Portal
SFP
ZAPA
Kino Kultura
Studio Munka
Magazyn Filmowy
Stara Łaźnia
PKMW
Wiodącym tematem nowego numeru „Magazynu Filmowego” (nr 8/2016) są polskie seriale. Oto fragment artykułu Janusza Kołodzieja, który w całości będzie można przeczytać na łamach pisma już 10 sierpnia.
Kiedy zapowiedziano koniec emisji legendarnej „Mody na sukces”, zawiązał się spontaniczny komitet protestacyjny, kiedy uśmiercono jedną z bohaterek „M jak miłość”, żałobę nosiła cała Polska, a kiedy zapowiadana jest kolejna powtórka „Stawki większej niż życie”, natychmiast przypominamy sobie, gdzie są najlepsze kasztany w Paryżu i jaką świnią jest Brunner!
A wszystko dlatego, że serial, najpopularniejszy gatunek telewizyjny, towarzyszy nam nie tylko podczas wizyt w domowym kinie, ale także w codziennym życiu. Jako cytat, wspomnienie, wzorzec do naśladowania lub potępiania, jako temat do niezobowiązujących pogaduszek, a czasem do pryncypialnych sporów. Ma wcale liczne grono naukowych specjalistów od medioznawców po socjologów kultury i psychologów społecznych. Nie da się ukryć, serial jak mało który produkt kultury masowej funkcjonuje w obrocie społecznym na prawach członka rodziny, ważnego edukatora i codziennego towarzysza… na dobre i na złe!
Serialowa epopeja zaczęła się nad Wisłą od „Barbary i Jana”, który to serial w 1964 zrealizowali dla TVP Jerzy Ziarnik i Hieronim Przybył. Janina Traczykówna i Jan Kobuszewski może nie zyskali dzięki nemu statusu gwiazd „srebrnego ekranu” – jak wtedy chętnie pisano i mówiono o wciąż dość nowym gadżecie – ale szybko znaleźli naśladowców. Jerzy Gruza podpisał dwa lata później błyskotliwą „Wojnę domową”, a Stanisław Bareja w 1965 sensacyjnego „Kapitana Sowę na tropie”. Jak wspomniał ostatnio Michał Szewczyk – grający partnera tytułowego kapitana – bezowocnie prosili z Wiesławem Gołasem, by ich bohaterowie częściej ruszali się zza komisariatowych biurek, ale autorzy serialu nie chcieli o tym słyszeć! Druga połowa lat 60. to także premiera dwóch najsłynniejszych polskich seriali, czyli „Czterech pancernych i psa” (1966-1970) Konrada Nałęckiego oraz „Stawki większej niż życie” (1965-1968) Andrzeja Konica i Janusza Morgensterna. To one bez reszty zawładnęły telewizyjną widownią nad Wisłą, a potem w zaprzyjaźnionych demoludach, choć nie tylko, bo przygody Klossa oglądano także np. w Szwecji.
A potem już poszło, lawina ruszyła, a teraz to właściwie prawdziwe tsunami, bo nie ma chyba żadnej szanującej się stacji bez „tasiemca” w ramówce. Ale właśnie, ów „tasiemiec” jest niejako z urzędu określany serialem, choć bardzo często jest jedną z jego odmian, modyfikacji czy rodzajów.
Grażyna Stachówna w „Encyklopedii kultury polskiej” proponuje następującą definicję serialu: „Film dokumentalny lub fabularny zrealizowany przez telewizję lub dla telewizji, przeznaczony do rozpowszechniania na małym ekranie i składający się z więcej niż dwu odcinków”. Bardziej sprecyzowanego opisu dokonuje Wiesław Godzic w książce „Telewizja i jej gatunki po »Wielkim Bracie«” – stwierdza, że serial to „narracyjna forma telewizyjna, która prezentuje w sposób regularny epizody zawierające symultanicznie rozgrywające się historie z udziałem stałej grupy bohaterów”. Wspólny element tych definicji stanowi jedynie stwierdzenie, iż serial realizowany jest przez telewizję i dla telewizji; poza tym opisy te nie pokrywają się i w żaden sposób nie wyczerpują tematu.
O serialowych postaciach zapomina się z kolei w definicji zawartej w „Słowniku terminologii medialnej”, mówiącej, iż serial to „program telewizyjny, najczęściej fabularna opowieść filmowa (rzadziej dokument lub film animowany), prezentowana w regularnych odstępach czasu. Ukazuje, w skończonej liczbie odcinków, jedną opowieść, tworzącą zamkniętą fabularnie całość”.
