PORTAL
start
Aktualności
Filmy polskie
Box office
Baza wiedzy
Książki filmowe
Dokument
Scenarzyści
Po godzinach
Blogi
Konkursy
SFP
start
Wydarzenia
Komunikaty
Pożegnania
Zostań członkiem SFP
Informacje
Dla członków SFP
Kontakt
ZAPA
www.zapa.org.pl
Komunikaty
Informacje
Zapisy do ZAPA
Kontakt
KINO KULTURA
www.kinokultura.pl
Aktualności
Informacje
Repertuar
Kontakt
STUDIO MUNKA
www.studiomunka.pl
Aktualności
Informacje
Zgłoś projekt
Kontakt
AKTORZY POLSCY
www.aktorzypolscy.pl
Aktualności
Informacje
Szukaj
Kontakt
FILMOWCY POLSCY
www.filmowcypolscy.pl
Aktualnosci
Informacje
Szukaj
Kontakt
MAGAZYN FILMOWY
start
O magazynie
Kontakt
STARA ŁAŹNIA
www.restauracjalaznia.pl
Aktualności
Informacje
Rezerwacja
Kontakt
PKMW
start
Aktualności
Filmy
O programie
Kontakt
Portal
SFP
ZAPA
Kino Kultura
Studio Munka
Magazyn Filmowy
Stara Łaźnia
PKMW
MENU
Po Młodzi i Film, Krakowskim Festiwalu Filmowym i Animatorze rokrocznie rysuje się obraz aktualnego stanu polskiej animacji. Latem 2016 roku widać już, że ten sezon filmu animowanego należy do młodego i średniego pokolenia. I do kobiet.
To sezon drugich i trzecich filmów, a także oczekiwanych dłuższy czas dyplomów zdolnych twórców, którzy zaskakiwali widzów, dziennikarzy, jurorów. Czy znajdzie się wśród nich czarny koń, jak „Łaźnia” lub „Niebieski pokój”? Na pewno rysują się już faworyci.

Dwie ważne nagrody na polskim gruncie: Srebrnego Lajkonika w Krakowie i Nagrodę SFP dla najlepszego polskiego filmu w Poznaniu otrzymała 15-minutowa animacja „Figury niemożliwe i inne historie II” Marty Pajek. Absolwentka krakowskiej ASP, autorka wielokrotnie nagradzanej „Snępowiny”, w rysowanej pewną, wyrazistą kreską – a jednocześnie ascetycznej - animacji tworzy postać kobiety zagubionej w codzienności zmagającej się z rzeczywistością. To animacja dla widza wymagającego, uważnego, ceniona przez profesjonalistów, czego dowodem są wspomniane wyżej werdykty jurorskie. Na Animatorze nie brakło głosów, że nagroda za najlepszy polski film to stanowczo za mało dla tak dojrzałego, konsekwentnego dzieła.


"Seks dla opornych", reż. Izabela Plucińska, materiały promocyjne

Co ciekawe – podobny temat, choć ujęty zupełnie inaczej – stał się kanwą scenariusza pięciominutowej animacji rysunkowej „Zapis z wczoraj” Michała Soi z krakowskiej ASP. Prosty sposób przedstawiania: strzępki słów, obrazów, myśli, komunikatów pojawiają się na sekundy i znikają. Tworzą ekranowy bałagan – niebezpiecznie podobny do tego, który znamy z prawdziwego życia, rozpędzonego, chaotycznego, poddawanego tysiącom impulsów i informacji w każdej godzinie. Moim zdaniem to jedna z najciekawszych etiud animowanych tego sezonu.


