Portal
SFP
ZAPA
Kino Kultura
Studio Munka
Magazyn Filmowy
Stara Łaźnia
PKMW
Na Londyńskim Festiwalu Filmowym swoje 50. urodziny zaczynają obchodzić Rolling Stonesi! W filmowym sercu miasta - na skwerze Leicester Square - rozbrzmiały w czwartkowy wieczór ich największe hity. Mick Jagger, Charlie Watts, Keith Richards i Ronnie Wood stawili się osobiście na światowej premierze dokumentu "Crossfire Hurricane" Bretta Morgena.
- Można by pomyśleć, że to nudne robić ciągle to samo - mówił Ronnie Wood. - Ale tak nie jest! Za każdym razem, gdy znowu jesteśmy razem, to całkowicie nowe i świeże doświadczenie. Za każdym razem jest między nami chemia i nie wiem do, diabła, co to takiego, ale to magia!
Nie tylko Bondowi stuknęła już pięćdziesiątka... Na Leicester Square członków "najwspanialszego rock'n'rollowego zespołu świata" przywitał tłum fanów. Po czerwonym dywanie kroczyli wśród dźwięków swoich przebojów i melodii R 'n' B, które przez lata ich inspirowały. Wspaniałej czwórce towarzyszył ich kolega: Bill Wyman (grali razem w latach 1962-1993). Wszyscy rozdawali autografy, pozowali do zdjęć i odpowiadali na pytania dziennikarzy. Dokumentem Morgena, który sami wyprodukowali, zaczynają huczne obchody swojego jubileuszu. Za chwilę znowu będą grali dla tysięcy wielbicieli na dwóch koncertach w Londynie - na Arenie 02 (25 i 29 listopada) - oraz kolejnych dwóch w Prudential Center w Newark w Stanach Zjednoczonych (13 i 15 grudnia). Dziś rusza sprzedaż biletów, choć ich cena: od 95 do 950 funtów, już od kilku dni budzi gorące dyskusje w angielskich mediach…
Sentymentalno-nostalgiczny "Crossfire Hurricane" Morgena stara się ująć kluczowe wydarzenia w historii zespołu. Pokazuje ich nie tyle jako liderów (pop)kultury, co jej twór, odpowiedź na czasy i zmieniające się pragnienia i lęki publiczności. Oni sami komentują własne losy, stonesomanię, szalone występy, rozwrzeszczane fanki, przed którymi musieli uciekać, chaos, który dookoła nich tak często panował. Mówią też o tragicznym darmowym koncercie w Altamont pod San Francisco, ochranianym przez członków Hells Angels i zakończonym śmiercią jednego z wielbicieli. Nie zapominają o Brianie Jonesie, który zmarł w 1969 roku ani o Micku Taylorze, który występował z nimi w latach 1969-1974. Spoglądają wstecz na swoje największe sukcesy, ale też i problemy, które zagrażały ich istnieniu, w tym narkotykowe eksperymenty Keitha Richardsa. "Koty mają dziewięć żyć, a my mieliśmy ich już chyba dwadzieścia" - słyszymy w pewnym momencie z ekranu i nie możemy się z tym nie zgodzić. Nie możemy się też nie zgodzić ze słowami Jaggera, który podkreśla: "Staliśmy się instytucją, zanim pokończyliśmy 40 lat".
Na ekranie Stonesi gościli już wiele razy. Zaledwie kilka lat temu swoją kamerę skierował na nich Martin Scorsese i w dokumencie "Rolling Stones w blasku świateł" przedstawił ich występ w Beacon Theater (zresztą ujęcie z tego koncertu jest też u Morgena). Legendą owiane są już "Gimme Shelter" braci Mayslesów czy "Cocksucker Blues" Roberta Franka. Wiele razy mogliśmy oglądać archiwalne ujęcia z udziałem gwiazdorów, fragmenty wywiadów z nimi ilustrowane "(I Can't Get No) Satisfaction" czy "Angie". "Crossfire Hurricane" z całą pewnością nie odkrywa przed nami rzeczy, o których wcześniej nie słyszeliśmy, których jeszcze nie widzieliśmy. Z pięćdziesięciu lat historii Stonesów Morgen wybiera również okres do lat 80., niemal całkowicie zapominając o tym, co działo się potem. Ale może, przy tak wspaniałej rocznicy, najlepiej pamiętać o tym, co najwspanialsze?
Choć niezbyt odkrywczy i bardzo klasyczny w formie, to jednak "Crossfire Hurricane" niesie widzów energią i charyzmą zespołu. Razem zawsze hipnotyzują.
