PORTAL
start
Aktualności
Filmy polskie
Box office
Baza wiedzy
Książki filmowe
Dokument
Scenarzyści
Po godzinach
Blogi
Konkursy
SFP
start
Wydarzenia
Komunikaty
Pożegnania
Zostań członkiem SFP
Informacje
Dla członków SFP
Kontakt
ZAPA
www.zapa.org.pl
Komunikaty
Informacje
Zapisy do ZAPA
Kontakt
KINO KULTURA
www.kinokultura.pl
Aktualności
Informacje
Repertuar
Kontakt
STUDIO MUNKA
www.studiomunka.pl
Aktualności
Informacje
Zgłoś projekt
Kontakt
AKTORZY POLSCY
www.aktorzypolscy.pl
Aktualności
Informacje
Szukaj
Kontakt
FILMOWCY POLSCY
www.filmowcypolscy.pl
Aktualnosci
Informacje
Szukaj
Kontakt
MAGAZYN FILMOWY
start
O magazynie
Kontakt
STARA ŁAŹNIA
www.restauracjalaznia.pl
Aktualności
Informacje
Rezerwacja
Kontakt
PKMW
start
Aktualności
Filmy
O programie
Kontakt
Portal
SFP
ZAPA
Kino Kultura
Studio Munka
Magazyn Filmowy
Stara Łaźnia
PKMW
MENU
Michał Oleszczyk uważa, że "Hiacynt" to jeden z najlepszych scenariuszy, jakie powstały w ostatnich latach. W 2016 tekst dostał się do finału Script Pro, w 2017 wygrał konkurs Script Wars. W kwietniu 2018 dostał się do półfinału Cannes Golden Plume International Screenwriting Competition. Z autorem "Hiacynta", scenarzystą Marcinem Ciastoniem rozmawia Anna Wróblewska.
Projekt „Hiacynt” dostał się do półfinału Cannes Golden Plume International Screenwriting Competition. Gratuluję. Co oznacza dla projektu to wyróżnienie?

Tak jak dzieje się to w przypadku lokalnych konkursów, wyróżnione scenariusze mają szansę na większą widoczność, te z canneńskiego konkursu krążą wśród europejskich producentów. Udział w półfinale cieszy mnie jeszcze z jednego powodu: jest dla mnie potwierdzeniem, że historia, którą opowiadam w „Hiacyncie” ma wartość uniwersalną i może być czytelna także dla międzynarodowego widza.

Twój tekst dostał się również do finału Script Pro, a kilka miesięcy temu wygrał konkurs Script Wars, jak napisano w uzasadnieniu, „za umiejętne posłużenie się gatunkową formułą policyjnego thrillera, na oczach widza zmieniającego się w przejmującą opowieść o miłości zakazanej, rodzącej się na przekór państwowemu aparatowi przemocy”. Co to oznacza? Nie wynika z tego, że film jest historyczny, a przecież inspirowałeś się słynną akcją „Hiacynt”?

Bohater „Hiacynta” prowadzi kryminalne dochodzenie, które budzi sporo emocji, bo toczy się w środowisku peerelowskich gejów. W tym sensie jest to kino gatunkowe. Inspirowałem się sprawą „mordercy z Łodzi Fabrycznej”, która do dzisiaj nie została rozwiązana. Scenariusz osadziłem w 1985 roku, tuż po rozpoczęciu akcji Hiacynt, która prowadzona była oficjalnie aż do 1987, nieoficjalnie do 1988 roku. Sama akcja Hiacynt ma istotne znaczenie dla fabuły, ale interesowała mnie też sieć zależności, w którą w tamtych czasach uwikłany był każdy obywatel. To prawdziwe pole minowe i idealna arena do budowania emocjonującej historii. „Hiacynt” ma więc silne tło historyczne, ale filmem historycznym nie jest. To fikcyjna opowieść o uwikłaniu w system, miłości i dążeniu do wolności.


Marcin Ciastoń, fot. archiwum własnie

W jakim stopniu film będzie wiernie oddawał fakty historyczne? Czy wierność im była zasadą, którą się kierowałeś?

Zdecydowanie interesował mnie klimat lat 80. i realne przedstawienie życia w komunizmie. Na badania poświęciłem dużo czasu, zwłaszcza, że to okres mojego dzieciństwa, a więc trochę nostalgiczna podróż. Odnośnie samej akcji najistotniejszy był dla mnie jej przebieg. Wiemy, że rozpoczęła się 15 listopada 1985 roku, że jej przeprowadzenie zlecił gen. Kiszczak. W prasie milicyjnej podawano oficjalne powody: akcja miała, m.in., chronić osoby homoseksualne, zwiększając wykrywalność przestępstw popełnianych w tych środowisku. Z perspektywy ofiar, natomiast, była po prostu kolejnym sposobem na represjonowanie obywateli.

Wiemy, że nie jest łatwo dotrzeć do dokumentów akcji „Hiacynt”. Co było największą przeszkodą w okresie dokumentacji projektu? Czy natknąłeś się na jakieś blokady w dostępie do informacji?

Największą trudność sprawiło mi dotarcie do świadków po obu stronach. Robiłem dokumentację w policji, również w sprawie mordercy z Łodzi Fabrycznej. Zdobycie oficjalnie dostępnych informacji raczej nie stanowi problemu. Żeby dotrzeć głębiej, trzeba się wykazać uporem i kreatywnością.

