PORTAL
start
Aktualności
Filmy polskie
Box office
Baza wiedzy
Książki filmowe
Dokument
Scenarzyści
Po godzinach
Blogi
Konkursy
SFP
start
Wydarzenia
Komunikaty
Pożegnania
Zostań członkiem SFP
Informacje
Dla członków SFP
Kontakt
ZAPA
www.zapa.org.pl
Komunikaty
Informacje
Zapisy do ZAPA
Kontakt
KINO KULTURA
www.kinokultura.pl
Aktualności
Informacje
Repertuar
Kontakt
STUDIO MUNKA
www.studiomunka.pl
Aktualności
Informacje
Zgłoś projekt
Kontakt
AKTORZY POLSCY
www.aktorzypolscy.pl
Aktualności
Informacje
Szukaj
Kontakt
FILMOWCY POLSCY
www.filmowcypolscy.pl
Aktualnosci
Informacje
Szukaj
Kontakt
MAGAZYN FILMOWY
start
O magazynie
Kontakt
STARA ŁAŹNIA
www.restauracjalaznia.pl
Aktualności
Informacje
Rezerwacja
Kontakt
PKMW
start
Aktualności
Filmy
O programie
Kontakt
Portal
SFP
ZAPA
Kino Kultura
Studio Munka
Magazyn Filmowy
Stara Łaźnia
PKMW
MENU
WYDARZENIA
  14.09.2013
O kryzys kina - nie tylko polskiego - przyjęło się obwiniać zazwyczaj słabe scenariusze, na podstawie których powstają nieudane filmy. Podczas 38. Gdynia – Festiwal Filmowy krajowi twórcy mieli możliwość pracy nad swoimi projektami ze światowej sławy konsultantem scenariuszowym, Franzem Rodenkirchenem.

Niemiecki pisarz oraz doradca scenariuszowy prowadzący dział dramaturgii w berlińskiej agencji Script House pomagał rozwijać scenariusze takich filmów jak: "Grbavica", "Lourdes", "Kobiety bez mężczyzn", "Lore", "Dobre chęci", "Code Blue", „Leone” czy „Salvo”. Dzieła, które konsultował, niejednokrotnie trafiały do konkursów głównych najważniejszych światowych festiwali, m.in. w Cannes, Berlinie, Toronto i Sundance. Rodenkirchen selekcjonuje projekty Script Station oraz jest przewodniczącym selekcji w TorinoLabFilm, wykładowcą na Script & Pitch oraz Berlinale Talent Campus, a także doradcą scenariuszowym na targach koprodukcyjnych przy Sarajevo Film Festival. W Gdyni poza spotkaniami z profesjonalistami wygłosił również wykład otwarty dla uczestników Festiwalu.


Franz Rodenkirchen. Fot. Bartosz Wróblewski

Rodenkirchen rozpoczął od wyjaśnienia kilku podstawowych różnic – widzenia w teatrze, gdzie wzrok ma dowolność, oraz widzenia w filmie, gdzie twórca wybiera za widza to, co ma zobaczyć; literatury jako dzieła skończonego, docelowego, oraz scenariusza jako dopiero szczegółowego planu przyszłego filmu; widowni rozumianej jako bezkształtna masa o domniemanych przez autora scenariusza gustach i preferencjach oraz widowni jako odbiorcy aktu komunikacji, który współtworzy scenariusz, czytając go. Ostatni podział był kluczowy dla dalszego przebiegu wykładu.

Pierwsze wymienione podejście do widowni Rodenkirchen określił mianem „pocałunku śmierci dla filmu”. Skrytykował lekceważenie inteligencji i wrażliwości widza. – Jeśli autorzy rozumieją scenariusz, to zrozumie go również widz. Stacje telewizyjne zamawiają czasem scenariusze, które mają być zrozumiałe nawet dla najgłupszego widza. To tzw. telewizja do prasowania. Można zajmować się czymś innym, a przy okazji oglądać film czy serial, bo telenowelowa narracja jest karkołomna. Wykłada nam wszystko wprost i czyni widza pasywnym odbiorcą, a nie współtwórcą i interpretatorem tego, co ogląda – powiedział niemiecki wykładowca.

Odwołując się do mechanizmów znanych z teorii literatury i nawiązując do takich autorów jak Arystoteles, Edward Morgan Forster, Peter Brooks czy Umerto Eco autor wykładu zwrócił uwagę na istotny element niedopowiedzenia. Za przykład posłużyły dwa zdania: „Król umarł, a później umarła królowa”, które Rodenkirchen określił jako kronikę oraz „Król umarł, a później królowa umarła z żalu”, które nazwał fabułą. Następnie dowodził, że w filmie nic nie dzieje się bez przyczyny, każda sytuacja z czegoś wynika. Nawet jeśli wszystko wskazuje na to, że tak nie jest, widz intuicyjnie będzie doszukiwał się związku. Dlatego tak istotna jest selekcja materiału, który wejdzie w skład dzieła.

Na koniec Rodenkirchen przybliżył nieco język filmu, który opowiada przede wszystkim obrazem i montażem. Stwierdził, że dialogi często służą łopatologicznemu wykładaniu przekazu. Są stosowane w filmach, które nie ufają widzom i powtarzają im w słowach to, co już było w obrazie. Odwołał się przy tym do słynnego aforyzmu Roberta Bressona „Nigdy nie myślę o widzu”, a także do wypowiedzi Waltera Murcha, który zauważył, że każdy film jest prototypem, bo mówi swoim własnym językiem, którego musimy się nauczyć. Przeciwieństwem takiego kina są tendencje obecne w Hollywood, które upodabniają filmy do seriali, ujednolicają je, by ułatwić widzom ich odbiór. Autor wykładu stwierdził, że nie jest to właściwa droga. Zaakcentował potrzebę kształcenia widzów na wzór Francji, w której edukacja szkolna obejmuje zajęcia z analizy filmu. Dzięki temu kino miałoby stać się dyskusją o filozofii, społeczeństwie, współczesnym świecie. W skrócie sztuką, a nie jedynie formą rozrywki.



Bartosz Wróblewski
Portalfilmowy.pl
Ostatnia aktualizacja:  14.09.2013
Zobacz również
Złote Lwy dla "Idy" Pawła Pawlikowskiego
"Kino, kawa i Warszawa” powraca
Copyright © by Stowarzyszenie Filmowców Polskich 2002 - 2024
Scroll