Film będzie wyświetlany w kinach w Wielkiej Brytanii, a potem w telewizji BBC2.
- Można by pomyśleć, że to nudne robić ciągle to samo - mówił Ronnie Wood. - Ale tak nie jest! Za każdym razem, gdy znowu jesteśmy razem, to całkowicie nowe i świeże doświadczenie. Za każdym razem jest między nami chemia i nie wiem do, diabła, co to takiego, ale to magia!
The Rolling Stones na premierze "Crossfire Hurricanes", fot. Phil Loftus/Capital Pictures/FORUM
Nie tylko Bondowi stuknęła już pięćdziesiątka... Na Leicester Square członków "najwspanialszego rock'n'rollowego zespołu świata" przywitał tłum fanów. Po czerwonym dywanie kroczyli wśród dźwięków swoich przebojów i melodii R 'n' B, które przez lata ich inspirowały. Wspaniałej czwórce towarzyszył ich kolega: Bill Wyman (grali razem w latach 1962-1993). Wszyscy rozdawali autografy, pozowali do zdjęć i odpowiadali na pytania dziennikarzy. Dokumentem Morgena, który sami wyprodukowali, zaczynają huczne obchody swojego jubileuszu. Za chwilę znowu będą grali dla tysięcy wielbicieli na dwóch koncertach w Londynie - na Arenie 02 (25 i 29 listopada) - oraz kolejnych dwóch w Prudential Center w Newark w Stanach Zjednoczonych (13 i 15 grudnia). Dziś rusza sprzedaż biletów, choć ich cena: od 95 do 950 funtów, już od kilku dni budzi gorące dyskusje w angielskich mediach…
Sentymentalno-nostalgiczny "Crossfire Hurricane" Morgena stara się ująć kluczowe wydarzenia w historii zespołu. Pokazuje ich nie tyle jako liderów (pop)kultury, co jej twór, odpowiedź na czasy i zmieniające się pragnienia i lęki publiczności. Oni sami komentują własne losy, stonesomanię, szalone występy, rozwrzeszczane fanki, przed którymi musieli uciekać, chaos, który dookoła nich tak często panował. Mówią też o tragicznym darmowym koncercie w Altamont pod San Francisco, ochranianym przez członków Hells Angels i zakończonym śmiercią jednego z wielbicieli. Nie zapominają o Brianie Jonesie, który zmarł w 1969 roku ani o Micku Taylorze, który występował z nimi w latach 1969-1974. Spoglądają wstecz na swoje największe sukcesy, ale też i problemy, które zagrażały ich istnieniu, w tym narkotykowe eksperymenty Keitha Richardsa. "Koty mają dziewięć żyć, a my mieliśmy ich już chyba dwadzieścia" - słyszymy w pewnym momencie z ekranu i nie możemy się z tym nie zgodzić. Nie możemy się też nie zgodzić ze słowami Jaggera, który podkreśla: "Staliśmy się instytucją, zanim pokończyliśmy 40 lat".
Na ekranie Stonesi gościli już wiele razy. Zaledwie kilka lat temu swoją kamerę skierował na nich Martin Scorsese i w dokumencie "Rolling Stones w blasku świateł" przedstawił ich występ w Beacon Theater (zresztą ujęcie z tego koncertu jest też u Morgena). Legendą owiane są już "Gimme Shelter" braci Mayslesów czy "Cocksucker Blues" Roberta Franka. Wiele razy mogliśmy oglądać archiwalne ujęcia z udziałem gwiazdorów, fragmenty wywiadów z nimi ilustrowane "(I Can't Get No) Satisfaction" czy "Angie". "Crossfire Hurricane" z całą pewnością nie odkrywa przed nami rzeczy, o których wcześniej nie słyszeliśmy, których jeszcze nie widzieliśmy. Z pięćdziesięciu lat historii Stonesów Morgen wybiera również okres do lat 80., niemal całkowicie zapominając o tym, co działo się potem. Ale może, przy tak wspaniałej rocznicy, najlepiej pamiętać o tym, co najwspanialsze?
Choć niezbyt odkrywczy i bardzo klasyczny w formie, to jednak "Crossfire Hurricane" niesie widzów energią i charyzmą zespołu. Razem zawsze hipnotyzują.
Film będzie wyświetlany w kinach w Wielkiej Brytanii, a potem w telewizji BBC2.
Dagmara Romanowska
portalfilmowy.pl
Ostatnia aktualizacja: 22.10.2012
Japońska klasyka w kinie Świt
WFF: Kino psychologiczne Marcina Dorocińskiego
Copyright © by Stowarzyszenie Filmowców Polskich 2002 - 2024