PORTAL
start
Aktualności
Filmy polskie
Box office
Baza wiedzy
Książki filmowe
Dokument
Scenarzyści
Po godzinach
Blogi
Konkursy
SFP
start
Wydarzenia
Komunikaty
Pożegnania
Zostań członkiem SFP
Informacje
Dla członków SFP
Kontakt
ZAPA
www.zapa.org.pl
Komunikaty
Informacje
Zapisy do ZAPA
Kontakt
KINO KULTURA
www.kinokultura.pl
Aktualności
Informacje
Repertuar
Kontakt
STUDIO MUNKA
www.studiomunka.pl
Aktualności
Informacje
Zgłoś projekt
Kontakt
AKTORZY POLSCY
www.aktorzypolscy.pl
Aktualności
Informacje
Szukaj
Kontakt
FILMOWCY POLSCY
www.filmowcypolscy.pl
Aktualnosci
Informacje
Szukaj
Kontakt
MAGAZYN FILMOWY
start
O magazynie
Kontakt
STARA ŁAŹNIA
www.restauracjalaznia.pl
Aktualności
Informacje
Rezerwacja
Kontakt
PKMW
start
Aktualności
Filmy
O programie
Kontakt
Portal
SFP
ZAPA
Kino Kultura
Studio Munka
Magazyn Filmowy
Stara Łaźnia
PKMW
MENU
BLOGI
Jerzy Płażewski
  12.10.2012
Młode pokolenie kinomanów ma się dziś czemu dziwić. Przez ponad pół wieku od wynalezienia kina zarozumiałość narodów Zachodu kazała im wierzyć, że są wyłącznymi dysponentami sztuki Mélièsa i Griffitha. Tchórzostwo właścicieli kin spowodowało, że z kinematografią japońską Europa zetknęła się już w dobie pełnego jej rozkwitu. Nastąpiło to dopiero po festiwalu w Wenecji, gdzie w 1951 roku Złotego Lwa św. Marka zdobył zupełnie nieoczekiwanie "Rashomon" Akiry Kurosawy. Przez osiem następnych lat filmy Japończyków na dwóch głównych festiwalach filmowych (poza Wenecją naturalnie w Cannes) otrzymały trzy główne i trzy drugie nagrody. Jak najbardziej słusznie. I dopiero po owych ośmiu latach „Rashomon" wszedł na polskie ekrany. Nasi dystrybutorzy okazali się jeszcze bardziej tchórzliwi od reszty świata.

Ale krytyka nasza była od razu wniebowzięta. Trudno było nie dostrzec nie tylko koronkowego warsztatu reżyserskiego, ale również nowatorskich konwencji, które film Kurosawy wniósł do kina światowego. Temat wzięty został z XII-wiecznej klechdy ludowej, ale poddano go dwukrotnej modernizacji. Najpierw zrobił to w roku 1915 Ryunosuke Akutagawa, pisarz uznawany za najbliższego literaturze europejskiej, potem Kurosawa, dobrze po wojnie zaznajomiony z poetyką Hollywoodu.


Kadr z filmu "Rashomon", fot. materiały prasowe

Schemat opowieści spod Bramy Raszo (japońskie „mon” oznacza „bramę”) czerpie z dramaturgii teatru kabuki, operującej walecznym samurajem, nikczemnym bandytą oraz piękną i cnotliwą damą. Po pierwszej sekwencji mogło się więc widzowi zdawać, że twórcy odwrócili ten schemat, kreując nikczemnego samuraja, walecznego bandytę i niecnotliwą damę. Ale w tym zrywaniu masek z bohaterów teatru kabuki film idzie znacznie dalej. Pokazuje, że odwrotny schemat nie jest wcale prawdziwszy od pierwotnego. Że prawda jest zmienna, subiektywna, że tchórz może uważać się za śmiałka, że śmiałka mogą inni wziąć za tchórza, że każdy ma swoją własną prawdę.
 
Jak w teatrze Pirandella to samo wydarzenie oddane jest w toku sześciu kolejnych relacji (kłania się "Obywatel Kane"Wellesa),a prawdziwa wersja wydarzeń zostaje w finale wyjawiona widzom, ale nie głównym uczestnikom. Karkołomna konstrukcja, często potem naśladowana, zbudowana została z nieskazitelną logiką i pełną czytelnością. Niezliczone cofnięcia się w czasie (czasem bardzo krótkie) i swobodne żonglowanie czasami filmowymi ogromnie wzbogacały język filmu, zaś histeryczne nieopanowanie wykonawców (wspaniały Toshirô Mifune!) usprawiedliwiało nieznane w Europie szczyty ekspresji aktorskiej.

Jerzy Płażewski
Portalfilmowy.pl
Zobacz również
Box Office. Klęska pod Wiedniem.
Box Office. Uprowadzony Liam Neeson.
Copyright © by Stowarzyszenie Filmowców Polskich 2002 - 2024
Scroll