PORTAL
start
Aktualności
Filmy polskie
Box office
Baza wiedzy
Książki filmowe
Dokument
Scenarzyści
Po godzinach
Blogi
Konkursy
SFP
start
Wydarzenia
Komunikaty
Pożegnania
Zostań członkiem SFP
Informacje
Dla członków SFP
Kontakt
ZAPA
www.zapa.org.pl
Komunikaty
Informacje
Zapisy do ZAPA
Kontakt
KINO KULTURA
www.kinokultura.pl
Aktualności
Informacje
Repertuar
Kontakt
STUDIO MUNKA
www.studiomunka.pl
Aktualności
Informacje
Zgłoś projekt
Kontakt
AKTORZY POLSCY
www.aktorzypolscy.pl
Aktualności
Informacje
Szukaj
Kontakt
FILMOWCY POLSCY
www.filmowcypolscy.pl
Aktualnosci
Informacje
Szukaj
Kontakt
MAGAZYN FILMOWY
start
O magazynie
Kontakt
STARA ŁAŹNIA
www.restauracjalaznia.pl
Aktualności
Informacje
Rezerwacja
Kontakt
PKMW
start
Aktualności
Filmy
O programie
Kontakt
Portal
SFP
ZAPA
Kino Kultura
Studio Munka
Magazyn Filmowy
Stara Łaźnia
PKMW
MENU
WYDARZENIA
  4.11.2013
"Wenus w futrze", najnowszy film Romana Polańskiego, wedle słów osób, które zdążyły już go zobaczyć, rozgrywa się w całości w tym samym czasie i miejscu – w opuszczonym teatrze. Wpisuje się przez to w pewien nieformalny cykl w twórczości polskiego reżysera. Cykl, który otwiera debiutancki "Nóż w wodzie" (1962).
On, ona i on. Spędzające wolny czas na Mazurach małżeństwo zabiera po drodze młodego autostopowicza, a potem proponuje mu wspólny rejs jachtem. Na niewielkiej, otoczonej wodą przestrzeni emocje fluktuują między sympatią, fascynacją, nienawiścią a poczuciem winy. To równocześnie bardzo prosty i jeszcze bardziej wymagający pomysł na kino; pomysł, który – należy dodać – podsunął Polańskiemu Jerzy Skolimowski. Realizacja go była bardzo ciężka – kręcenie na wodzie jest zajęciem żmudnym i ryzykownym. Polański wyszedł z tej próby obronną ręką. Powstał film precyzyjny i intensywny, precyzję i intensywność zawdzięczający właśnie w dużej mierze ograniczeniu historii do jednego miejsca i trójki bohaterów.


Roman Polański na scenie Teatru Muzycznego w Gdyni. Fot. Marcin Kułakowski/PISF.

Po ten schemat Polański sięgał później jeszcze kilka razy. W "Matni" (1966) życie mieszkającej w położonym na odludziu zamku pary komplikuje najście gburowatego gangstera; w "Śmierci i dziewczynie" (1994) w wyniku dziwnego zbiegu okoliczności w samotnym domku spotykają się prominenty prawnik, jego żona, niegdyś ofiara politycznych prześladowań, oraz jej dawny oprawca; w poprzedzającej "Wenus w futrze" "Rzezi" (2011) dwa małżeństwa, zebrane w niewielkim mieszkaniu w celu przedyskutowania bójki ich dzieci, nakręcają spiralę wzajemnych oskarżeń. Tak jak w przypadku "Noża w wodzie", jedność miejsca, czasu i akcji oraz ograniczenie ilości postaci pozwala Polańskiemu efektownie ogrywać przestrzeń i relacje interpersonalne. Często zaczyna i kończy filmy tym samym ujęciem, wyciska wszystkie soki z aktorów i z każdą sekundą zagęszcza atmosferę. Polański to kuglarz w najlepszym znaczeniu tego słowa. Można nazywać te filmy "teatralnymi" – "Śmierć i dziewczyna", "Rzeź" i "Wenus w futrze" to zresztą adaptacje sztuk – ale w tym wypadku nie brzmi to wcale pejoratywnie, nie umniejsza ich kinowego potencjału.


