PORTAL
start
Aktualności
Filmy polskie
Box office
Baza wiedzy
Książki filmowe
Dokument
Scenarzyści
Po godzinach
Blogi
Konkursy
SFP
start
Wydarzenia
Komunikaty
Pożegnania
Zostań członkiem SFP
Informacje
Dla członków SFP
Kontakt
ZAPA
www.zapa.org.pl
Komunikaty
Informacje
Zapisy do ZAPA
Kontakt
KINO KULTURA
www.kinokultura.pl
Aktualności
Informacje
Repertuar
Kontakt
STUDIO MUNKA
www.studiomunka.pl
Aktualności
Informacje
Zgłoś projekt
Kontakt
AKTORZY POLSCY
www.aktorzypolscy.pl
Aktualności
Informacje
Szukaj
Kontakt
FILMOWCY POLSCY
www.filmowcypolscy.pl
Aktualnosci
Informacje
Szukaj
Kontakt
MAGAZYN FILMOWY
start
O magazynie
Kontakt
STARA ŁAŹNIA
www.restauracjalaznia.pl
Aktualności
Informacje
Rezerwacja
Kontakt
PKMW
start
Aktualności
Filmy
O programie
Kontakt
Portal
SFP
ZAPA
Kino Kultura
Studio Munka
Magazyn Filmowy
Stara Łaźnia
PKMW
MENU
Jesteśmy na półmetku Warszawskiego Festiwalu Filmowego. W sobotę ogłoszenie wyników konkursowych, w niedzielę w okolicach północy, znani będą wybrańcy publiczności. Tegoroczny Konkurs Dokumentalny WFF charakteryzuje taka różnorodność, że nie sposób ocenić filmów według tylko jednego klucza. Kilka tytułów łączy jednak pewna tematyka – gender.

Bohaterki filmu „Cały świat przed nią” (reż. NIsha Pahuja) Prachi i Ruhi to hinduskie dziewczyny. Na tym podobieństwa między nimi się kończą. Podczas gdy Prachi szkolona jest przez hinduistyczną konserwatywną organizację na strażniczkę etosu narodowego, Ruhi zmierza w stronę zachodnich wartości - tudzież  wartości braku - startując w konkursie Miss Indii. Prachi wychowywana jest przez surowego ojca, który potrafi przypalać ją drutem za kłamstwa (o czym mówi do kamery ze śmiechem) i bynajmniej nie buduje w dziewczynie poczucia wartości kpiąc, że ta ma za dużo cech męskich. Ruhi szkolona jest odwrotnie – też nie wiadomo, czy lepiej, czy gorzej - bo poprzez wpajane przez trenerów przekonanie, że aby osiągnąć coś w Indiach, może być tylko modelką.


"Cały świat przed nią", fot. WFF

Dwutorowa narracja tej historii podkreśla zróżnicowanie Indii, ale wbrew stereotypom nie jest to zróżnicowanie kastowe, ale mentalne. Prachi i Ruhi mieszkają co prawda w innych miejscowościach, Prachi pochodzi z małej wioski, a Ruchi w większej miejscowości, ale warunki życia dziewczyn zdają się wydawać podobne. Skąd więc aż taka różnica w ich ocenie rzeczywistości? W „Całym świecie przed nią” na wybory dziewczyn wpływ mają dość istotny ich opiekuni.

Dla porównania - w klasycznym hinduskim filmie Satyajita Ray’a "Nieugięty" (1957) mieliśmy do czynienia z tezą odwrotną - gdy tytułowa postać filmu, Apu, wkraczający w wiek dorosłości chłopiec, wyjeżdżał na studia pozostawiając ojca i matkę w ich rodzinnej wiosce, na jego decyzję o wyborze drogi życiowej nie miał wpływu nikt inny, tylko on sam. Nawet choroba i śmierć rodziców nie zmieniły jego postawy. "Slumdog, milioner z ulicy" (2008) odwracał nieco kota ogonem, wygrana bohatera nie byłą kwestią jego konsekwentnego postępowania, ale raczej serią szczęśliwych zbiegów okoliczności. 

