"Snępowina" Marty Pajek zdobyła Złotą Kreskę podczas 17. edycji Ogólnopolskiego Festiwalu Autorskiego Filmu Animowanego w Krakowie. To już trzecie festiwalowe zwycięstwo tego filmu, po laurach na Se-Ma-For Film Festival w Łodzi oraz MFF Etiuda & Anima w Krakowie.
Ogólnopolski Festiwal Autorskich Filmów Animowanych (OFAFA) odbywa się od 1993 roku. To jedyna impreza w całości poświęcona rodzimej twórczości animowanej we wszystkich jej aspektach produkcyjnych – profesjonalnym, studenckim i amatorskim. W pierwszych edycjach krakowskiej imprezy w konkursie prezentowano całą roczną produkcję animowaną, później – ze względu na rosnącą liczbę realizowanych filmów – wprowadzono selekcję, w tym roku niezwykle ostrą (ze 120 zgłoszonych filmów do konkursu dopuszczono 65). Z jednej strony podwyższa to poziom konkursu, a z drugiej – może prowadzić do wyciągania mylnych wniosków dotyczących aktualnej kondycji polskiej animacji. Jurorzy uzasadniali wyjątkową liczbę nagród i wyróżnień przyznanych w tym roku wysokim – i równym – poziomem konkursu. Czy gdyby obejrzeli całą roczną produkcję w tej dziedzinie, również formułowaliby tak optymistyczne konstatacje? A swoją drogą, znam kilka udanych filmów, które z różnych powodów – nie tylko selekcyjnych – w krakowskim konkursie się nie znalazły.
Kadr z filmu "Snępowina", fot. OFAFA
Dwie Srebrne Kreski w konkursie polskich profesjonalistów jury przyznało filmom zrealizowanym przez twórców... zagranicznych: nagrodą za szczególne walory artystyczne i humanistyczne została uhonorowana Anca Damian, autorka przejmującej „Drogi na drugą stronę”, nakręconej w koprodukcji polsko-rumuńskiej, a trofeum za najlepszy film skierowany do dzieci (co nie jest równoważne z określeniem „o tematyce dziecięcej” – jak sekcję filmów dla dzieci nazwano na krakowskim festiwalu) trafiło do rąk Martina Clappa za „Zaczarowany fortepian”, efektowną (moim zdaniem zbyt efektowną, a niezbyt przemyślaną) animację inspirowaną muzyką Fryderyka Chopina, powstałą w koprodukcji polsko-angielskiej. To znak czasu, coraz więcej nowych filmów to koprodukcje. Animacja daje w tej materii dodatkowe możliwości. Filmy animowane często pozbawione są słów, a narrację opowieści prowadzi plastyka, co likwiduje barierę językową.
Pod jednym wszakże warunkiem, że przekaz autora filmu jest czytelny. A z tym chyba nasi twórcy mają największy problem. Mówił o nim Witold Giersz, przewodniczący jury tegorocznego konkursu, podkreślając, że często świetnej plastyce oraz dobremu warsztatowi nie towarzyszy przejrzystość dramaturgicznej konstrukcji filmu i jasność przekazu jego przesłania. Uwaga ta dotyczy zwłaszcza twórczości studenckiej, a także amatorskiej. Choć zdarzają się – oczywiście – wyjątki, czego dowodem „Świteź” Kamila Polaka, wyróżniona Brązową Kreską za debiut, „Drwal” Pawła Dębskiego, nagrodzony grand prix, oraz „Tajemnica góry Malakka” Jakuba Wrońskiego, uhonorowana nagrodą specjalną – w kategorii etiud studenckich, czy efektowna „Pipeta” Rafała i Wojciecha Sankiewiczów z bełchatowskiej Ferajny Filmowej, której przyznano nagrodę główną w kategorii filmu profesjonalnego.
Cieszy systematyczne podnoszenie się poziomu twórczości amatorskiej (notabene, podczas krakowskiego festiwalu jubileusz ćwierćwiecza świętowała – prowadzona przez Alicję Jodko – Dziecięca Wytwórnia Filmowa z Wrocławia!). Dzięki coraz większej dostępności sprzętu, programów komputerowych etc. kręcić każdy może. Ważne, że wielu robi to nie tylko z pasją, ale i z twórczym namysłem. A co do niekomunikatywności przekazu, wydaje mi się, że wielu młodych twórców w trakcie kolejnych realizacji dojdzie do wniosku, że prostota – i szczerość – wypowiedzi mogą się okazać wartościami najwyższymi. Najlepszym dowodem poprowadzona ascetyczną kreską, konsekwentna – w myśli i formie – "Snępowina" Marty Pajek, zwycięzca tegorocznej edycji festiwalu, profesjonalny debiut niedawnej studentki prof. Jerzego Kuci z krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych.