Portal
SFP
ZAPA
Kino Kultura
Studio Munka
Magazyn Filmowy
Stara Łaźnia
PKMW
27 lipca cała Polska pożegna Andrzeja Łapickiego, jednego z najwybitniejszych
polskich aktorów. Wspominamy reżysera podczas prób "Lokaja" Jerzego Racławickiego
na Scenie Kameralnej Teatru Polskiego w Warszawie.
Aktorzy nie lubią podglądania, nie chcą zdradzać tajemnic warsztatu, czy talentu, nie tolerują na próbach "cywilów". A mimo to Andrzej Łapicki wyraził zgodę na udział dziennikarza w kolejnej próbie sztuki "Lokaj" Jerzego Racławickiego, przygotowywanej na Scenie Kameralnej Teatru Polskiego.
Jest godzina 10:45. Westybul i foyer puste. Nic z gorączkowej atmosfery przygotowań. Na widowni cicho, tylko dwa miejsca zajęte. Pojawia się Andrzej Łapicki. - Wyjątkowo zaczynamy dzisiaj o godzinie 11:00 - zaznacza. - Bo zmienili nam dekoracje. Prawda pani Elu? Pani Ela nieśmiało: - Ja nie wiem. A Łapicki żartobliwie: - Jak to pani nie wie?! Jak reżyser mówi, że tak, to znaczy, że tak...
Sztukę reżyseruje właśnie Andrzej Łapicki. To już 17. próba czytana, a siódma sytuacyjna. Dekoracje więcej niż skromne; głęboki, klubowy fotel, niski stolik, a głębi niewielki podest i krzesło w stylu empire.
Reżyser konferuje z inspicjentem. - Jak tam z artystami? Słabiutko - słyszy. - Tylko pan Piotruś jest. - No tak, Piotruś jest niezawodny - puentuje Łapicki.
Jest jeszcze i autor. Sadowi się obok reżysera. Rozmawiają półgłosem o sprawach "oderwanych". - Pamiętasz "Żabę"? Jaki to aktor wspaniały zrobił się na stare lata - wspomina Racławicki. A Łapicki zamyśla się na chwilę. I nagle z pewnym zdziwieniem powiada: - Przecież on umarł, jak miał 58 lat, to, co mówić o starych latach... Przy okazji reżyser informuje autora, że dopisał mu coś do tekstu. Niedużo...
- To reżyser dopisuje tekst autorowi? - pytam. - A jakże - mówi Łapicki. Jeżeli autor żyje, jeżeli to nie jest Mickiewicz, to, czemu nie? Ba, przecież Irena Eichlerówna potrafiła mówić tren Słowackiego, inaczej niż było u poety. Bo uważała, że pan Juliusz coś tam niezbyt dobrze napisał... - To nie anegdota, sam to słyszałem - zaklina się Łapicki.
Zaczyna się próba. Piotr Bajor zajmuje miejsce w fotelu przy proscenium, otula nogi pledem. Tomasz Budyta w dżinsach i koszuli stoi z boku z egzemplarzem tekstu w ręku. Bez suflera się nie obejdzie... Suflerką jest pani Irena. Łapicki informuje ją, że Wiesław Gołas przyjdzie troszeczkę później i przy okazji pyta: - Co z Andrzejem Żarneckim? Inspicjent mówi niepewnie, że dzwoniła zona pana Andrzeja, aktor jest chory. - Chory - złości się reżyser. - To do Skolimowa z nim! Gasną światła...
Andrzej Łapicki: - Pani Nina, jak pan zapewne zauważył, lubi na gorąco robić poprawki, zmieniać, współreżyserować. Ale kiedy się jest tak wielką artystką!
Premiera sztuki odbyła się 3 maja 1988 roku. Zagrali w niej: Wiesław Gołas, Piotr Bajor, Wojciech Alaborski, Andrzej Żarnecki, Anna Nehrebecka i naturalnie pani Nina Andrycz.
Aktorzy nie lubią podglądania, nie chcą zdradzać tajemnic warsztatu, czy talentu, nie tolerują na próbach "cywilów". A mimo to Andrzej Łapicki wyraził zgodę na udział dziennikarza w kolejnej próbie sztuki "Lokaj" Jerzego Racławickiego, przygotowywanej na Scenie Kameralnej Teatru Polskiego.
