PORTAL
start
Aktualności
Filmy polskie
Box office
Baza wiedzy
Książki filmowe
Dokument
Scenarzyści
Po godzinach
Blogi
Konkursy
SFP
start
Wydarzenia
Komunikaty
Pożegnania
Zostań członkiem SFP
Informacje
Dla członków SFP
Kontakt
ZAPA
www.zapa.org.pl
Komunikaty
Informacje
Zapisy do ZAPA
Kontakt
KINO KULTURA
www.kinokultura.pl
Aktualności
Informacje
Repertuar
Kontakt
STUDIO MUNKA
www.studiomunka.pl
Aktualności
Informacje
Zgłoś projekt
Kontakt
AKTORZY POLSCY
www.aktorzypolscy.pl
Aktualności
Informacje
Szukaj
Kontakt
FILMOWCY POLSCY
www.filmowcypolscy.pl
Aktualnosci
Informacje
Szukaj
Kontakt
MAGAZYN FILMOWY
start
O magazynie
Kontakt
STARA ŁAŹNIA
www.restauracjalaznia.pl
Aktualności
Informacje
Rezerwacja
Kontakt
PKMW
start
Aktualności
Filmy
O programie
Kontakt
Portal
SFP
ZAPA
Kino Kultura
Studio Munka
Magazyn Filmowy
Stara Łaźnia
PKMW
MENU
Bohaterem kolejnego odcinka cyklu „Swoich nie znacie” w nowym numerze „Magazynu Filmowego” (nr 9/2016) jest Tomasz Karnowski. Oto fragment artykułu Andrzeja Bukowieckiego mu poświęconego, który w całości będzie można przeczytać na łamach pisma już 12 września.

Od wejścia w użycie transfokatora żadne urządzenie nie zrewolucjonizowało sztuki operatorskiej w filmie w tak dużym stopniu, jak – wynaleziony przeszło 40 lat temu przez Amerykanina Garretta Browna – Steadicam. Z tym stabilizatorem kamery operator może długo i swobodnie przemieszczać się po nierównym terenie, a zarejestrowany obraz ani drgnie – tak jakby kamera płynęła w przestrzeni. Tomasz Karnowski od prawie dwudziestu lat praktycznie nie rozstaje się ze Steadicamem.


Początek „Kołysanki” Juliusza Machulskiego: umieszczona wysoko nad ziemią kamera pokazuje kapliczkę – zaczyna od głowy Chrystusa, osuwa się i w tym samym ujęciu „wędruje” wzdłuż ogrodzenia pobliskiego domu. „Całe ujęcie robiłem Steadicamem, najpierw siedząc z nim na kranie, a potem idąc pieszo. Dzięki temu urządzeniu moja zmiana pozycji nie zakłóciła ciągłości i płynności obrazu” – tłumaczy Tomasz Karnowski.


Nie było to jedyne niezwykłe ujęcie, jakie nakręcił Steadicamem. „W »Paniach Dulskich« Filipa Bajona przechodziłem przez dekorację złożoną z trzech połączonych z sobą pokoi, z których każdy był urządzony w stylu z innej epoki historycznej: sprzed I wojny światowej, stalinowskiej i niemal współczesnej. W każdym spotykałem inne postacie, po drodze zmieniało się oświetlenie, a wszystko działo się w czasie jednego, nieprzerwanego spaceru w czasie i przestrzeni” – mówi Karnowski. Dodaje, że Steadicam, amortyzując wstrząsy, świetnie sprawdza się też w zdjęciach robionych z pojazdów mechanicznych.


Tomasz Karnowski urodził się w 1971 roku w Olsztynie. Z wykształcenia polonista, w młodości był literatem, poetą. Przypadek zrządził, że został filmowcem. „Adam Różański, jedyny polski steadicamowiec, który otrzymał International Steadicam Award, potrzebował kogoś do pomocy i trafił na mnie. Zostałem jego asystentem, a on moim pierwszym przewodnikiem po świecie filmu, mistrzem i mentorem. Zapoznał mnie ze Steadicamem – konstrukcją, zasadą działania, możliwościami, gdyż bez znajomości sprzętu i opanowania warsztatu posługiwania się nim, nie sposób osiągnąć dobrych rezultatów artystycznych.


Jeśli o nie chodzi, pan Adam nauczył mnie przede wszystkim kadrowania, eliminowania z obrazu wszystkiego, co zbędne. „Wziął mnie do »Ogniem i mieczem« Jerzego Hoffmana, gdzie głównym steadicamowcem był Andrzej Glacel, któremu potem też asystowałem” – opowiada Karnowski. Jeden z moich obowiązków asystenckich, mianowicie usuwanie przed operatorem Steadicamu przeszkód na drodze, polegał m.in. na rozganianiu koni” – dodaje ze śmiechem.


Później była „Wierność” Andrzeja Żuławskiego. To ten film przyniósł Różańskiemu nagrodę. „Steadicam to narzędzie ekspansywne; jego użycie, poprzez nieosiągalną innymi środkami płynność obrazu na ekranie, bywa często od razu rozpoznawalne. »Wierność« stanowi dla mnie przykład idealnego wykorzystania Steadicamu, bo tu jest ono nader subtelne, nie narzuca się widzom. W kilku filmach – spośród tych przy których pracowałem już jako operator Steadicamu – starałem się uzyskać podobny efekt. Chyba najlepiej udało mi się to w »Bogach« Łukasza Palkowskiego” – uważa Tomasz Karnowski.

Andrzej Bukowiecki
Magazyn Filmowy SFP (9/2016)
Ostatnia aktualizacja:  26.08.2016
Zobacz również
fot. Jarosław Sosiński/Watchout Productions
Kreatywna Europa: gry i festiwale - rezultaty
Polskie doświadczenie dla czeskiego muzeum filmu
Copyright © by Stowarzyszenie Filmowców Polskich 2002 - 2024
Scroll