Kto był twoim informatorem? Nie chodzi mi o nazwiska, ale o rolę w tej akcji.


Na pewno mogę wymienić Waldemara Zboralskiego, który w latach 80. był prężnie działającym aktywistą i przez lata zbierał materiały związane z akcją Hiacynt oraz ze środowiskiem LGBT tamtych czasów. Od niego otrzymałem bardzo bogate archiwum wycinków prasowych i dokumentów. Ułatwił mi też kontakt z innymi osobami, które w jakiś sposób otarły się o akcję.

Nie sposób nie zapytać o tzw. różowe teczki, czyli dokumentację zbieraną w ramach akcji. Wielokrotnie apelowano o ich zniszczenie. Czy sięgałeś do nich?
 
Dzięki świadkom wiem, jakiego rodzaju pytania zadawano zatrzymanym, jak wyglądała „karta homoseksualisty” i oświadczenie, które musieli podpisywać, jak zachowywali się funkcjonariusze podczas zatrzymań i przesłuchań. Ta wiedza była bardzo cenna w pisaniu scenariusza. Same teczki, jak wspominałem, są oficjalnie niedostępne lub dostępne nielicznym i to chyba budzi najwięcej emocji. Początkowo władze zaprzeczały istnieniu archiwum. O zniszczenie teczek od początku lat 90. apelowali obrońcy praw człowieka i środowiska LGBT. Nigdy nie pokazano im protokołów zniszczenia. Dzisiaj wiemy, że teczki są rozproszone w archiwach służb oraz w IPN, ale nie istnieje jeden centralny rejestr całego zbioru. Ciekawym wątkiem w sprawie była niedawno wypowiedziana publicznie groźba byłego pracownika służb, który twierdzi, że jest w posiadaniu teczek i może je wykorzystać. Według różnych źródeł podczas akcji zebrano ok. 11-12 tysięcy kartotek.

Ostatnie pytanie, które zazwyczaj zadawane jest jako pierwsze: dlaczego akcja Hiacynt? Dlaczego zainteresowałeś się akurat tą, mało opisaną i wciąż budzącą emocje historią?


Zawsze czułem głód i pewien kompleks braku wiedzy z zakresu powojennej historii Polski. Dlatego staram się to nadrobić. Jest to też idealny sposób na znalezienie tematu, czy raczej pozwolenie, by temat znalazł ciebie. Dokładnie tak się stało w tym przypadku. Kiedy natknąłem się na wzmiankę o akcji "Hiacynt", nie mogłem uwierzyć, że takie wydarzenie miało miejsce u schyłku PRL. Zdałem sobie też sprawę, że z reguły patrzymy na komunizm jako epokę „równych w świetle socjalistycznej idei” obywateli i „równiejszych” od nich elit. „Hiacynt” poniekąd pokazuje lustrzane odbicie tej orwellowskiej sentencji. Walka o wolność toczyła się wtedy na wielu barykadach.

Właśnie przyszła wiadomość, że  projekt filmu oparty na twoim scenariuszu otrzymał dofinansowanie PISF z priorytetu filmów dla młodej widowni. Co to za projekt? Możesz zdradzić kilka szczegółów?

"Detektyw Bruno" to pewnego rodzaju odskocznia od "Hiacynta". Choć ma w sobie elementy śledztwa i nie unika poważnych tematów, w zamyśle jest przede wszystkim wzruszającą komedią familijną. Film opowiada o chłopcu, który wierzy, że aktor grający w jego ulubionym serialu jest prawdziwym detektywem. W wyniku zabawnych zawirowań obaj wyruszają w podróż przez Warszawę, żeby rozwikłać intrygującą zagadkę. Ich przygoda zmienia się w ekscytującą, miejską grę, która nie tylko zbliża ich do siebie, ale też daje obu cenną lekcję. Ten projekt rozwijam ze współscenarzystką Ewą Rozenbajgier i producentką Joanną Szymańską z firmy Shipsboy.

Notka biograficzna


Marcin Ciastoń, scenarzysta i tłumacz. Jego scenariusz "Gorzki fiolet" (wczesna wersja "Hiacynta") dotarł do finału Script Pro 2016. Uczestnik i stypendysta międzynarodowego programu Cross Channel Film Lab również ze scenariuszem "Gorzki fiolet". Finalista Script Pro 2017 ze swoim drugim scenariuszem "Powrót". Autor koncepcji serialu dokumentalnego "Komiks - Superbohater PRL" dla Canal+ Discovery. W 2017 roku otrzymał Nagrodę Główną w konkursie Script Wars za scenariusz "Hiacynt", który w 2018 roku dotarł do pól-finału Cannes Golden Plume International Screenwriting Competition. Obecnie, rozwija komedię familijną "Detektyw Bruno" ze współscenarzystką Ewą Rozenbajgier i producentką Joanną Szymańską oraz dramat kryminalny z polsko-niemieckim reżyserem, Piotrem Lewandowskim.

Anna Wróblewska
artykuł redakcyjny
Ostatnia aktualizacja:  9.04.2018
Zobacz również
Akcja! Dokument: zapisy
Nabór filmów na Festiwal Polskich Filmów Fabularnych
Copyright © by Stowarzyszenie Filmowców Polskich 2002 - 2024
Scroll