"Zapis z wczoraj", reż. Michał Soja, materiały promocyjne


Wracam jednak myślami do bohaterki Marty Pajek. Nie sposób nie zauważyć, że te krótkie, kilku-, kilkunastominutowe filmy animowane nader często zwracają naszą uwagę na postaci kobiece. A przecież to znacznie trudniej. Trudniej widzowi utożsamić się z przezroczystą silikonową laleczką Anity Kwiatkowskiej-Naqvi z „Locus” czy  animowano-aktorską postacią Dorotki z „Czarnoksiężnika z krainy U.S” Balbiny Bruszewskiej. A jednak! Większość polskich filmów z konkursu z Poznania jest dziełem kobiet, studentki dominują również na animacji w Łodzi. W cenionej łódzkiej firmie WJTeam w ciągu jednego roku powstały dwa dyplomy: wspomniany „Locus” i  lalkowa animacja Natalii Brożyńskiej (autorki niezwykle popularnych „Drżących trąb”) - „Doradcy króla Hydropsa” oraz film Bruszewskiej.


"Locus", reż. Anita Kwiatkowska-Naqvi, materiały promocyjne

Bohaterka Anity Kwiatkowskiej-Naqvi to kobieta stojąca na rozdrożu, uwikłana w dramat, skrywający pozornie poukładane życie. Reżyserka, chcąc uzyskać efekt przezroczystości, wykonała swoją laleczkę z silikonu, na własnej konstrukcji, a cały film realizowała, uwaga, w ciemności, w okularach chroniących przed światłem UV i z warstwą kremu ochronnego na twarzy. Pozostaje tajemnicą, jak udaje jej się wzbudzić tak ogromną empatię widza dla pozbawionego mimiki dość prostego w formie ludzika, ale jak wiadomo nie od dzisiaj, Anita Kwiatkowska-Naqvi potrafi zaskoczyć.


„XOXO – pocałunki i uściski”, reż. Wioletta Sowa, materiały promocyjne

Pozostaje także w pamięci długowłosa bohaterka filmu Wioletty Sowy „XOXO – pocałunki i uściski”. Nie można powiedzieć, żeby Sowa sobie cokolwiek odpuściła. Do perfekcji opanowała taneczny ruch ciał jej rysowanych delikatną kreską bohaterów, burzę ciemnych włosów (nie chcę nawet myśleć, ile to musiało zabrać czasu i nerwów), mimikę bohaterów. On jeden, one dwie. Jedna    postać z tego tanecznego tria musi odejść. Ale reżyserka stawia przewrotne pytanie: czy na pewno odchodzi?

Trudne relacje dwóch kobiet są też tematem etiudy z PWSFTViT „Przytul mi głowę” w reżyserii Ewy Łuczków – dopracowanej plastycznie, utrzymanej w skali szarości, łączącej delikatny rysunek tła, przedmiotów z wyrazistymi, konturowymi postaciami prowadzonymi silną ręką. Postać kobieca, wbrew tytułowi, stoi też w centrum świata filmu Bruszewskiej „Czarnoksiężnik z krainy U.S”. To przewrotna, dowcipna opowieść (oparta o słynną książkę Bauma) zrealizowana – podobnie jak poprzedni film Bruszewskiej „Miasto płynie” - w technice kolażowej. Dorotka, współczesna polska emigrantka w Hollywood, szukając Czarnoksiężnika, szuka odpowiedzi na pytanie: po co podróżuję?
 

"Czarnoksiężnik z krainy U.S", reż. Balbina Bruszewska, materiały promocyjne


Film Bruszewskiej, podobnie jak animacje Brożyńskiej, podoba się publiczności. To jeden z tych filmów animowanych o sporym ładunku frekwencyjnym (co jest oczywiście paradoksem, gdyż jak wiemy animacja nie ma w zasadzie dystrybucji), podobnie jak triumfująca w Koszalinie „Cipka” Renaty Gąsiorowskiej. Tytułowa bohaterka filmu, cóż, odłącza się od swojej pani i rozpoczyna życie na własną rękę. Publiczność ten film uwielbia, ja przyznaję, trochę mniej – cenię światy Renaty Gąsiorowskiej, ale moim zdaniem ten akurat tytuł nie oddaje skali jej talentu. Nie po raz pierwszy jednak widzę, że młoda reżyserka umie i lubi nawiązywać kontakt z widzami.



