PORTAL
start
Aktualności
Filmy polskie
Box office
Baza wiedzy
Książki filmowe
Dokument
Scenarzyści
Po godzinach
Blogi
Konkursy
SFP
start
Wydarzenia
Komunikaty
Pożegnania
Zostań członkiem SFP
Informacje
Dla członków SFP
Kontakt
ZAPA
www.zapa.org.pl
Komunikaty
Informacje
Zapisy do ZAPA
Kontakt
KINO KULTURA
www.kinokultura.pl
Aktualności
Informacje
Repertuar
Kontakt
STUDIO MUNKA
www.studiomunka.pl
Aktualności
Informacje
Zgłoś projekt
Kontakt
AKTORZY POLSCY
www.aktorzypolscy.pl
Aktualności
Informacje
Szukaj
Kontakt
FILMOWCY POLSCY
www.filmowcypolscy.pl
Aktualnosci
Informacje
Szukaj
Kontakt
MAGAZYN FILMOWY
start
O magazynie
Kontakt
STARA ŁAŹNIA
www.restauracjalaznia.pl
Aktualności
Informacje
Rezerwacja
Kontakt
PKMW
start
Aktualności
Filmy
O programie
Kontakt
Portal
SFP
ZAPA
Kino Kultura
Studio Munka
Magazyn Filmowy
Stara Łaźnia
PKMW
MENU

Każdemu, dla którego określenie „czeski film” ma wyłącznie humorystyczne konotacje, kilkudniowe spotkanie z czeską kinematografią dałoby do myślenia. Zakończyła się 14. edycja festiwalu Kino Na Granicy.

Podczas tegorocznej edycji festiwalu Kino Na Granicy pogoda była jak na zamówienie. Ciepłe powietrze przemykało się między urokliwymi kamieniczkami po obu stronach Olzy, omiatając twarze gości. Promienie słońca ślizgały się po cieszyńskich kocich łbach i krętych uliczkach Czeskiego Cieszyna, towarzysząc pędzącym z kina do kina widzom. A było za czym gonić: w trzech lokalnych salach (polskie Teatr im. Adama Mickiewicza i położony przy Rynku Piast oraz czeski Central) przez sześć dni pokazywano wyjątkowo smakowite tytuły. Różnorodność programu, mimo odgórnie narzuconych geograficznych ograniczeń, jak zwykle hołdowała zasadzie: dla każdego coś miłego!

"Butelki zwrotne", fot. TiM Film Studio

Dzięki sekcji Nowe Filmy można było wyrobić sobie opinię na temat kształtu współczesnego kina, zarówno rodzimego, jak i sąsiedzkiego. Retrospektywa Antoniego Krauzego rzuciła światło na dorobek twórcy wybitnego, a funkcjonującego niezasłużenie na marginesie społecznej świadomości. Na indywidualne przeglądy zasłużyli także Zdeněk Svěrák (czeski reżyser, scenarzysta i aktor, doskonale znany polskiej publiczności m.in. z „Butelek zwrotnych” czy oscarowego „Koli”) oraz Štefan Uher, jeden z twórców czechosłowackiej Nowej Fali. Bohaterem był także „Największy Czech Jára Cimrman” - fikcyjna postać czeskiego geniusza, wymyślony w 1967 przez Jiříego Šebánka i Zdenka Svěráka. Fani piłki nożnej mogli cieszyć się osobną sekcją poświęconą temu tematowi w filmie, podobnie jak wielbiciele kryminałów i filmów gangsterskich, którzy mogli w Cieszynie obejrzeć moc takich produkcji z rejonu Europy środkowo-wschodniej. Dzięki „Granicom i murom świata” można było pochylić się nad sytuacją Romów w naszym regionie. W niedzielę i poniedziałek odbywały się kultowe wieczorne projekcje transgraniczne. Usadowiona wygodnie na czeskim brzegu Olzy publiczność obejrzała wyświetlane na umiejscowionym po polskiej stronie dmuchanym ekranie komedie „Jáchyme, hod ho do stroje!” Oldřicha Lipskiego i (genialną!) „Kelner, płacić!” Ladislava Smojlaka.

