmowanej, tłumnie zebranej publiczności, w górze fruwały marynary. "Płomienie" tłukliśmy potem – z podobnym zapamiętaniem jak "Dom wschodzącego słońca" Animalsów – w amatorskim zespole o dość ekstrawaganckiej nazwie Frędzle (to od kamizelek, w jakie byliśmy odziani), w którym usiłowałem grać na wystruganym przez kolegę basie. Niebawem Nalepa z kolegami wyjechał do Holandii, by wrócić z imponującym – jak na owe czasy – sprzętem oraz nową formacją Breakout. To już nie były przelewki, a ściana dźwięków, która powodowała, że ciarki przechodziły po plecach. I te teksty, nie o tym, że "ty się boisz myszy" czy że "te opolskie dziołchy, wielkie paradnice" albo że "w Kwaśniewicach stanął w ogniu dom" – jakie można było wówczas usłyszeć z naszych estrad, a: "Przychodzisz zawsze do mnie / gdy zapada zmrok / zapalasz rzekę tęczy / i przerywasz noc. /Nie pytasz nigdy o nic / a jednak wiesz, co chcę: / przepłynąć poprzez tęczę / na jej nieznany drugi brzeg. / Zobaczyć słońce w nocy / zobaczyć latem śnieg / królika trzymać w dłoniach / i głaskać dłonią jego sierść".


Mariusz Wilczyński i Tadeusz Nalepa, 1985. Fot. Marek Surzyn

A później, w 1971 roku, pojawiła się płyta "Blues", bez wątpienia jedna z najważniejszych w historii polskiej dyskografii. Od tego czasu zaczęła się moja wielka fascynacja muzyką bluesową. Zresztą nie tylko moja. Corocznie tłumy fanów na Rawie czy innych bluesowych festiwalach i koncertach, nieraz manifestacyjnie przyznające się do pochodzenia od ojca-Nalepy, są tego najlepszym przykładem. Piotrusia, rezolutnego chłopczyka z okładki tej płyty, zobaczyłem rok później w sopockim Non-Stopie, kiedy biegał po scenie z bębenkiem podczas występu zespołu rodziców. Później wiele razy grywał z ojcem. Ich wspólne gitarowe rozmowy to już klasyka polskiego bluesa.

Jeden z ostatnich koncertów zagrał Nalepa w krakowskich Starych Koniach. Pamiętam dobrze ten występ zakończony o północy kilkuminutową owacją na stojąco. Na bis Tadeusz Nalepa zaśpiewał swą słynną "Modlitwę": "Do Ciebie pieśń mą wznoszę, Panie..."  A wcześniej, w wypełnionym tego wieczoru do ostatniego miejsca pubie, popłynęły jego dobrze znane utwory: "Rzeka dzieciństwa", "Oni zaraz przyjdą tu", "Nocą puka ktoś". Apogeum występu nastąpiło podczas wykonania piosenki "Co się stało kwiatom", w której pamiętne solo gitarowe zagrał tym razem nie Tadeusz Nalepa, a towarzyszący mu syn, ów malec z okładki wydanej przed 37 laty płyty, zawierającej właśnie ten song.


Tadeusz Nalepa i Mariusz Wilczyński , 1979. Fot. Mira Kubasińska

Nalepa rzadko komponował dla filmu. Poza wspomnianą "Śmiercią dziecioroba" (1990) Wojciecha Nowaka był autorem muzyki tylko do dokumentu Bohdana Mościckiego "Józef Mehoffer" (1973), telewizyjnej fabuły Gerarda Zalewskiego "Justyna" (1978) i serialu "Sposób na Alcybiadesa" (1997) Waldemara Szarka, będącego ekranizacją bestsellerowej powieści Edmunda Niziurskiego oraz opartego na nim filmu kinowego zatytułowanego "Spona". Częściej filmowcy sięgali po jego piosenki: w "Tylko umarły odpowie" (1969) Sylwestra Chęcińskiego znalazł się song "Nie zobaczysz moich łez", w "Brylantach pani Zuzy" (1971) Pawła Komorowskiego – "Poszłabym za tobą", w "Marcowych migdałach" (1989) Radosława Piwowarskiego – "Kiedy byłem małym chłopcem", w "Sztosie" (1997) Olafa Lubaszenki – "Pomaluj moje sny", we wspomnianych produkcjach Szarka – "Gdybyś kochał, hej", "Co się stało kwiatom", "Powiedzmy to" i "Na drugim brzegu tęczy", w "O dwóch takich, co nic nie ukradli" (1999) Łukasza Wylężałka – "Co to za człowiek", w "Testosteronie" (2007) Tomasza Koneckiego i Andrzeja Saramonowicza – "Powiedzmy to", w "Kizi mizi" (2007) Mariusza Wilczyńskiego – "Oni zaraz przyjdą tu". Piosenki Nalepy usłyszymy także w nowym filmie Jacka Bromskiego "Wyprawa na księżyc". O ojcu polskiego bluesa stworzył interesujący dokument Jan Sosiński, zatytułowany "Wszyscy jesteśmy romantyczni… – Tadeusz Nalepa" (1992).

