PORTAL
start
Aktualności
Filmy polskie
Box office
Baza wiedzy
Książki filmowe
Dokument
Scenarzyści
Po godzinach
Blogi
Konkursy
SFP
start
Wydarzenia
Komunikaty
Pożegnania
Zostań członkiem SFP
Informacje
Dla członków SFP
Kontakt
ZAPA
www.zapa.org.pl
Komunikaty
Informacje
Zapisy do ZAPA
Kontakt
KINO KULTURA
www.kinokultura.pl
Aktualności
Informacje
Repertuar
Kontakt
STUDIO MUNKA
www.studiomunka.pl
Aktualności
Informacje
Zgłoś projekt
Kontakt
AKTORZY POLSCY
www.aktorzypolscy.pl
Aktualności
Informacje
Szukaj
Kontakt
FILMOWCY POLSCY
www.filmowcypolscy.pl
Aktualnosci
Informacje
Szukaj
Kontakt
MAGAZYN FILMOWY
start
O magazynie
Kontakt
STARA ŁAŹNIA
www.restauracjalaznia.pl
Aktualności
Informacje
Rezerwacja
Kontakt
PKMW
start
Aktualności
Filmy
O programie
Kontakt
Portal
SFP
ZAPA
Kino Kultura
Studio Munka
Magazyn Filmowy
Stara Łaźnia
PKMW
MENU
Z Davidem Mackenzie, twórcą filmu "Ostatnia miłość na Ziemi", rozmawia Anna Kilian

Portalfilmowy.pl: W pana filmie (tytuł oryginalny „Perfect Sense”) ludzkość zapada na tajemniczą epidemię i stopniowo traci percepcję zmysłową. Zaczyna się od powonienia, smaku, potem kolej na słuch i wzrok. Czy wierzy pan w to, że jakaś choroba może zdziesiątkować nasz gatunek?

David MacKenzie: Ekranowa choroba posłużyła mi jako metafora, ale idea epidemii o globalnym zasięgu może stać się rzeczywistością. Przed rozpoczęciem pracy nad „Ostatnią miłością na Ziemi” rozmawiałem z wieloma naukowcami, którzy potwierdzili, że to możliwe. I że choroba o nieznanym pochodzeniu może pojawić się znienacka i rozwinąć w błyskawicznym tempie a my nie będziemy mieć na nią lekarstwa.


kadr z filmu "Ostatnia miłość na ziemi" / fot. Gutek_Film

PF: A na ile prawdopodobne są filmowe reakcje ludzi dotkniętych chorobą?

DM: Konsultowałem to z psychologami. W takiej sytuacji, jak w „Ostatniej miłości na Ziemi”, chorzy przede wszystkim próbowaliby zaadaptować się do sytuacji, której nie mogą zaradzić. To nie choroba śmiertelna, lecz stopniowo ograniczająca zdolności przetrwania.

PF: Ale „Ostatnia miłość...” opowiada przede wszystkim o uczuciach. Czy miłość to dla pana silne emocje, przezwyciężające wszystkie przeszkody, czy też coś, co pewnego dnia musi się skończyć?

DM: Nawet największy romans jest skazany na zakończenie, ponieważ zakochani dosłownie spalają się w ogniu namiętności – tak przynajmniej powinno to wyglądać. Miłość jest wieczna, tylko zamrożona w czasie, oglądana w stopklatce.

PF: Czy Szkoci nie są romantykami?

DM: Ja jestem. Nakręciłem przecież bardzo romantyczny film! Moi bohaterowie – Susan i Michael (grani przez Evę Green i Ewana McGregora) - na początku wcale nie uważają się za romantyków. To pojawia się dopiero wraz z uczuciem między nimi. Myślę, że tak właśnie jest z ludźmi. Musi się pojawić jakiś czynnik wyzwalający uśpiony w nas romantyzm, tkwiącą w nas moc. Miłość zabiera nas w ekscytującą podróż. Możemy być cynikami, ale gdy przychodzi uczucie, wszystko się zmienia, również nasze nastawienie do samych uczuć. Szkoda, że przemysł filmowy produkuje tyle chłamu na ten temat, mnóstwo bezwartościowych komedii romantycznych, które fałszują istotę miłości…

PF: „Ostatnią miłość na Ziemi” można odczytać jako metaforę współistnienia w społeczeństwie zdrowych i niepełnosprawnych. Jak takie relacje wyglądają w Szkocji?

