PORTAL
start
Aktualności
Filmy polskie
Box office
Baza wiedzy
Książki filmowe
Dokument
Scenarzyści
Po godzinach
Blogi
Konkursy
SFP
start
Wydarzenia
Komunikaty
Pożegnania
Zostań członkiem SFP
Informacje
Dla członków SFP
Kontakt
ZAPA
www.zapa.org.pl
Komunikaty
Informacje
Zapisy do ZAPA
Kontakt
KINO KULTURA
www.kinokultura.pl
Aktualności
Informacje
Repertuar
Kontakt
STUDIO MUNKA
www.studiomunka.pl
Aktualności
Informacje
Zgłoś projekt
Kontakt
AKTORZY POLSCY
www.aktorzypolscy.pl
Aktualności
Informacje
Szukaj
Kontakt
FILMOWCY POLSCY
www.filmowcypolscy.pl
Aktualnosci
Informacje
Szukaj
Kontakt
MAGAZYN FILMOWY
start
O magazynie
Kontakt
STARA ŁAŹNIA
www.restauracjalaznia.pl
Aktualności
Informacje
Rezerwacja
Kontakt
PKMW
start
Aktualności
Filmy
O programie
Kontakt
Portal
SFP
ZAPA
Kino Kultura
Studio Munka
Magazyn Filmowy
Stara Łaźnia
PKMW
MENU
BLOGI
Łukasz Adamski
  27.08.2012
Arnie: „Kto tu się jeszcze pojawi? Rambo?” Wspaniale znów poczuć się nastolatkiem!

Czy może być coś bardziej rajcującego dla „dzieciaka lat 90-tych” niż Arnie, Sly, Chuck, Bruce i Jean-Claude na jednym ekranie? "Niezniszczalni 2", którzy bez artretyzmu wykopują sobie miejsce w kinach, są lepsi niż w poprzedniej części. Tym razem mamy więcej rozwalanki, więcej humoru i, co jest tajemnicą sukcesu tego filmu, więcej autoironii oraz smakowitego dystansu ponad 60-letnich ekranowych twardzieli.


 
Kadr z filmu "Niezniszczalni 2", fot. Monolith Films

Arnold Schwarzenegger i Bruce Willis rozwalają ze swoich karabinów dziesiątki pretorianów Jean Claude Van Damme’a ( tak, tak „Lwie serce” jest czarnym bohaterem!). W pewnym momencie Arnie mówi kultowe „I’ll be back”. Bruce odpowiada: „Wracałeś już wiele razy. Teraz „I’ll be back”. Nagle obok Terminatora pojawia się Chuck Norris. Arnie patrzy na niego z poważną miną i mówi: „Kto tu jeszcze się pojawi? Rambo?”. Ta scena, która doprowadziła salę kinową do śmiechu mocniej niż jakiekolwiek filmy z Carreyem, idealnie pokazuje klimat nowego filmu Sly’a Stallone, który dał go tym razem wyreżyserować mistrzowi współczesnego kina akcji Simonowi Westowi. To właśnie autoironia, dystans i balansowanie na granicy parodii spowodowało, że pierwsza część filmu zarobiła na świecie miliony dolarów. Druga odsłona przygód dzielnych dziadków z karabinami, wspieranych przez Stathama i Lee z pewnością pobije rekord „jedynki”. Będzie to zasłużony sukces. "Niezniszczalni 2" biją pierwszą część na łeb, niczym kopnięcia Belga albo uderzenia Austriaka.

