PORTAL
start
Aktualności
Filmy polskie
Box office
Baza wiedzy
Książki filmowe
Dokument
Scenarzyści
Po godzinach
Blogi
Konkursy
SFP
start
Wydarzenia
Komunikaty
Pożegnania
Zostań członkiem SFP
Informacje
Dla członków SFP
Kontakt
ZAPA
www.zapa.org.pl
Komunikaty
Informacje
Zapisy do ZAPA
Kontakt
KINO KULTURA
www.kinokultura.pl
Aktualności
Informacje
Repertuar
Kontakt
STUDIO MUNKA
www.studiomunka.pl
Aktualności
Informacje
Zgłoś projekt
Kontakt
AKTORZY POLSCY
www.aktorzypolscy.pl
Aktualności
Informacje
Szukaj
Kontakt
FILMOWCY POLSCY
www.filmowcypolscy.pl
Aktualnosci
Informacje
Szukaj
Kontakt
MAGAZYN FILMOWY
start
O magazynie
Kontakt
STARA ŁAŹNIA
www.restauracjalaznia.pl
Aktualności
Informacje
Rezerwacja
Kontakt
PKMW
start
Aktualności
Filmy
O programie
Kontakt
Portal
SFP
ZAPA
Kino Kultura
Studio Munka
Magazyn Filmowy
Stara Łaźnia
PKMW
MENU
Film o Jedwabnem jest nam niezwykle potrzebny. Mord w tej mazurskiej miejscowości jest ciemną kartą w naszej przeszłości, i opowiedzenie o niej jest obowiązkiem polskich filmowców. Jednak to musi być film uczciwy i wyważony, z zachowaniem wszelkich okoliczności tej niebywałej zbrodni, i umieszczenia jej w konkretnym czasie. Tego w filmie Pasikowskiego brakuje.

Dawno już żaden film tak bardzo nie rozpalił debaty publicznej jak „PokłosieWładysława Pasikowskiego. Obraz już został nazwany „wspaniałym” przez Andrzeja Wajdę. Podobno ciepłe słowa powiedział o nim również Roman Polański. Większość krytyków rozpływa się w zachwycie nad pierwszym od siedmiu lat filmem reżysera „Reichu”. Z drugiej strony słyszymy głosy krytyczne w stosunku do filmu, który miał w założeniu opowiadać o jednej z najmroczniejszych kart w naszej historii podczas II wojny światowej. Zastępca redaktora naczelnego „Uważam Rze Historia”, Piotr Zychowicz, nazywa film „absurdalnym kiczem bez związku z rzeczywistością”. Czy można tak ostro skwitować dzieło Pasikowskiego? Niestety, krytycy filmu z pozycji historycznych mają wiele racji. Film Władysława Pasikowskiego należy odbierać bardziej jak wariacje wojenne niektórych amerykańskich twórców, a niżeli film z historią w tle. I piszę to z wielkim żalem, bowiem bardzo cenię twórczość Pasikowskiego, i jestem zwolennikiem bezkompromisowego rozliczania się z historią na ekranie.


Maciej Stuhr w "Pokłosiu", fot. Monolith Films

Film o Jedwabnem jest nam niezwykle potrzebny. Mord w tej mazurskiej miejscowości jest ciemną kartą w naszej przeszłości, i opowiedzenie o niej jest obowiązkiem polskich filmowców. Jednak to musi być film uczciwy i wyważony, z zachowaniem wszelkich okoliczności tej niebywałej zbrodni, i umieszczenia jej w konkretnym czasie. Tego w filmie Pasikowskiego brakuje. Czy jest to wina sposobu, w jaki Pasikowski opowiada historię dwóch braci, którzy postanawiają dowiedzieć się prawdy o przeszłości swojej wioski? Czy opakowanie poważnej historii w ramy kina sensacyjnego jest powodem umowności jego filmu? Tomasz Raczek zauważył, że głównym problemem „Pokłosia” jest „niezręczne posługiwanie się chwytami kina sensacyjnego i filmu grozy, co bierze wszystko w nawias fikcji a więc nieprawdy.” Krytyk dodaje, że bolesnym paradoksem tego filmu jest to, że o takich wydarzeniach Pasikowski zdecydował się opowiedzieć za pomocą „tricków fabularnych”, które są typowe dla gatunków opartych na sztuczności i umowności. Nie do końca mogę się w zgodzić. Środki dobrane przez Pasikowskiego jak najbardziej pasują do jego opowieści, która z historią ma właśnie niewiele wspólnego.

