PORTAL
start
Aktualności
Filmy polskie
Box office
Baza wiedzy
Książki filmowe
Dokument
Scenarzyści
Po godzinach
Blogi
Konkursy
SFP
start
Wydarzenia
Komunikaty
Pożegnania
Zostań członkiem SFP
Informacje
Dla członków SFP
Kontakt
ZAPA
www.zapa.org.pl
Komunikaty
Informacje
Zapisy do ZAPA
Kontakt
KINO KULTURA
www.kinokultura.pl
Aktualności
Informacje
Repertuar
Kontakt
STUDIO MUNKA
www.studiomunka.pl
Aktualności
Informacje
Zgłoś projekt
Kontakt
AKTORZY POLSCY
www.aktorzypolscy.pl
Aktualności
Informacje
Szukaj
Kontakt
FILMOWCY POLSCY
www.filmowcypolscy.pl
Aktualnosci
Informacje
Szukaj
Kontakt
MAGAZYN FILMOWY
start
O magazynie
Kontakt
STARA ŁAŹNIA
www.restauracjalaznia.pl
Aktualności
Informacje
Rezerwacja
Kontakt
PKMW
start
Aktualności
Filmy
O programie
Kontakt
Portal
SFP
ZAPA
Kino Kultura
Studio Munka
Magazyn Filmowy
Stara Łaźnia
PKMW
MENU
KOMENTARZ
  7.05.2012
W pociągu, w drodze do Gdyni, ktoś spytał mnie, czy nie boję się tegorocznego festiwalu. Pewnie, że się boję. Głównie dlatego, że poprzedni zaostrzył nam apetyty.

Rewolucyjna „ostra selekcja” podczas ubiegłorocznej edycji udała się fantastycznie. Ale też nowy dyrektor artystyczny Michał Chaciński, miał do walki armaty. Taki zestaw filmów! Wstrząsająca, genialnie zagrana "Róża" Wojciecha Smarzowskiego, w której zakochali się wszyscy dziennikarze. Osobista i przejmująca pierwsza fabuła Bartka Konopki "Lęk wysokości". Świetne inne debiuty — supernowoczesna historia o zagubieniu internetowego pokolenia nastolatków "Sala samobójców" Janka Komasy, tętniąca rytmem współczesności opowieść o samotności trzydziestolatków „Ki” Leszka Dawida czy rozliczający się boleśnie i mądrze z polską lustracją „Kret” Rafaela Lewandowskiego. Pełen moralnych dylematów „Wymyk” Grega Zglińskiego. Skromny, paradokumentalny i bardzo ważny zapis wydarzeń 1970 roku na Wybrzeżu — „Czarny czwartek” Antoniego Krauzego. Wreszcie filmy wychodzące poza współczesność, jak malarski i wizjonerski "Młyn i krzyż"Lecha Majewskiego, historyczny "Daas" Adriana Panka czy eksperymentująca wariacja na temat Szekspira „Italiani” Łukasza Barczyka. Do tego uhonorowany wcześniej dwoma weneckimi Lwami "Essential Killing" Jerzego Skolimowskiego.


Tomasz Raczek, fot. Marysia Gąsecka

A czy w tym roku też było w czym wybierać? Andrzej Wajda dopiero kończy zdjęcia do „Wałęsy”, nie jest gotowy nowy film Smarzowskiego „7 dni”. Rozmaite okoliczności sprawiają, że kilka filmów w ogóle nie zostało do Gdyni zgłoszonych. Nie dotarły na festiwal nowe obrazy Władysława Pasikowskiego, Katarzyny Rosłaniec, Małgorzaty Szumowskiej, Andrzeja Jakimowskiego, Janusza Zaorskiego. Z Panoramy wycofał swój film o powstaniu warszawskim Leszek Wosiewicz.

Tegoroczny konkurs nie przynosi wielkich niespodzianek — pięć tytułów przeszło już przez ekrany kin, a trzy były pokazywane na innych festiwalach. Polskie premiery będzie więc miało w Gdyni tylko pięć walczących o Lwy obrazów. Michał Chaciński mówi o „wyrównanym poziomie”. Tylko czy ten wyrównany poziom nie będzie oznaczał braku filmu wybitnego?


Agnieszka Odorowicz, fot. Marysia Gąsecka

Już dzisiaj w kuluarach słyszy się opinie, że to będzie słaby festiwal. Więc tylko tak sobie myślę: po pierwsze — obejrzyjmy najpierw wszystkie filmy. Po drugie — nie podnośmy od razu lamentu, że w polskim kinie źle się dzieje. Publiczność wraca do kin na rodzime produkcje. Zaczyna odrzucać głupawe komedie, nie nabrała się nawet na bogoojczyźnianą „Bitwę Warszawską 1920”. Wybiera dobre kino. Prawie 700 tys. widzów obejrzało „Czarny czwartek” Krauzego, 800 tys. — „Salę samobójców” Komasy, 1,2 mln — "W ciemności" Holland, 400 tys. „Różę” Smarzowskiego, 300 tys. „Sponsoring” Szumowskiej. Największy hit roku „Listy do M” to też rozrywka niezłej próby, której nie trzeba się wstydzić. Więc spokojnie. Jeśli nawet tegoroczna edycja festiwalu nie dorówna poprzedniej, to wciąż mamy zaplecze. Na premierę czekają kolejne tytuły realizowane przez filmowców różnych pokoleń, a „trzydziestki” świadczą o tym, że kolejne generacje chcą patrzeć na Polskę i Polaków przez wizjer kamery. Narzekamy, że wleczemy się w ogonie Europy, bo nie ma polskich filmów na wielkich festiwalach? Obrazy młodych stają się coraz bardziej uniwersalne. Myślę, że pojawi się wkrótce ktoś na miarę Cristiana Mungiu, czy może lepiej Krzysztofa Kieślowskiego, kto zwróci uwagę międzynarodowych krytyków na polskie kino. To tylko kwestia czasu. Naprawdę w to wierzę.



Barbara Hollender
portalfilmowy.pl
Ostatnia aktualizacja:  8.05.2012
Zobacz również
Piękne obietnice
Najtrudniejszy drugi raz - po selekcji do 37. Gdynia Film Festival
Copyright © by Stowarzyszenie Filmowców Polskich 2002 - 2024
Scroll