Najkrótsza z dostępnych definicji pochodzi z Wikipedii, ale jak się zdaje trafia w punkt: „Istotą serialu jest udostępnianie go odbiorcom w odcinkach, w regularnych odstępach czasu”.
A wszystko dlatego, że serial, najpopularniejszy gatunek telewizyjny, towarzyszy nam nie tylko podczas wizyt w domowym kinie, ale także w codziennym życiu. Jako cytat, wspomnienie, wzorzec do naśladowania lub potępiania, jako temat do niezobowiązujących pogaduszek, a czasem do pryncypialnych sporów. Ma wcale liczne grono naukowych specjalistów od medioznawców po socjologów kultury i psychologów społecznych. Nie da się ukryć, serial jak mało który produkt kultury masowej funkcjonuje w obrocie społecznym na prawach członka rodziny, ważnego edukatora i codziennego towarzysza… na dobre i na złe!
Serialowa epopeja zaczęła się nad Wisłą od „Barbary i Jana”, który to serial w 1964 zrealizowali dla TVP Jerzy Ziarnik i Hieronim Przybył. Janina Traczykówna i Jan Kobuszewski może nie zyskali dzięki nemu statusu gwiazd „srebrnego ekranu” – jak wtedy chętnie pisano i mówiono o wciąż dość nowym gadżecie – ale szybko znaleźli naśladowców. Jerzy Gruza podpisał dwa lata później błyskotliwą „Wojnę domową”, a Stanisław Bareja w 1965 sensacyjnego „Kapitana Sowę na tropie”. Jak wspomniał ostatnio Michał Szewczyk – grający partnera tytułowego kapitana – bezowocnie prosili z Wiesławem Gołasem, by ich bohaterowie częściej ruszali się zza komisariatowych biurek, ale autorzy serialu nie chcieli o tym słyszeć! Druga połowa lat 60. to także premiera dwóch najsłynniejszych polskich seriali, czyli „Czterech pancernych i psa” (1966-1970) Konrada Nałęckiego oraz „Stawki większej niż życie” (1965-1968) Andrzeja Konica i Janusza Morgensterna. To one bez reszty zawładnęły telewizyjną widownią nad Wisłą, a potem w zaprzyjaźnionych demoludach, choć nie tylko, bo przygody Klossa oglądano także np. w Szwecji.
A potem już poszło, lawina ruszyła, a teraz to właściwie prawdziwe tsunami, bo nie ma chyba żadnej szanującej się stacji bez „tasiemca” w ramówce. Ale właśnie, ów „tasiemiec” jest niejako z urzędu określany serialem, choć bardzo często jest jedną z jego odmian, modyfikacji czy rodzajów.
Grażyna Stachówna w „Encyklopedii kultury polskiej” proponuje następującą definicję serialu: „Film dokumentalny lub fabularny zrealizowany przez telewizję lub dla telewizji, przeznaczony do rozpowszechniania na małym ekranie i składający się z więcej niż dwu odcinków”. Bardziej sprecyzowanego opisu dokonuje Wiesław Godzic w książce „Telewizja i jej gatunki po »Wielkim Bracie«” – stwierdza, że serial to „narracyjna forma telewizyjna, która prezentuje w sposób regularny epizody zawierające symultanicznie rozgrywające się historie z udziałem stałej grupy bohaterów”. Wspólny element tych definicji stanowi jedynie stwierdzenie, iż serial realizowany jest przez telewizję i dla telewizji; poza tym opisy te nie pokrywają się i w żaden sposób nie wyczerpują tematu.
O serialowych postaciach zapomina się z kolei w definicji zawartej w „Słowniku terminologii medialnej”, mówiącej, iż serial to „program telewizyjny, najczęściej fabularna opowieść filmowa (rzadziej dokument lub film animowany), prezentowana w regularnych odstępach czasu. Ukazuje, w skończonej liczbie odcinków, jedną opowieść, tworzącą zamkniętą fabularnie całość”.
Najkrótsza z dostępnych definicji pochodzi z Wikipedii, ale jak się zdaje trafia w punkt: „Istotą serialu jest udostępnianie go odbiorcom w odcinkach, w regularnych odstępach czasu”.
Janusz Kołodziej
Magazyn Filmowy SFP (8/2016)
Ostatnia aktualizacja: 21.07.2016
fot. Stanisław Mularczyk/Filmoteka Narodowa
Robert Gliński zaczął zdjęcia do nowego filmu
Studio Orka ma new business directora
Copyright © by Stowarzyszenie Filmowców Polskich 2002 - 2025