PORTAL
start
Aktualności
Filmy polskie
Box office
Baza wiedzy
Książki filmowe
Dokument
Scenarzyści
Po godzinach
Blogi
Konkursy
SFP
start
Wydarzenia
Komunikaty
Pożegnania
Zostań członkiem SFP
Informacje
Dla członków SFP
Kontakt
ZAPA
www.zapa.org.pl
Komunikaty
Informacje
Zapisy do ZAPA
Kontakt
KINO KULTURA
www.kinokultura.pl
Aktualności
Informacje
Repertuar
Kontakt
STUDIO MUNKA
www.studiomunka.pl
Aktualności
Informacje
Zgłoś projekt
Kontakt
AKTORZY POLSCY
www.aktorzypolscy.pl
Aktualności
Informacje
Szukaj
Kontakt
FILMOWCY POLSCY
www.filmowcypolscy.pl
Aktualnosci
Informacje
Szukaj
Kontakt
MAGAZYN FILMOWY
start
O magazynie
Kontakt
STARA ŁAŹNIA
www.restauracjalaznia.pl
Aktualności
Informacje
Rezerwacja
Kontakt
PKMW
start
Aktualności
Filmy
O programie
Kontakt
Portal
SFP
ZAPA
Kino Kultura
Studio Munka
Magazyn Filmowy
Stara Łaźnia
PKMW
MENU
BLOGI
Jerzy Armata
  22.04.2013
Nigdy nie wystąpił w żadnym filmie, nagrał tylko jedną płytę (The Cooks, "A Shot of Rhythm and Blues"). Z okazji sześćdziesiątych urodzin zorganizowano mu w krakowskim teatrze Groteska jubileuszowy benefis. Film dokumentalny z rejestracją tego wydarzenia, przetykaną wypowiedziami artystów, z którymi występował w swej długiej karierze, ukaże się niebawem na DVD za sprawą Jarosława Sokoła – człowieka do zadań niemożliwych – znakomitego propagatora krakowskiego bluesa, także sprawcę tego fantastycznego koncertu.

Kazimierz Dobrowolski – jeden z najlepszych polskich bluesmanów, o którym Ireneusz Dudek kiedyś powiedział: "Wygląda jak cieć, ale show daje taki, że pęka żyła", a Jan Chojnacki na łamach miesięcznika "Non Stop" napisał: "Blues Brothers przy Dobrowolskim to jak Połomski przy zespole Kiss".


Kazimierz Dobrowolski, koncert jubileuszowy w krakowskiej Grotesce, fot. archiwum organizatorów

Muzyką zainteresował się w szkole podstawowej. Zafascynowali go Beatlesi, a precyzyjniej – jak przyznaje – pierwsza strona ich płyty "A Hard Day’s Night". Kiedy zauważam, że wielu jego rówieśników pytanych o pierwsze bluesowe inspiracje pewno wskazywałoby na Rolling Stonesów, Animalsów, a on upiera się przy Beatlesach, grzecznych chłopczykach z Liverpoolu w zgrabnie skrojonych garniturkach zapiętych pod szyję, gwałtownie protestuje. "O chwileczkę, przecież oni też mieli wiele świetnych rhythm’n’bluesowych pomysłów. Mam wywiad z Erikiem Burdonem, który przyznaje, że to Rolling Stonesi – poza Keithem Richardsem, który właściwie wychował się na ulicy – byli chłopaczkami z bardzo dobrych domów, a John Lennon uwielbiał wtedy rozbijać nosy, zaś Ringo niewiele mu ustępował. Oczywiście i Rolling Stonesów, i Animalsów także ogromnie cenię i lubię". Zanim poszedł do szkoły muzycznej, pobierał prywatne lekcje fortepianu, a w wolnych chwilach pogrywał sobie na gitarze. Kiedy zdawał do wyższej szkoły muzycznej, na gitarę zabrakło miejsca, więc studiował perkusję. "Okazało się to wszystko trochę inne, niż sobie wyobrażałem. Nie uczyłem się na zestawie perkusyjnym, a pod kątem perkusji symfonicznej. Niemniej jednak w dalszym muzykowaniu ta moja edukacja perkusyjna bardzo się przydała" – wyznaje. Pamiętam taki koncert sprzed kilku lat w krakowskim pubie Stare Konie, gdzie wystąpił ze swoim zespołem The Cooks. Kiedy wyszedł na scenę, jedna ze starszych pań przy sąsiednim stoliku szepnęła swojej koleżance: "A tego to ja dobrze znam, gra w operze, na kotłach. Jest dobry".