Kadr z filmu "Nóż w wodzie". Fot. Fototeka Filmoteki Narodowej.

Ten zabieg jest jednak czymś więcej niż zwykłą sztuczką. Jeden z głównym tematów przewijających się w twórczości Polańskiego stanowi rozpad społecznych więzi. W "Nożu w wodzie", "Matni" czy "Śmierci i dziewczynie" wkraczający w życia bohaterów intruzi są katalizatorem ich wewnętrznych konfliktów; na oczach przybyszów zapadają się kruche, oparte na kłamstwach i wyrzeczeniach światy. Mężczyźni odkrywają słabość i impotencję, a kobiety mogą ostatecznie zatriumfować nad swoimi partnerami. W "Rzezi" wzajemnie przeglądają się w sobie życiowe postawy reprezentowane przez każde z dwu małżeństw: podszyta poczuciem moralnej wyższości skromność i agresywny, bezkompromisowy cynizm. Zawężenie miejsca akcji do czterech ścian lub pokładu jachtu stwarza idealne warunki do eskalacji napięcia, sprawia, że bliscy z jeszcze większą chęcią rzucają się sobie do gardeł.


Kadr z filmu "Rzeź". Fot. Kino Świat.

Takich społecznych laboratoriów, w których bohaterowie zmieniają się w coraz bardziej agresywne i paranoiczne szczury, było u Polańskiego więcej. W jego twórczości można wyróżnić jeszcze jeden cykl, tzw. "trylogię apartamentową", której kolejne części łączy motyw domu-pułapki. W "Dziecku Rosemary" (1968) młoda mężatka, zamieszkawszy w pewnej kamienicy, pada ofiarą satanistycznego spisku; we "Wstręcie" (1965) pozostawiona sama pośród czterech ścian dziewczyna coraz bardziej pogrąża się w szaleństwie; w "Lokatorze" (1976) nieśmiały mężczyzna, wynajmujący mieszkanie po samobójczyni i mający za sąsiadów grupę antypatycznych starców, coraz bardziej utożsamia się ze swoją poprzedniczką i zaczyna podejrzewać, że wszyscy wokół chcą, aby jak najszybciej podzielił jej los. Horror przeplata się tu z surrealizmem. Tak jak w innych filmach, Polański uderza w podstawową komórkę społeczną, tak tutaj pokazuje, jak dom – azyl, najbardziej bezpieczne miejsce na świecie – zwraca się przeciwko swojemu właścicielowi. Tynk pęka, zza ścian dobiegają straszliwe odgłosy, a sekretne przejścia prowadzą do kryjówek czarowników i wiedźm.


Roman Polański podczas Berlinale 2009, fot. AKPA/SFP.

Poczuciem, jakie wydaje się nadrzędne w światach Polańskiego, jest niemożliwa do uleczenia klaustrofobia. Nigdzie nie jest bezpiecznie, rzeczywistość zamyka się wokół bohaterów niczym gigantyczne wnyki. Nawet jeśli zagrożenie okazuje się wyimaginowane, nie umniejsza to wcale jego grozy. Wspomniane filmy są barwną, dostarczającą przyjemnych dreszczy fikcją, ale owa klaustrofobia powraca także w opartym na faktach "Pianiście" (2002). Zarośnięty i blady jak popiół Władysław Szpilman błąka się po Warszawie, a wokół rozciągają się apokaliptyczne ruiny, przeczesywane przez hitlerowców. Nie potrzeba tu już żadnych wykwintnych metafor – czasem świat naprawdę jest jedną wielką pułapką.


Piotr Mirski
Portalfilmowy.pl
Ostatnia aktualizacja:  14.12.2013
Zobacz również
Niemcy docenili "Joannę"
Aż chciało się grać
Copyright © by Stowarzyszenie Filmowców Polskich 2002 - 2024
Scroll