Jest godzina 10:45. Westybul i foyer puste. Nic z gorączkowej atmosfery przygotowań. Na widowni cicho, tylko dwa miejsca zajęte. Pojawia się Andrzej Łapicki. - Wyjątkowo zaczynamy dzisiaj o godzinie 11:00 - zaznacza. - Bo zmienili nam dekoracje. Prawda pani Elu? Pani Ela nieśmiało: - Ja nie wiem. A Łapicki żartobliwie: - Jak to pani nie wie?! Jak reżyser mówi, że tak, to znaczy, że tak...
Sztukę reżyseruje właśnie Andrzej Łapicki. To już 17. próba czytana, a siódma sytuacyjna. Dekoracje więcej niż skromne; głęboki, klubowy fotel, niski stolik, a głębi niewielki podest i krzesło w stylu empire.
Reżyser konferuje z inspicjentem. - Jak tam z artystami? Słabiutko - słyszy. - Tylko pan Piotruś jest. - No tak, Piotruś jest niezawodny - puentuje Łapicki.
Jest jeszcze i autor. Sadowi się obok reżysera. Rozmawiają półgłosem o sprawach "oderwanych". - Pamiętasz "Żabę"? Jaki to aktor wspaniały zrobił się na stare lata - wspomina Racławicki. A Łapicki zamyśla się na chwilę. I nagle z pewnym zdziwieniem powiada: - Przecież on umarł, jak miał 58 lat, to, co mówić o starych latach... Przy okazji reżyser informuje autora, że dopisał mu coś do tekstu. Niedużo...
- To reżyser dopisuje tekst autorowi? - pytam. - A jakże - mówi Łapicki. Jeżeli autor żyje, jeżeli to nie jest Mickiewicz, to, czemu nie? Ba, przecież Irena Eichlerówna potrafiła mówić tren Słowackiego, inaczej niż było u poety. Bo uważała, że pan Juliusz coś tam niezbyt dobrze napisał... - To nie anegdota, sam to słyszałem - zaklina się Łapicki.
Zaczyna się próba. Piotr Bajor zajmuje miejsce w fotelu przy proscenium, otula nogi pledem. Tomasz Budyta w dżinsach i koszuli stoi z boku z egzemplarzem tekstu w ręku. Bez suflera się nie obejdzie... Suflerką jest pani Irena. Łapicki informuje ją, że Wiesław Gołas przyjdzie troszeczkę później i przy okazji pyta: - Co z Andrzejem Żarneckim? Inspicjent mówi niepewnie, że dzwoniła zona pana Andrzeja, aktor jest chory. - Chory - złości się reżyser. - To do Skolimowa z nim! Gasną światła...
***
Andrzej Łapicki: - Tak, reżyseruję i gram. Ale nie robię tego po raz pierwszy. Tu wcielam się w
generała Krasińskiego. Nie jest to duża rola, no i mnie też kontrolują. Kto? Jest parę takich osób,
moich przyjaciół, do których mam zaufanie ...Jest wreszcie widownia - to dla niej gramy.
***
Na widowni i na scenie poruszenie. Pojawiła się pani Nina Andrycz. Jest 12:15 - jej ulubiona pora.
Aktorka spostrzega autora sztuki i mówi z niezadowoleniem: - O, Jerzy! Autor nie powinien
przychodzić na próby, to jeszcze za wcześnie, stanowczo za wcześnie... Łapicki trochę nieśmiało: -
On tylko w kąciku sobie patrzy i nic nie pomaga, wcale się nie wtrąca... Ale Racławicki pospiesznie
się żegna i wychodzi. Nina Andrycz gra babkę. Jest i rekwizyt - laska ze srebrną główką. Po
rozmowie z wnukiem pani Nina wzburzona rzuca ją za kulisami. - Ta laska jest za lekka - mówi
stanowczo Andrycz. - Nie będzie huku. Łapicki pospiesznie interweniuje: - Huku to pani nie będzie
robiła pani Nino, tak wiotka osoba...
Andrzej Łapicki: - Pani Nina, jak pan zapewne zauważył, lubi na gorąco robić poprawki, zmieniać, współreżyserować. Ale kiedy się jest tak wielką artystką!
Premiera sztuki odbyła się 3 maja 1988 roku. Zagrali w niej: Wiesław Gołas, Piotr Bajor, Wojciech Alaborski, Andrzej Żarnecki, Anna Nehrebecka i naturalnie pani Nina Andrycz.
ZK / AK
PAP
Ostatnia aktualizacja: 30.07.2012
Wenecja - filmy z konkursu
Nowe Horyzonty. Przed werdyktem
Copyright © by Stowarzyszenie Filmowców Polskich 2002 - 2024