Koncert jubileuszowy w krakowskiej Grotesce, fot. archiwum organizatorów

W 1969 roku zaczął grać z Pawłem Ostafilem, wielkim fanem korzennego bluesa z Delty. Założyli nawet zespół, nazywał się Box Hill. "Byłem wtedy w trzeciej klasie liceum. Paweł grał na basie, harmonijce i śpiewał, na gitarze – Ryszard Wiech, bardzo dobry muzyk z klasycznymi inklinacjami, ja - na pianinie. Perkusistę pożyczyliśmy z zespołu Bogusia Mietniowskiego, z którym do tej pory gram w Cooksach". Później związał się z gospelową formacją – zresztą istniejącą do dzisiaj – The Willows Revival Singers, ale liderem poczuł się dopiero w sformowanym w 1983 roku zespole The Cooks. Myślał o nazwie The Hooks, na cześć swego idola Johna Lee Hookera, ale wydawało mu się, że zespół o tej nazwie już istnieje. Rzeczywiście istniał taki ansambl, nawet dwa. Nawiasem mówiąc, przed siedmiu laty powstała w Brighton formacja The Cooks, ale nieco inaczej pisana – The Kooks.

Na początku lat 80. odbywały się w Dworku Białoprądnickim w Krakowie tzw. Zjazdy Błędnych, skupiające wszystkich "chorych na bluesa" z okolic miasta i nie tylko. To dzięki tym imprezom powstała Krakowska Grupa Bluesowa, zwana potocznie KGB, czy właśnie The Cooks, utworzone przez Kazimierza Dobrowolskiego i Tadeusza Pocieszyńskiego. Później drogi tych muzyków się rozeszły. Pocieszyński stał się liderem Monkey Business oraz Bluesmobile, Dobrowolski grywał w różnych kapelach, od czasu do czasu wracając do nazwy The Cooks. "Grałem – jeszcze przed Cooksami – z The Willows. Wtedy był to mały akustyczny kwartet, wykonujący bluesa spod znaku Johna Lee Hookera. Potem, kiedy przyszedł Romek Michalik, Willowsi przekształcili się w typową formację wokalno-instrumentalną, specjalizującą się w gospel, negrospirituels. Współpracowałem jeszcze z The Cavern, który gustował w bitelsowskim repertuarze. U nich grałem na basie. Poza tym przez dziesięć lat, tuż po studiach, grałem na perkusji w... operetce. Wszystkie te zajęcia traktowałem jako środki, które należy wykorzystać, by się czegoś nauczyć i w efekcie lepiej bluesa grać" – wspomina Dobrowolski. Zapytany o swych muzycznych mistrzów, wymienia jednym tchem: "Bach, Beethoven, Mozart, Debussy, Chopin, Strawiński, a pośród swych bluesowych nauczycieli szczególnie cenię Johna Lee Hookera, Johna Mayalla, uwielbiam wokal Alexisa Kornera".


Koncert jubileuszowy w krakowskiej Grotesce, fot. archiwum organizatorów

Od scenicznego debiutu Kazimierza Dobrowolskiego minęło ponad czterdzieści lat. Jubileuszowy koncert pokazał, że niewiele się zmieniło. Blues znakomicie konserwuje, jak wino – im starszy, tym lepszy. A – jak twierdził Willie Dixon – "Blues to korzenie, a reszta to tylko owoce". Martin Scorsese natomiast, producent wspaniałej serii dokumentów zrealizowanych z okazji 100-lecia bluesa, dodaje: "Blues zmienia życie na lepsze". Muzyka Kazika Dobrowolskiego też.


Jerzy Armata
www.portalfilmowy.pl
Zobacz również
Wiosenny odpływ widzów
Pierwszy film 2013 roku z milionową widownią!
Copyright © by Stowarzyszenie Filmowców Polskich 2002 - 2024
Scroll