PORTAL
start
Aktualności
Filmy polskie
Box office
Baza wiedzy
Książki filmowe
Dokument
Scenarzyści
Po godzinach
Blogi
Konkursy
SFP
start
Wydarzenia
Komunikaty
Pożegnania
Zostań członkiem SFP
Informacje
Dla członków SFP
Kontakt
ZAPA
www.zapa.org.pl
Komunikaty
Informacje
Zapisy do ZAPA
Kontakt
KINO KULTURA
www.kinokultura.pl
Aktualności
Informacje
Repertuar
Kontakt
STUDIO MUNKA
www.studiomunka.pl
Aktualności
Informacje
Zgłoś projekt
Kontakt
AKTORZY POLSCY
www.aktorzypolscy.pl
Aktualności
Informacje
Szukaj
Kontakt
FILMOWCY POLSCY
www.filmowcypolscy.pl
Aktualnosci
Informacje
Szukaj
Kontakt
MAGAZYN FILMOWY
start
O magazynie
Kontakt
STARA ŁAŹNIA
www.restauracjalaznia.pl
Aktualności
Informacje
Rezerwacja
Kontakt
PKMW
start
Aktualności
Filmy
O programie
Kontakt
Portal
SFP
ZAPA
Kino Kultura
Studio Munka
Magazyn Filmowy
Stara Łaźnia
PKMW
MENU
Wszelkiej maści zestawienia najważniejszych wydarzeń roku nasuwają pytanie o kryterium i perspektywę. Problem ten doskonale znają środowiska sommelierów. Rokrocznie we Francji wydawana jest bowiem ściągawka dla smakoszy i kolekcjonerów, poszukujących dobrze rokujących gatunków i roczników, w które warto zainwestować.

Bywa i tak, że wino okrzyknięte mianem „wydarzenia”, z biegiem czasu staje się nic nie wartym „sikaczem”, który stawiać można w szeregach pospolitych vin de table. W kinematografii zjawisko to wydaje się być tym powszechniejsze.


"Jak zostać królem", reż. Tom Hooper, fot. Kino Świat

Co bowiem decyduje o tym, że rok 1941 na zawsze należał będzie do „Obywatela Kane’a”, a dajmy na to 1976 do „Taksówkarza” (rażąco przecież wówczas pominiętego przez Akademię)? Najwyraźniej o zapisaniu się w kinematograficznych annałach decyduje filmowy bóg i historia.

Pracujący bez wytchnienia światowy przemysł kinematograficzny coraz bardziej stawia na jednorazowość i krótki termin przydatności. Film jako produkt opiera się niszczącej sile czasu wcale nie w wyniku zaplanowanych działań producentów, dla których ważne jest, by ten zarobiwszy co swoje, ustąpił miejsca kolejnemu blockbusterowi, ale dzięki trudnemu do zdefiniowania zbiegowi okoliczności, które określa się modnym znów ostatnio historiozoficznym słowem – zeitgeist.

Utrzymanie się na powierzchni nieubłagalnego koła czasu, nie zawsze równoznaczne z sukcesem komercyjnym, może być wynikiem charyzmy twórcy, wywołanego przez niego skandalu, tematu filmu, odnoszącego się do żywotnego i uniwersalnego problemu społecznego, nowatorstwa formalnego czy przekroczenia obyczajowych granic. Specjaliści od promocji oczywiście dwoją się i troją, by reakcje widzów przewidzieć i odpowiednio nimi manipulując, promowanemu przez nich filmowi nadać miano wydarzenia. Są to jednak działania tyleż trudne do precyzyjnego zaplanowania, co płonne. Łaska widza bowiem na pstrym koniu przecież jeździ.

W zalewie premier kinowych, w którym prym wiodą nieodmiennie Stany Zjednoczone – filmowa amnezja wydaje się być więc zjawiskiem zbawczym i potrzebnym, pełniącym funkcję naturalnego selektora. Jeśli wychodząc z kina pamiętamy tytuł filmu, nazwisko reżysera czy odtwórcy głównej roli, a nawet ekranowe wydarzenia, to – cytując księdza Natanka – „znak, że coś się dzieje”.

Co zatem działo się w 2011 roku? Portalfilmowy.pl przejrzał światową prasę i portale internetowe i na ich podstawie opracował wykaz najważniejszych i najczęściej komentowanych tytułów.

Tytuły

Bez wątpienia tytułem, który wyraziście zaznaczył się w mijających 12 miesiącach jest „The Social Network”. To, iż obraz ten zaznaczył się w oscarowych rozgrywkach, nie stanowi o największej wartości tego obrazu. Film z końca 2010 roku, uhonorowany Złotymi Globami, ostatecznie pominięty w ceremonii rozdania Oscarów, jest bowiem właśnie owym znakiem czasu – współczesnym „Obywatelem Kane’m”, historią wpisującą się w amerykański mit o zdobywaniu znaczenia i ekspansji, a jednocześnie wyrazistym symbolem społecznych przemian w erze web 2.0. David Fincher w detektywistyczny sposób stawiając pytanie o etyczność działań Marka Zuckerberga, zmusił miliony użytkowników założonego przez niego portalu do zweryfikowania swoich poglądów na uprawiane przez nich codziennie facebookowe poletko.