Podczas tych sześciu dni każdy uczestnik przekracza polsko-czeską granicę niezliczoną ilość razy. Zaznaczona niebieskim, wbudowanym w powierzchnię mostu neonem, w pewnym momencie po prostu przestaje istnieć. Nie znaczy to, że między Czeską a Polską stroną nie ma różnic – jest ich wiele. Choćby aspekt kulinarny: podczas gdy w Ceskym Tesinie niepodzielnie rządzi wyprażany syr popijany Radegastem, po polskiej stronie, podobnie jak w wielu innych miastach, pierogi toczą bój z pizzą i kebabem. Następnie różnice kulturowe: Czesi wciąż palą wewnątrz knajp, a piwo ma tam o wiele mniejszy ciężar gatunkowy, co obserwowałam w hotelowej restauracji już o ósmej rano. Maleńkie lokalne kawiarenki pełne są starszych ludzi, którzy nad kawą lub szklaneczką czegoś mocniejszego radzą i dyskutują – w Polsce, gdzie sfera publiczna okupowana jest przez młodzików, to widok rzadki i wytęskniony. Ale to tylko przejawy głębszych podziałów i odmiennych tradycji – a te najsilniej objawiają się w filmach. Na ekranie, jak w strumieniu skupionego przez soczewkę światła, obserwować można najgłębiej ukryte zakamarki narodowej duszy, ze wszystkimi jej niuansami. Taka uważna wizualna lektura obala stereotypy. Każdemu, dla którego określenie „czeski film” ma wyłącznie humorystyczne konotacje, kilkudniowe spotkanie z czeską kinematografią dałoby do myślenia. Pod pełną sytuacyjnych gagów i dialogowych humorystycznych perełek powierzchnią kryją się bezbrzeżne pokłady goryczy, niewiary, beznadziei. Kino czeskie postrzegane przez pryzmat festiwalowej selekcji to wódką i zdradą płynące królestwo smutku, najchętniej wybierające uniwersalne lokacje, nie do końca sprawnie radzące sobie z produkcjami gatunkowymi.

Oprócz wyjątkowej szansy na przekrojowe poznanie aktualnej czeskiej i słowackiej kinematografii Kino Na Granicy wyróżnia luz. Nie ma lepszego słowa na opisanie panującej po obu stronach Olzy atmosfery. Ten niewielki, ale doskonale zaprogramowany, zaplanowany i zorganizowany festiwal ma w sobie unikalną magię i czar. Chwyta kwintesencję kinowego ducha, gdzie najważniejsza nie jest otoczka, blichtr i celebryci – a po prostu kino samo w sobie. Ze względu na kameralny charakter wydarzenia jest jednocześnie średnio atrakcyjnym celem dla sponsorów. W tym roku organizatorzy po raz ostatni mogli skorzystać z przewidzianych w sześcioletnim unijnym programie operacyjnym współpracy transgranicznej dotacji. Przyszłoroczna edycja stoi więc pod znakiem zapytania. Wszystkim, dla których termin „magia kina” znaczy wiele, pozostaje mocno zaciskać kciuki (albo słać spore sumy na konto organizatorów). Trudno byłoby sobie wyobrazić polską scenę festiwalową bez Kina Na Granicy. Mam nadzieję, że takiego wyzwania niczyja wyobraźnia nie będzie musiała podejmować.

Anna Tatarska
Portalfilmowy.pl
Ostatnia aktualizacja:  20.06.2012
Zobacz również
Barejada: Zgłoszenia filmów do 31 lipca
Robert Pattinson w polowaniu na Saddama Husseina
Copyright © by Stowarzyszenie Filmowców Polskich 2002 - 2024
Scroll