Od kilku lat Mariusz Wilczyński pracuje nad pełnometrażowym filmem "Zabij to i wyjedź z tego miasta", w którym zamierza wykorzystać tzw. domową muzykę Nalepy. Wilczyński pomieszkiwał u niego dość długo i jak tylko Tadeusz brał gitarę do ręki, on włączał magnetofon, rejestrując – oczywiście za zgodą artysty – jego wieczorne pobrzdękiwania. Teraz z tych niepublikowanych nagrań zamierza stworzyć ścieżkę dźwiękową swego filmu. Będzie w nim także głos Nalepy, któremu towarzyszyć będą głosy Piotra Nalepy, Bogdana Loebla, a także m.in.: Ireny Kwiatkowskiej, Barbary Krafftówny, Krystyny Jandy, Olgi Lipińskiej, Mai Ostaszewskiej, Anny Dymnej, Małgorzaty Kożuchowskiej, Gustawa Holoubka, Andrzeja Wajdy, Daniela Olbrychskiego, Krzysztofa Kowalewskiego, Marka Kondrata, Andrzeja Chyry, Tomasza Stańki, Janusza Kondratiuka, Zbigniewa Rybczyńskiego, Marka Skrobeckiego, Zbigniewa Bońka.


"Zabij to i wyjedź z tego miasta": szkic Mariusza Wilczyńskiego.

"Znajomość z Tadeuszem to były dla mnie wyprawy jakby w świat bajkowy. Najpierw miałem artystę, w którym się zakochałem, można powiedzieć, że to była fascynacja muzykiem, ale ja w tym widziałem coś więcej, choć to nie była muzyka mojego pokolenia, byłem jej wierny. Potem poznałem mojego mentora, który pozwolił się z sobą zaprzyjaźnić. A ja podpatrywałem go, tak jak mały piesek podgląda dużego psa – jak się łapkę podnosi, żeby siusiać, na kogo warczeć, gdzie iść normalnym krokiem, gdzie biec, a gdzie się czołgać. I zawsze mi imponowały te jego dźwięki. Jedne z najbardziej poruszających, jakie kiedykolwiek w życiu słyszałem. Nikt nie grał tak rzadkim dźwiękiem. W pewnym momencie zdałem sobie sprawę, że ta fascynacja jego sposobem gry – niezwykła asceza i zupełne niedążenie do wirtuozerii – przeniosła się na mój rysunek" – wyznaje Wilczyński.

4 marca minęło sześć lat od śmierci Nalepy, półtora roku wcześniej (25 października 2005 roku) odeszła Mira Kubasińska.  Często w rocznicę śmierci gra formacja Piotr Nalepa Breakout Tour, której liderem jest ich syn, przypominając dorobek rodziców. "W spadku ci daję prosto w oczy wiatr / weź także me niepewne jutro / i jeśli umiesz, synu, coś z nim zrób / zostawiam ci też próg, na którym siada nocą blues" – śpiewał kiedyś Tadeusz Nalepa. O wykonanie testamentu może więc być spokojny. Także za sprawą Wilka.


Jerzy Armata
www.portalfilmowy.pl
Zobacz również
Pierwszy film 2013 roku z milionową widownią!
Box Office. Kwietniowy wysyp premier
Copyright © by Stowarzyszenie Filmowców Polskich 2002 - 2024
Scroll