PORTAL
start
Aktualności
Filmy polskie
Box office
Baza wiedzy
Książki filmowe
Dokument
Scenarzyści
Po godzinach
Blogi
Konkursy
SFP
start
Wydarzenia
Komunikaty
Pożegnania
Zostań członkiem SFP
Informacje
Dla członków SFP
Kontakt
ZAPA
www.zapa.org.pl
Komunikaty
Informacje
Zapisy do ZAPA
Kontakt
KINO KULTURA
www.kinokultura.pl
Aktualności
Informacje
Repertuar
Kontakt
STUDIO MUNKA
www.studiomunka.pl
Aktualności
Informacje
Zgłoś projekt
Kontakt
AKTORZY POLSCY
www.aktorzypolscy.pl
Aktualności
Informacje
Szukaj
Kontakt
FILMOWCY POLSCY
www.filmowcypolscy.pl
Aktualnosci
Informacje
Szukaj
Kontakt
MAGAZYN FILMOWY
start
O magazynie
Kontakt
STARA ŁAŹNIA
www.restauracjalaznia.pl
Aktualności
Informacje
Rezerwacja
Kontakt
PKMW
start
Aktualności
Filmy
O programie
Kontakt
Portal
SFP
ZAPA
Kino Kultura
Studio Munka
Magazyn Filmowy
Stara Łaźnia
PKMW
MENU
Czesi i Skandynawowie to mają. Umiejętność opowiadania prostych, ludzkich historii. Na warsztat biorą losy niepozbawione dramatyzmu, lecz dla równowagi doprawiają je dawką bardzo smacznego humoru. Umieją subtelnie balansować na granicy komedii i obyczaju. Czasami przechylają się mocniej w jedną lub w drugą stronę, wyjątkowo rzadko tracąc moją przychylność.

Ostatnio przyszło mi mierzyć się z wyraźnymi odchyłami w stronę sierioznej obyczajowości. Na Nowych Horyzontach były to czeskie "Cztery słońca" - trzymające poziom, bardzo dobrze zagrane, sprawne i niepozbawione humoru. Pomimo wszystkich swoich zalet umiejętnie schrzanione lękiem przed „nijakim zakończeniem”, który w tym wypadku przerodził się w iście blockbusterową feerię rzewnych podsumowań. Kilka tygodni po festiwalu, Skandynawowie dostarczyli mi natomiast o poziom lepszy obyczaj.


 
„Nie bój się mnie” to podróż w głąb duszy człowieka szalonego. Co do tego nie ma wątpliwości. O szaleństwie opowiadano często i wyczerpująco, jednak jest coś we wnętrzach głów psychopatów, co sprawia, że chcemy patrzeć im w oczy. Oczywiście przez filtr szklanego/wielkiego ekranu... Co do tego też nie ma wątpliwości. Filmowcy ich kochają. Będąc nienaturalnie spokojnymi ludźmi, często o pokerowych wyrazach twarzy, są niezawodnym źródłem chaosu w świecie. Z chaosu rodzi się zło, a za tym, co złe do szpiku kości, nasze ciekawskie głowy podążają jak sępy za padliną.

Jest też jednak druga strona medalu. Postaci psychopatów - eksploatowane nad wyraz często w mainstreamowych produkcjach - są tylko narzędziem. Oni i popełniane przez nich zbrodnie niewytłumaczalne, szalone i wprowadzane tylko jako pretekst - stają się okiem cyklonu wielu sensacyjnych wątków. A to, co naprawdę ciekawe, eksplikowane jest zazwyczaj pod koniec, często absurdalnie i po łebkach.

Szukam filmów, w których analiza umysłu, albo podążanie krok w krok za niezrównoważonym  bohaterem, rozlewa się w swojej niepokojącej żmudzie na cały seans. Na pewno znacie film "Człowiek pogryzł psa". Idąc za tropem, od razu przychodzi mi do głowy bardzo dobry, lecz niezbyt popularny "Angst". Nota bene: współautorem scenariusza był polski laureat Oscara – Zbigniew Rybczyński.