"The social network", reż. David Fincher, fot. UIP

Zdystansowany przez ”Jak zostać królem”– historię świetnie wyreżyserowaną przez Toma Hoopera, rzucającą światło na zjawiska społeczne, takie jak problem monarchii we współczesnym demokratycznym świecie - na pewno przejdzie do historii dzięki perfekcyjnemu wykorzystaniu zdolności kina do rozbudzania powszechnej świadomości.

Do filmów z mijającego roku, o których mówić się będzie dłużej niż rok, należy z pewnością "Drzewo życia" Terrence’a Malicka i nie wynika to wyłącznie z faktu niezwykle długich przerw pomiędzy kolejnymi dziełami hollywoodzkiego reżysera, gdyż rok 2011 dla autora „Cienkiej czerwonej linii” należał do przełomowych. Nim opadły emocje związane z przyznaniem mu Złotej Palmy w Cannes, filmowy świat obiegła wieść o niespotykanym u niego pośpiechu, z jakim przystąpił do realizacji kolejnych trzech produkcji (!). "Drzewo życia" to film przyćmiewający europejską kinematografię już nie tylko epickim rozmachem, na które Hollywood po prostu stać, ale niezwykle pogłębioną i subtelną refleksją na - zdawać by się mogło – nie filmowe i prozaiczne tematy.

Podobnie przełomowy charakter – jeśli idzie o nowoczesne podejście do kryterium filmowości-przedstawia "Drive" Nicholasa Windinga Refn’a. Jak się okazuje olbrzymia magnetyczna siła przykuwania widza do fotela kinowego może tkwić w z pozoru banalnych sytuacjach, powolnym tempie narracji i, pozbawionych ciętych ripost, dialogach.


"Rozstanie", reż. Asghar Farhadi, fot. Gutek Film

Z tego też względu w gronie filmowych forpocztów 2011 roku na pewno nie może zabraknąć irańskiego „Rozstania” w reżyserii Asghara Farhadi’ego - kameralnego filmu, który zredefiniował pojęcie gatunku thrillera, opierającego się przecież głównie na strukturze emocjonalnej postaci, nie zaś na spetryfikowanych stałych elementach scenariuszowej struktury. Okazuje się, że w czterech ścianach można zamknąć cały skomplikowany świat ludzkich interakcji.

Podobnie eksperymentalny i przełomowy charakter ma grecki "Kieł" – mroczna, surrealistyczna i wieloznaczna wizja Giorgosa Lanthimosa, absolutnie niesłusznie przeoczona przez Akademię, która Oscara za najlepszy nieanglojęzyczny film przyznała cokolwiek konwencjonalnemu "W lepszym świecie" Susanne Bier. Film, który z powodzeniem może być metaforą stosunków rodzinnych, systemu społecznego w Grecji, czy nawet antyutopią, obnażającą mechanizmy działania systemów totalitarnych, nie daje o sobie zapomnieć pomimo ascetycznej do bólu formy.

Nazwiska

Nazwiska, które ostały się po całorocznym zamieszaniu w filmowym świecie, a które wypada wymienić jednym tchem, nie będą dla nikogo zaskoczeniem. Powód, dla którego znajdą się wśród nich Michael Fassbender, Mia Wasikowska czy Ryan Gosling jest chyba oczywisty. Oto bowiem mamy do czynienia z eksplozją ogromnych talentów, dla których przyszedł czas ekranowych triumfów. Fassbender znany z rewelacyjnego „Głodu” Steve’a McQueen’a, wystąpił u niego ponownie we „Wstydzie”, tworząc powalającą kreację aktorską zdruzgotanego swoim życiem seksualnym nowojorczyka i dowodząc, że aktorstwo to przede wszystkim powołanie i sposób na życie, nie zaś zawód. Zobaczyliśmy go również w „Niebezpiecznej metodzie” u powracającego Davida Cronenberga i filmowej adaptacji "Jane Eyre", w której partnerowała mu sejsmograficznie czuła na najdrobniejsze przejawy ekranowego fałszu, młodziutka Mia Wasikowska.


Gwiazdy
Magdalena Głowacka
informacja własna
Ostatnia aktualizacja:  2.01.2012
Zobacz również
Kot w butach i inne bajki na głowie postawione
Sherlock Holmes. Ekranizacje, drogi Watsonie
Copyright © by Stowarzyszenie Filmowców Polskich 2002 - 2024
Scroll