W warstwie gatunkowej narracji "Pokłosie" jest ciekawym obrazem. Pasikowski prezentuje nam dobrze opowiedziany thriller sensacyjny, który ociera się o makabrę i jest, jak przystało na gatunek, przerysowany. Jak inaczej bowiem odbierać karykaturalny wizerunek „wsiowych Polaczków” z klasycznie zapijaczonymi gębami i brakiem uzębienia, którzy maszczą się na Żydach za zabicie Pana Jezusa? Niektóre sceny przedstawiające tłuszcze Polaków-antysemitów przypominają trochę ostrą satyrę jednego z epizodów "South Parku", albo nawet obrazy znane z zombie-movies George’a A. Romero. Jak zaś wytłumaczyć absurdalną scenę przybijania do drzwi stodoły w 2000 roku (sic!) bohatera za jego prożydowskość. Ta scena mogłaby spokojnie znaleźć się w filmach Sama Raimiego, albo horrorach Johna Carpentera, i trąci ona na kilometr sztucznością oraz umownością. Czy miała to być symbolika? Reszta filmu na to nie wskazuje.

"Pokłosie" jest nazywane przez wiele osób narodowym katharsis. Słuchając takich opinii można, niestety, czuć zdumienie. Czy Polacy mają problem z antysemityzmem? Pewnie, że tak. Jest on dziś mniejszy niż we Francji czy Niemczech, ale jest to problem widoczny. Czy Polska powinna rozliczyć się ze swoimi historycznymi demonami? To chyba dla każdego jest pytanie retoryczne. Każdy naród potrzebuje odbrązowianie pomników. Polacy również. I chodzi o odbrązowienie pomników z każdej strony ideologicznej i historycznej barykady. Niestety, film Pasikowskiego, tak jak nierzetelne prace Jana Tomasza Grossa, do takiego odbrązowienia się nie przyczyniają. Mam nawet wrażenie, że Pasikowski dał do ręki amunicję środowiskom, które uporczywie utrzymują, że Polacy nigdy nie szkodzili Żydom podczas wojny, i zawsze swoim „sąsiadom” pomagali. Dyskusja po komiksowym filmie twórcy „Krolla” przypomina tę z czasów wydania książek Grossa. I nie można winić za to zwolenników o micie Polaka czystego jak łza. Oni dopasowują swoje argumenty do poziomu rozmówcy. A ten ma dziś twarz twórcy infantylnego „Reichu”, a nie mocnych i przenikliwych „Psów”. W przypadku podejmowania tak bolących tematów jak mord w Jedwabnem ten stan rzeczy może jedynie zaszkodzić.

Czy film Pasikowskiego był w zamierzeniu antypolski? Nie posunę się do tak dalekich stwierdzeń. Widać choćby w scenach z „dobrym” proboszczem, przeciwstawianym ( znów komiksowo pokazanemu) wikaremu, który knuje z przeżartymi antysemityzmem wieśniakami. Pasikowski momentami stara się nawet wyważyć pewne racje. Niestety giną one pod czarno-białym obrazem polskiej wsi. Zawsze antysemickiej. Zawsze agresywnej. Zawsze prostacko-brutalnej. Niestety, zbyt duża ilość scen powoduje, iż trudno zrozumieć jak można jednocześnie walczyć ze stwierdzeniem „polskie obozy śmierci” w prasie zachodniej, i chwalić karykaturalne dzieło Pasikowskiego.

Mimo wszystko ten film ma swoje plusy. Jest to najdojrzalszy warsztatowo film Władysława Pasikowskiego z absolutnie genialną rolą Macieja Stuhra, który godnie nosi nazwisko swojego ojca, i świetnym występem Ireneusza Czopa. Siłą filmu są porażające, nerwowe zdjęcia Pawła Edelmana, który rozpoczynał swoją spektakularną międzynarodową karierę właśnie przy Pasikowskim. Duże wrażenie robi też nastrojowa i niepokojąca muzyka Jana Duszyńskiego. Pod względem technicznym i narracyjnym trudno jest zarzucać cokolwiek „Pokłosiu”. I można by nazwać ten film znakomitym, gdyby dotyczył uniwersalnych tematów. Niestety, "Pokłosie" opowiada o jednej z najciemniejszych kart naszego narodu, której wciąż należycie nie opowiedziano. Film Pasikowskiego powoduje, że będzie to teraz jeszcze trudniejsze.


Łukasz Adamski
Portalfilmowy.pl
Zobacz również
Box Office. James Bond po raz trzeci na topie!
Box Office. „Skyfall” niezwyciężone.
Copyright © by Stowarzyszenie Filmowców Polskich 2002 - 2024
Scroll