Upały uderzyły w kina

To mógł być bardzo mocny weekend. Premierę miały dwa filmy podbijające światowe rynki. Rekordowe upały spowodowały jednak, że obydwa obrazy zanotowały słabą sprzedaż, mimo pokusy w postaci klimatyzowanych sal. Sprzedanych zostało zaledwie 282 933 tys. biletów, czyli dwa razy mniej niż przed tygodniem, kiedy szturmem do kin wdarła się animacja "Minionki".  

Zapowiadany na wielki, powrót Arnolda Schwarzeneggera do roli Terminatora, nie zawładnął umysłami Polaków. "Terminator: Genisys" Alana Taylora zainteresował w ciągu pierwszych 3 dni wyświetlania 50 026 osób. Uwzględniając 5-dniowe otwarcie - 86 499 sprzedanych biletów. Tak więc comeback słynnego T-800 okazał się rozczarowujący. Również w Stanach Zjednoczonych sprzedaż filmu zawodzi, gdzie produkcja zarobiła jedynie 45 mln dolarów w ciągu pierwszych sześciu dni wyświetlania. Przy ogromnych kosztach produkcji, twórcy będą musieli liczyć na wsparcie globalnego rynku, aby załatać budżet przeznaczony na ten film - na świecie "Terminator: Genisys" wystartował na pierwszej pozycji generując wpływy rzędu 85 mln dolarów.

Piąta już odsłona w ramach uniwersum zaprojektowanego przez Jamesa Camerona może mieć problem, aby mierzyć się z poprzednimi dwiema częściami. "Terminator 3: Bunt maszyn" w 2003 roku przyciągnął do kin 422 tys. widzów, natomiast "Terminator: Ocalenie" w 2009 roku zainteresował zbliżoną widownię - 416 tys.


Arnold Schwarzenegger w filmie "Terminator: Genisys", fot. UIP.

Jeszcze większym rozczarowaniem wydaje się być wynik drugiej premiery. Animacja Pixar "W głowie się nie mieści" od kilku tygodni podbija amerykański rynek (zarobiła tam już ponad 250 mln dolarów), a do tego zachwyca krytyków, którzy określili produkcję najlepszym dziełem studia od czasu filmu "WALL-E" z 2008 roku. Animacja wystartowała notując sprzedaż 41 898 biletów. Uwzględniając pokazy przedpremierowe - 103 tys. widzów. Produkcja, ze względu na świetne opinie powinna jednak cieszyć się długim życiem w kinach.


Kadr z filmu "W głowie się nie mieści", fot. Disney.

Tak, czy inaczej, pixarowski obraz jest na przegranej pozycji w starciu z animacją Universal. "Minionki" po raz drugi pozostały liderem zestawienia. Film jednak odnotował olbrzymi spadek zainteresowania, sięgający 71 proc. Na seanse wybrało się jeszcze 132 843 osób i po dwóch  tygodniach ma na koncie 894 tys. sprzedanych biletów stając się w ten sposób najpopularniejszą częścią serii. "Jak ukraść Księżyc" z 2010 roku obejrzało w sumie 307 tys. widzów, natomiast kontynuację, "Minionki rozrabiają" zainteresowały w 2013 roku 554 tys. osób.


Kadr z filmu "Minionki", fot. UIP.

W polskich kinach jeszcze tylko jeden film wybił się ponad granicę 10 tys. widzów. "Jurassic World" Colina Trevorrowa obejrzało 13 597. Po 4 tygodniach wyświetlaniach produkcja z Chrisem Prattem ma na koncie 581 tys. widzów.

Pozostałe premiery cieszyły się niskim zainteresowaniem. Drugi tydzień z rzędu pojawił się w kinach film z Alem Pacino. "Idol" Dana Fogelmana przyciągnął 4 900 osób na 67 kopiach.

Jeszcze słabiej poradziła sobie brytyjska komedia "Randka z królową". Feministyczna odpowiedź na "Jak zostać królem" zainteresowała jedynie 3 911 widzów na 95 kopiach.

Poza dziesiątką wystartował najnowszy film François Ozona. "Nowa dziewczyna" przyciągnęła 3 052 widzów na 36 kopiach. Komediodramat "Klauni" obejrzało 2 369 osób na 18 kopiach. W kinach pojawił się jeszcze dokument "Yes Meni idą na rewolucję". Obraz obejrzało 1 624 osób na 18 ekranach.

W kinach od piątku: komedia "Ted 2"; debiut reżyserski Ryana Goslinga "Lost River"; chińska produkcja z Jackie Chanem "Wojna imperiów"; węgierski komediodramat "Sens życia oraz jego brak"; francuski film "Cena sławy".