DM: Jeśli chodzi o społeczną sprawiedliwość, Szkocja nie wyróżnia się niczym szczególnym. Sprawy mniejszości nie są u nas najważniejsze i niepełnosprawni nie mają w Szkocji łatwego życia. Niektóre kwestie są świetnie ujęte w karby prawnych regulacji, inne kuleją. Dlatego umieściłem akcję filmu w Glasgow, mieście trudnym do życia, niezamożnym i niezbyt nowoczesnym, gdzie nie wszystko funkcjonuje jak należy. Pomimo to mieszkańcy – opiekuńczy i troskliwi - próbują normalnie żyć. Współczesne Glasgow okazało się idealnym miejscem do realizacji filmu.


kadr z filmu "Ostatnia miłość na Ziemi" / fot. Gutek_Film

PF: Filmu bardzo szkockiego. Mam na myśli nie tylko plenery i pana, ale także udział największej szkockiej gwiazdy, Ewana McGregora oraz cytat z „Testamentu Kressydy” Roberta Henrysona z XV wieku…

DM: Na szczęście "Ostatnia miłość na Ziemi" nie jest eksportową wizytówką mojego kraju. Chciałem pokazać inne smaki Szkocji, niż to, co jest z nią kojarzone, dlatego mój film jest koprodukcją ze Szwecją, Danią i Irlandią.

PF: A pan, czy kojarzy siebie przede wszystkim ze Szkocją?

DM: I tak, i nie. W Szkocji nasiliła się ostatnio tendencja separatystyczna. Nasz parlament prze w kierunku uzyskania niezależności, zamierza przeprowadzić referendum w sprawie niepodległości. Nie wiem, jak to wszystko się skończy. Nie podoba mi się sposób, w jaki nasz parlament podchodzi do kwestii odłączenia się – populistyczny, oparty na emocjach i resentymentach, nie poparty logiką.

PF: A jak pan głosowałby w referendum?

DM: Uważam, że Szkocja jako osobne państwo nie jest dobrym pomysłem. Są inne sposoby na większą niezależność. Poza tym jesteśmy częścią Wielkiej Brytanii, mamy wspólne dzieje - polityczne oddzielenie się od niej byłoby sztuczne. Nasza granica z Anglią jest historycznie najdłużej otwartą granicą między dwoma państwami. Byłoby szkoda zamykać ją teraz.

PF: Ludzie przystosowaliby się do nowej sytuacji, jak w pana filmie. Taka jest historia świata i naszej ewolucji – adaptacja jest podstawą przetrwania. A do czego pan nie mógłby się zaadaptować?

DM: Im jestem starszy, tym trudniej mi się zaadaptować do wielu rzeczy! Ale pewne sprawy są nieuniknione i jesteśmy tak zaprogramowani, by się do nich szybko przyzwyczaić. Świat bardzo się zmienił w ciągu ostatniego półwiecza. Za kolejne 50 lat my już byśmy go nie rozpoznali. Ale moje dzieci - tak.

PF: Ten przyszły świat wydaje mi się przerażający...

DM: Mnie również! Coraz bardziej oddalamy się od natury. Ale jestem też zaintrygowany tym, co może się wydarzyć.

PF: Ale czy pozbawieni percepcji zmysłowej, Susan i Michael nadal będą się kochać?

DM: Gdy tracimy któreś ze zmysłów, inne się wyostrzają. Więc myślę, że tak... A to, co najważniejsze w miłości, rozgrywa się poza zmysłami.

PF: A co w ogóle jest ważne w nas, ludziach, według pana?

DM: Zdolność tworzenia, kochania, budowania schronień i narzędzi, społeczności i społeczeństw, skłonność do pomagania innym.
Anna Kilian
portalfilmowy.pl
Ostatnia aktualizacja:  30.07.2012
Zobacz również
Emilian Kamiński kończy 60 lat!
Syn Arnolda Schwarzeneggera idzie w ślady ojca
Copyright © by Stowarzyszenie Filmowców Polskich 2002 - 2024
Scroll