Niezrównoważone, niekontrolowane instynkty, które często rodzą się ze strachu, nie muszą wcale prowadzić do zbrodni. Pięknie i dojmująco pokazuje to Kafka. Jego postaci są klasycznymi już wzorami ludzi ogarniętych obsesją i trudnym do opanowania lękiem i poczuciem winy. Te uczucia prowadzą w niebezpieczne rejony człowieczeństwa i co za tym idzie, relacji międzyludzkich. 

Ekranizacje Kafki są za to dziedziną nad wyraz ryzykowną. Czasem zupełnie niepozornym rzemieślnikom filmowym udaje się uchwycić go wyjątkowo trafnie (mowa tu o "Procesie" z Kyle MacLachlanem w roli głównej). Czasem najwięksi mistrzowie wykładają się na nim w sposób koncertowy ("Zamek" Hanekego wprawił mnie w osłupienie – bynajmniej nie z zachwytu).

W "Nie bój się mnie" to, czy zbrodnia nastąpi, nie jest wcale oczywiste, co na pewno stanowi wartość dodaną. Proces uwikłania w szaleństwo postępuje jednak nieuchronnie. Narracja, która dla niektórych może być irytująca lub zbyt dosłowna, mnie pomogła... utożsamić się z bohaterem. Poza tym w jego pierwszoosobowych wyznaniach jest coś literackiego i bardzo intymnego (vide: filmy które wymieniałam wyżej).

W życiu głównego bohatera, Michaela, najpierw pojawia się lęk. Lęk zagina rzeczywistość powoli, lecz intensywnie. Relacje z najbliższymi ludźmi zaczynają korodować, stają się niewygodne, uciążliwe, obce. Świat przybiera dziwnie opresyjną formę... Na linii fabularnej można szukać konotacji chociażby z "Lśnieniem", jednak porównywanie z tak wielkimi tytułami mało którym filmom wychodzi na dobre. "Nie bój się mnie" bynajmniej "Lśnieniem" nie jest, jest za to bardzo dobrym thrillerem obyczajowym. A bardzo dobrych thrillerów obyczajowych nigdy dosyć.


Co do jedzenia?

Szczerze? Zupełnie nie miałam pomysłu. Zapytałam zatem męża, a on powiedział:
-Ugotuj coś schizofrenicznego, słodko-kwaśnego.
-Ok.
Konotacja dosyć odległa, ale urodziła całkiem fajny pomysł na jedzenie. Nie dość, że słodko-kwaśne, to jeszcze pikantne. W dodatku sezon w pełni, więc można wykorzystać zalegające na straganach śliwki i zalegające na działkach papierówki. Przepis na sos pożyczony od Nigelli. Lekko zmieniony.


fot. A. Hamkało


SŁODKO-KWAŚNO-OSTRA ORIENTALNA KONFITURA ŚLIWKOWA DO MIĘSA

SKŁADNIKI:

2 kg śliwek, wydrylowanych i podzielonych na ćwiartki
1 kg jabłek obranych, oczyszczonych z gniazd nasiennych i pokrojonych w małe kawałeczki
1 cebula, obrana i posiekana
4 duże ząbki czosnku, obrane i posiekane
650-750 ml octu ryżowego
po 250 g każdego z cukrów: muscovado, brązowego, zwykłego, cukru pudru (oczywiście możesz zastąpić któryś z nich większą ilością innego, ważne żeby zachować proporcje białego i brązowego)
3 cm kawałek imbiru, obrany i posiekany
4 suszone chilli
2-3 łyżeczki przyprawy „5 smaków”
1 laska cynamonu, połamana

WYKONANIE:

W bardzo dużym garnku (mój największy i tak był trochę za mały) zagotuj wszystkie składniki. Gotuj 1-1,5 godziny na małym ogniu, mieszając od czasu do czasu. Gotującą się masę przekładaj do czystych słoików, wycieraj brzegi, gdzie zakrętka styka się ze słoikiem z pokonfiturowych zacieków i od razu zakręcaj i odstawiaj "do góry nogami", aby wieczka się zassały.

Konfitury tej możesz używać jako składnika słodko-kwaśnego sosu, jako glazury do mięsa lub ryb lub znaleźć własne zastosowanie.


Aleksandra Hamkało
Portalfilmowy.pl
Zobacz również
Box Office. Kolejny sukces Woody’ego Allena
Box Office. Letnie spowolnienie w kinach.
Copyright © by Stowarzyszenie Filmowców Polskich 2002 - 2024
Scroll