PORTAL
start
Aktualności
Filmy polskie
Box office
Baza wiedzy
Książki filmowe
Dokument
Scenarzyści
Po godzinach
Blogi
Konkursy
SFP
start
Wydarzenia
Komunikaty
Pożegnania
Zostań członkiem SFP
Informacje
Dla członków SFP
Kontakt
ZAPA
www.zapa.org.pl
Komunikaty
Informacje
Zapisy do ZAPA
Kontakt
KINO KULTURA
www.kinokultura.pl
Aktualności
Informacje
Repertuar
Kontakt
STUDIO MUNKA
www.studiomunka.pl
Aktualności
Informacje
Zgłoś projekt
Kontakt
AKTORZY POLSCY
www.aktorzypolscy.pl
Aktualności
Informacje
Szukaj
Kontakt
FILMOWCY POLSCY
www.filmowcypolscy.pl
Aktualnosci
Informacje
Szukaj
Kontakt
MAGAZYN FILMOWY
start
O magazynie
Kontakt
STARA ŁAŹNIA
www.restauracjalaznia.pl
Aktualności
Informacje
Rezerwacja
Kontakt
PKMW
start
Aktualności
Filmy
O programie
Kontakt
Portal
SFP
ZAPA
Kino Kultura
Studio Munka
Magazyn Filmowy
Stara Łaźnia
PKMW
MENU
BLOGI
Rafał Pawłowski
  16.05.2013
Z końcem czerwca zniknie z rynku, wydawany od 1946 roku, magazyn „Film”. To wiadomość smutna. Jednak przyczyna śmierci tego tytułu nie jest wcale prosta i oczywista.

Znajdzie się z pewnością wielu, którzy w łatwy sposób jako winnego wskażą obecnego wydawcę, czyli Platformę Mediową Point Group. Ten gracz, od dawna bardzo aktywny na rynku, ewidentnie już jakiś czas temu dostał finansowej zadyszki i konsekwentnie szuka możliwości cięcia kosztów. W maju 2011 roku z rynku zniknęła „Machina” – popkulturowa siostra „Filmu”, wskrzeszona w 2006 roku po wykupieniu praw do tytułu, który ukazywał się wcześniej w latach 1995-2002. Już wtedy mówiło się o tym, że Film” może być następny w kolejce. W ubiegłym roku we wrześniu sprzedaż miesięcznika spadła poniżej 15 tys. egzemplarzy. Próbą ratowania sytuacji była zmiana na stanowisku naczelnego – w październiku Jacka Rakowieckiego zastąpił Tomasz Raczek. Pod jego rządami tytuł zaczął mozolną wspinaczkę w górę, by w tej chwili oscylować w granicach 19 tys. miesięcznie. To podobna liczba czytelników, jaką ma, na przykład, miesięcznik „Wędkarski świat”. Nazwisko Raczka nie podziałało więc jak medialny magnes – remedium na bolączki, które zaowocuje nagłym skokiem sprzedaży i przełoży się na znaczące zwiększenie wpływów z reklam. Pytanie, czy w ogóle była taka możliwość? Tomek Raczek, co było widać w ciągu ostatniego pół roku, miał pomysł na jakościową zmianę i uczynienie z „Filmu” ciekawego publicystycznego czasopisma filmowego. Ale tego nie da się zrobić od razu. Pytanie też, czy dział sprzedaży potrafił umiejętnie wykorzystać „twarz” jednego z największych popularyzatorów kina w Polsce.


Ale patrząc na upadek „Filmu” trzeba wziąć też pod uwagę fakt, że miesięcznik już od dawna odstawał od medialnej rzeczywistości. Dopiero za kadencji Raczka podjęto próbę wprowadzenia pisma na internetowe salony – pojawiła się wersja elektroniczna, całkowicie zmieniono stronę internetową i uruchomiono społecznościowe kanały komunikacji z czytelnikami. Tyle tylko, że próba zaistnienia w sieci pojawiła się zdecydowanie za późno. Tam już od lat rządziły witryny takie jak Stopklatka.pl czy Filmweb.pl – codziennie dostarczające świeżych informacji, recenzji, a także coraz lepszej jakości materiałów publicystycznych. Lecz nie tylko one. Internet, nie tylko w przypadku wyspecjalizowanych portali, jest dziś pełen filmowych treści, czemu sprzyja współczesna popkultura, oparta na celebrytach, a tych w filmowym światku nigdy nie brakowało. Dodać jeszcze należy, że zainteresowanie  czytelników nie ogranicza się wyłącznie do mediów polskojęzycznych, dostęp do światowych mediów jest równie łatwy. Przewagą sieci nad drukowanym czasopismem był nie tylko cykl wydawniczy, ale także darmowość. I obu tym kwestiom „Film” - podobnie zresztą, jak wiele innych periodyków, wydawanych na papierze, nie do końca potrafił się przeciwstawić.

I kolejna kwestia: dlaczego mam płacić za autorów, których mogę zaczytać w sieci za darmo? To pytanie, na które trudno znaleźć satysfakcjonującą odpowiedź, a także znak czasów, w których działający jako wolni strzelcy dziennikarze przewijają się przez łamy kolejnych tytułów z prędkością karuzeli. „Film” nie zaoferował czytelnikom nic elitarnego, choć po komentarzach wieloletnich fanów pisma widać, że z entuzjazmem przyjęli, na przykład, powrót na jego łamy Bartosza Żurawieckiego, który akurat nie rozmienia się na wszystkie dostępne media. By jednak oddać sprawiedliwość ekipie Tomasza Raczka, trzeba wspomnieć o ciekawych pomysłach, takich jak zainicjowany rozmową Marcina Dorocińskiego z Januszem Gajosem cykl rozmów-spotkań między różnymi pokoleniami twórców.



Tyle tylko, że znów można się zżymać na brak odpowiedniej promocji, a przede wszystkim na, ciągnący się za „Filmem” co najmniej od czasów szefowania czasopismu przez Marcina Prokopa, status celuloidowego tabloidu. Być może odtrąbiona właśnie śmierć „Filmu” to tylko zwieńczenie wieloletniej agonii, która zaczęła się jeszcze zanim tytuł trafił pod skrzydła Point Group?

Pewne jest jedno. „Filmu” będzie brakować wszystkim. Zarówno tym nielicznym dystrybutorom, dla których jeszcze cały czas liczy się prestiż (a nie tylko zasięg) współpracujących marek. Twórcom, dla których przyznawane od 1956 roku Złote Kaczki były cennym, bo przyznanym przez wyrobioną czytelniczą publiczność, wyróżnieniem. Dziennikarzom filmowym, którym rynek coraz bardziej się kurczy. Ale przede wszystkim czytelnikom, którzy dorastali wraz z tym tytułem i do końca pozostali mu wierni.

Choć może wcale nie jest tak, że „Film” umarł. Może po prostu, zgodnie z zeszłoroczną nowelizacją, osiągnął ustawowe 67 lat. I przeszedł na emeryturę.

Rafał Pawłowski
portalfilmowy.pl
Zobacz również
(Nie)Wielki Gatsby
Mocne otwarcie „Iron Mana 3”
Copyright © by Stowarzyszenie Filmowców Polskich 2002 - 2024
Scroll