"Cipka", reż. Renata Gąsiorowska, materiały promocyjne

To samo można powiedzieć o znakomitej, dowcipnej historii Izabeli Plucińskiej „Seks dla opornych”, który otrzymał na Animatorze zasłużoną nagrodę publiczności. Jej plastelinowe laleczki, małżeństwo w wieku nader dojrzałym, stara się wyszukanymi sposobami ożywić swój związek fizyczny, podczas gdy rozwiązanie ich problemów jest bardzo proste. Brawa dla scenariusza a zwłaszcza – puenty. Dowcipny „Piórnikt” Magdaleny Pileckiej ze Studia Munka SFP także podoba się widzom, zaskakując ich oryginalnym wyobrażeniem postaci ludzkich jako ołówków czy kredek. Jak tłumaczy autorka, to film o paradoksach poczucia odmienności, a fakt, że postaci mają kawałki kredek zamiast części ciała to przypadek.




"Piórnikt", reż. Magdalena Pilecka, materiały promocyjne

Nie sposób także, w natłoku tytułów i nazwisk, pominąć debiutanta Marcina Podolca. Jego szkolny  animadoc „Dokument” w zeszłym roku zebrał sporą liczbę nagród. I tym razem twórca sięga do tej międzygatunkowej formy filmowej, w filmie „Olbrzym” przedstawiając kolejnego ciekawego bohatera – poetę amatora. Młody Tomasz Siwiński, autor znakomitego „Niebieskiego pokoju” także zainteresował się formą animadoku – w „Sprawie Moczarskiego” prezentuje postać słynnego autora „Rozmów z katem”.


"Olbrzym", reż. Marcin Podolec, materiały promocyjne

Na przeciwległym biegunie polskiej animacji jest miejsce na film formalny, estetyczny, eksperymentalny. Warto zwrócić uwagę na młodą reżyserkę z PWSFTViT Karolinę Specht. Po znakomitym, prezentowanym w Annecy „Niespotykanie elastycznym człowieku” i kolejnym: „Nie trać głowy”  w tym roku Specht proponuje skromną, czarno-białą etiudę „Wyjdę z siebie”. Nadal jednak autorkę interesuje animacja jako taka: jej postacie zmieniają się z sekundy na sekundę, kształty wirują, tak jakby reżyserka szukała granic gatunku.

Osobnym nazwiskiem, wybijającym się na mapie polskiej animacji, jest tegoroczna dyplomantka z Łodzi – Izumi Yoshida. Bywalcy festiwali animacji doskonale znają jej dwie głośne etiudy: „Miraż” i „Kigo”. Za swój dyplom  Izumi otrzymała na Animatorze nagrodę  za szczególne walory artystyczne; za "interesującą próbę wykazania, że za pomocą filmu abstrakcyjnego można zgłębiać najbardziej mroczne zakamarki ludzkiego umysłu". Izumi Yoshida tworzy swoje filmy z kreski, farby, z przedmiotów, drobiazgów odpadów dnia codziennego. To początek długiej drogi i kariery, którą reżyserka stara się budować konsekwentnie, wypracowując własny rozpoznawalny styl.


"Kinki", reż. Izumi Yoshida, materiały promocyjne

Oglądając polskie filmy na Animatorze mieliśmy poczucie, że Polacy stanowią godną reprezentację. Szkoda, że żaden z Pegazów nie poleciał do naszych twórców. Ale nagrody rzecz nabyta, natomiast talent młodych polskich animatorów jest siłą wrodzoną. I odmówić go im nie można.
Anna Wróblewska
artykuł redakcyjny
Ostatnia aktualizacja:  31.12.2016
Zobacz również
fot. materiał promocyjny
Polskie filmy na 65. Festiwalu w Melbourne
Zakończył się nabór do pierwszego etapu NOS TVP
Copyright © by Stowarzyszenie Filmowców Polskich 2002 - 2024
Scroll