Czy takie zobrazowanie wyborów to więc kwestia tylko i wyłącznie płci, czasów, czy też optyki? Pięćdziesiąt lat starszy film, niemniej przykry w formie, miał jednak bardziej konstruktywne przesłanie niż te nowe. U Prachi i Ruhi takiej dojrzałej decyzji jak Apu - o wyborze drogi życiowej - nie ma. Czy tytuł odnoszący się do każdej z dziewcząt z osobna jest więc ironiczny? Drogi dziewczyn nie spotykają się, Rachi widzi swoją rówieśniczkę w telewizji, tak więc dla niej droga „zachodnia” pozostaje wyłącznie w sferze iluzji. Prachi mimo klęski też raczej nie cofnie się w stronę religijnego i narodowego ekstremizmu, zwłaszcza słysząc o szykanach wobec koleżanek z branży. Ich drogi są już więc raczej określone, choć jak się okazuje nie przez nie same.

Na drugim biegunie „Całego świata przed nią” leży - „Męskość”. Nie tylko pod względem genderowym - to jeden z najlżejszych jak do tej pory dokumentów w konkursie WFF. Wyreżyserował go Morgan Spurlock, twórca słynnego „Super Size Me”. Tak jak tam na oczach kamery tył i obserwował wzrost cholesterolu w swojej krwi, tak tutaj pojawia się w pierwszym rozdziale dotyczącym wąsów, goli je sobie i… znika - oddając narrację komikom, Jasonowi Batemanowi i Willowi Arnettowi. Ci dwaj dżentelmeni udając się do salonu odnowy biologicznej dla mężczyzn zapowiadają kolejne rozdziały i komentują je.


"Męskość", fot. WFF

Strzyżenie i zapuszczanie wąsów i bród, używanie odżywek, golenia pleców, pielęgnacja części intymnych  specyfikiem o subtelnie brzmiącej nazwie „Fresh balls”– wszystkie te tematy omawiane są przez osoby bardziej lub mniej znane, np. przez Zacha Galifianakisa, aktora znanego z "Kac Vegas", reżysera kultowych w pewnych kręgach filmów Johna Watersa („Różowe flamingi”), czy reżysera specyficznych pikantnych komedii - mających swoich fanów -  Judda Apatowa. Taka narracja ustawia oczywiście pewien poziom dyskursu – poszczególni „dyskutanci” (którzy prawdopodobnie nie widzieli się na planie) raczej licytują się na dowcipne sformułowania, czy anegdoty niż dochodzą do istotnych wniosków. O ile spora część komentarzy jest autentycznie zabawna, postawienie na show bardziej niż na oscarowy dokument – daje efekt telewizyjnych produkcji a’la MTV, czy VIVA… Dodajmy, że i tak mówimy o czasach gdy kanały te nadawały jeszcze w ogóle programy kulturalne. Pełnometrażowy infotainment? Zapewne tak, ale taki komediowy rodzynek wśród poważnych dokumentów nie zaszkodzi.    

Wyświetlane na WFF w zeszłych latach „Bad boys. Cela 425” i „Bad girls. Cela 77” podobnie wpisywały się w tematykę genderową. „Bad boy – cela dla niebezpiecznych” domyka więzienną trylogię Janusza Mrozowskiego. Gdybyśmy mieli do czynienia ze sztuką teatralną, byłby to swoisty monodram.  Kamera przez cały czas śledzi dwudziestoośmioletniego Damiana. W zasadzie dwie kamery – pierwsza Mrozowskiego, druga – strażników więzienia w Tarnowie. Daniel przebywa w Zakładzie Karnym w Tarnowie pod nieustannym monitoringiem wprawdzie, ale całkowicie odizolowany. Możliwość spotkania z drugą osobą jest dla niego okazją do otworzenia się.
Konfesję więźnia śledzi się z prawdziwą fascynacją. Mrozowski nie poprzestaje na dokumentowaniu, wchodzi w głąb, staje się reportażystą. Z jednego spośród dziesiątek tysięcy więźniów w Polsce tworzy barwną, indywidualną postać, tak jak  czynił to Stasiuk w „Murach Hebronu”. Tak jak Czechow w swoich dramatach zamykał całą Rosję przełomu wieków w jednej wiosce, tak reżyser zamknął dramat całej Polski przełomu wieków w jednej celi. 
  


Julian Tomala
portalfilmowy.pl
Ostatnia aktualizacja:  17.10.2012
Zobacz również
Wielki powrót Grahama Chapmana
"The Game" nagrodzone w USA
Copyright © by Stowarzyszenie Filmowców Polskich 2002 - 2024
Scroll