W tym miejscu recenzji zawsze pojawia się streszczenie fabuły filmu. Czy jednak kogokolwiek interesuje scenariusz tej historii? Podejrzewam, że większości widzów na świecie wystarczyły nazwiska, które pojawiły się na plakacie obrazu. "Niezniszczalni 2" to klasyczne kino akcji ( pisząc klasyczne, mam na myśli lata 80-te, a nie dzisiejsze pląsy ulizanych Kenów) z motywami znanymi każdemu „dzieciakowi lat 90-tych”, który na zniszczonych kasetach VHS z wypiekami na twarzy oglądał "Komando" czy „Podwójne uderzenie”. Tacy właśnie faceci otaczali mnie na seansie nowego filmu Stallone, który po kolej ( "Rocky Balboa", "John Rambo") ze znakomitym skutkiem wskrzesza męskie ikony sprzed 30 lat. Bez wątpienia, gdyby nie głęboka ironia jego nowego filmu i znakomita lekka parodia kina akcji lat 80-tych, film Stallone ( przepraszam Panie West, ale to jest film Sly’a) nie odniósłby tak spektakularnego sukcesu. Nie można jednak zapominać o tym, że panowie, którzy mogliby być moimi dziadkami, biorą udział w pierwszorzędnym widowisku, które nie ustępuje niczym filmom, na których wychowało się pokolenie 3D.

Nie chodzi nawet tylko o sceny akcji, ale również smakowite igranie aktorów z własnymi wizerunkami. Arnie pędzi Smartem, który jest „wielkości jego buta”, Chuck Norris ( ciekawe czy twórcy filmu są świadomi jak w Polsce odbierane są ujęcia, gdy ten bohater dowcipów w pojedynkę ratuje swoich kompanów i wzbudza tym oklaski na sali kinowej?) przestaje być „Samotnym wilkiem”, a Bruce Willis już nie wyręcza się większymi mięśniakami. Również Stallone znakomicie wykorzystuje swój image skrzywdzonego twardziela z romantyczną duszą. Mnie jednak najbardziej podobał się nieśmiertelny karateka z Belgii, który dopiero trzeci raz w swojej karierze wcielił się w drania. W porównaniu z „Czarnym orłem” i „Bez odwrotu”, gdzie Van Damme grał złych Ruskich, tym razem były gwiazdor wypada naprawdę świetnie. Jego bandzior, który rzecz jasna toczy ostatnią walkę z „Rambo”, może śmiało zostać wpisany na listę najzimniejszych antybohaterów filmów akcji.

Zanosi się na to, że Stallone powróci ( najpierw zobaczymy bardzo ciekawie zapowiadającą się  odsłonę „Rambo”) ze swoimi dinozaurami w trzeciej odsłonie filmu. Kto będzie tym razem jego wrogiem? Wciąż do wykorzystania jest primadonna Seagal, który mimo upadku swojej kariery, odrzucił rolę w poprzednich filmach i dał się skusić jedynie Rodriguezowi.  Może pójdzie on drogą JCVD, który również nie chciał zagrać w „jedynce” i prędko po sukcesie filmu zmienił zdanie? Chodzą słuchy, że w filmie zagra sam Clint Eastwood, który swoją kościstą pięścią przypomni, kto jest prawdziwym twardzielem X Muzy. Byłoby cudnie i z pewnością taki skład sprowadziłby do kin wiele zadków ( to wyrażenie mistrza Quentina). Jednak nawet jak nie uda się sprowadzić Brudnego Harry'ego, zawsze można sięgnąć po Burta Reynoldsa albo Nicka Cage’a. Zresztą chyba taki jest zamysł twórców.

Mimo tego, że przenoszenie się w czasie do lat 90-tych sprawia mi niezwykłą przyjemność, to mam nadzieję, że Sly skończy swoją niezwykła przygodę filmową na trylogii. Nie tylko kończy się bowiem lista twardzieli do obsadzenia w filmie, ale również nie da się sprzedać po raz kolejny zabawnych epizodów byłego gubernatora Kalifornii czy człowieka, który był zamknięty w szklanej pułapce. Warto byśmy zapamiętali naszych idoli jako zdystansowanych do siebie facetów, którzy nie popadają w żenadę. Niestety poza „Niezniszczalnymi” wielu z nich naprawdę się kompromituje na płytach DVD.  Jakimś cudem tylko przy „Rambo” nie dokucza im reumatyzm.

Tekst ukazał się na portalu Fronda.pl
Łukasz Adamski
Zobacz również
Box Office. Kolejny sukces Woody’ego Allena
Box Office. Letnie spowolnienie w kinach.
Copyright © by Stowarzyszenie Filmowców Polskich 2002 - 2024
Scroll