PORTAL
start
Aktualności
Filmy polskie
Box office
Baza wiedzy
Książki filmowe
Dokument
Scenarzyści
Po godzinach
Blogi
Konkursy
SFP
start
Wydarzenia
Komunikaty
Pożegnania
Zostań członkiem SFP
Informacje
Dla członków SFP
Kontakt
ZAPA
www.zapa.org.pl
Komunikaty
Informacje
Zapisy do ZAPA
Kontakt
KINO KULTURA
www.kinokultura.pl
Aktualności
Informacje
Repertuar
Kontakt
STUDIO MUNKA
www.studiomunka.pl
Aktualności
Informacje
Zgłoś projekt
Kontakt
AKTORZY POLSCY
www.aktorzypolscy.pl
Aktualności
Informacje
Szukaj
Kontakt
FILMOWCY POLSCY
www.filmowcypolscy.pl
Aktualnosci
Informacje
Szukaj
Kontakt
MAGAZYN FILMOWY
start
O magazynie
Kontakt
STARA ŁAŹNIA
www.restauracjalaznia.pl
Aktualności
Informacje
Rezerwacja
Kontakt
PKMW
start
Aktualności
Filmy
O programie
Kontakt
Portal
SFP
ZAPA
Kino Kultura
Studio Munka
Magazyn Filmowy
Stara Łaźnia
PKMW
MENU
WYDARZENIA
  17.11.2013
Bohaterem grudniowego wydania „Magazynu Filmowego SFP” jest Lech Majewski. Właśnie box DVD z jego filmami ukazał się na naszym rynku. Z artystą rozmawia Jerzy Armata.

Oto fragment wywiadu, cała rozmowa ukaże się na łamach pisma już 10 grudnia.

Podczas otwarcia swej dużej wystawy retrospektywnej w Muzeum Narodowym w Krakowie wspominałeś, że często przyjeżdżałeś tu na wagary.


Pamiętam puste uliczki Krakowa. Mogłem po nich snuć się godzinami i minąć zaledwie kilkadziesiąt osób. Kolej też szybciej jeździła – mogłem wyjechać do Krakowa i wrócić do Katowic w trakcie lekcji. Na krakowskie wagary dzisiaj potrzebne byłyby ze dwa dni, a i tak utonąłbym w tłumie.


Kadr z filmu "Młyn i krżyż", fot. Silesia Film.

Wagarowałeś w muzeach, a nie w kinach?

Niezwykle ważne i intensywne jest życie obrazów.  Malarstwo to kontemplacja. Jak człowiek sam maluje, to uczy się patrzeć. Dostrzega wówczas głębsze pokłady rzeczywistości realnej, chociaż prawie niedostrzegalnej. Na ogół nie umiemy patrzeć. Tym bardziej, iż nastał ogólny pęd cywilizacyjny, odrywający nas od rzeczywistości. Nie dość, że nie chcemy mieć z realnością nic do czynienia, to jeszcze wstawiamy pomiędzy nią i nas – szybę. Chcemy zamknąć świat za szybą. Czy jest to szyba komputera, telewizora czy okno w samochodzie, świat jawi się nam zza szkła. Liczy się pęd. Dla pochłoniętych grami komputerowymi nie istnieje już nic innego jak tylko pęd, który nie pozwala na jakąkolwiek refleksję, myślenie czy rozumienie świata.  Trzeba po prostu przeżyć. Przeżyć, ale nie żyć. Ponieważ nie dotykają nas na szczęście wojny, gry komputerowe symulują ekstremalne zagrożenia, więc trzeba rozwalić wszystko i wszystkich po drodze. Gdy człowiek robi to dobrze, wtedy awansuje, przechodzi na wyższy poziom, gdzie, o ironio, obraz pędzi jeszcze szybciej. Należę do ludzi, którzy zaczęli swe świadome życie od przyglądania się, studiowania rzeczy. Dzbanek, jabłko, talerz… I nagle spada zasłona banału i jawi się niezwykły w swym skomplikowaniu świat zależności światła i cienia, formy i barw. Zatem malarstwo, a szczególnie malarstwo stare, zaprosiło mnie na niespieszną podróż w głąb obrazu i na możliwość kontemplacji. Właśnie wróciłem z Rotterdamu, gdzie kręciłem krótki film z Rutgerem Hauerem w ramach jego szkoły filmowej. Miałem jedno przedpołudnie wolne i poszedłem do Boijmans Museum, na ponowne spotkanie z „Wieżą Babel” Breughela. Są dwie „Wieże Babel”, jedna – ta większa – w Wiedniu, i mniejsza – w Rotterdamie, gdzie można podejść do obrazu i z bardzo bliska zobaczyć milimetrowe postacie. Po chwili ja również staję się milimetrową plamką i podróżuję przepastnymi tarasami, mijając rzędy gigantycznych wnęk, z których każda  ma wielkość gotyckiej katedry. Obok,  na obrazie Gerarda Dou szarlatan zachwala cudowne lekarstwo, a u jego stóp chłopczyk patykiem zanurzonym w miodzie wabi wróbla. Czyli powtórka łapania na lep. Na obrazie Steena młoda kobieta pudruje się, a nad nią wisi klatka z otwartymi drzwiczkami. Oczywiście wiadomo, co to znaczy, jeszcze na dodatek okno w jej pokoju jest uchylone. Czytanie języka symboli sprawia szczególną przyjemność przy oglądaniu holenderskich martwych natur. Oprócz ukazania niezwykłego kunsztu ich autora potrafiącego genialnie oddać faktury drewna, srebra, aksamitu, czy kryształu, zwykle są to alegorie wiary – np. trzy oliwki na talerzu i nóż oznaczają przypowieść o gaju oliwnym; małża lub perły na stole symbolizują dzieworództwo; płomień świecy - transmutację materii w ducha.

Kontemplując obrazy, tworzysz ich interpretacje, wprowadzając pewnego rodzaju narracje, z których tkasz hipotetyczne opowieści, dociekasz, co będzie dalej – lub co było wcześniej – w stosunku do momentu uchwyconego przez malarza na płótnie.

Dokładnie to starałem się uchwycić w „Młynie i krzyżu”.


Rutger Hauer, Lech Majewski, Michael York, fot. Silesia Film.

Jest również pewną kondensacją…

Tak – owa tajemniczość obrazu, który trwa, jest boską chwilą, pionowym czasem, jakby powiedział Eliade. Zatrzymany czas staje się centralnym masztem w „Młynie i krzyżu”. Artysta jest w stanie zatrzymać swój czas. Nie tylko zatrzymać, ale oblepić go własnym odczytaniem świata.

Młyn i krzyż jest spełnieniem twoich młodzieńczych pragnień, tych z krakowskich wagarów. Wniknąć do wnętrza obrazu i poruszać się swobodnie w jego malarskiej rzeczywistości.

Zadziwiające zjawisko – pracując nad „Młynem i krzyżem” miałem świadomość, że tworzę go dla bardzo wąskiego grona. Miałem de facto zamówienia z trzech muzeów: National Gallery w Waszyngtonie, paryskiego Luwru i nowojorskiego Museum of Modern Art. Miałem więc zagwarantowane, że w każdym z tych miejsc film będzie prezentowany przynajmniej przez miesiąc czy dwa, a tu okazało się, że jest znacznie więcej chętnych na jego odbiór...

Od pewnego czasu istnieje tzw. drugi obieg kina, czy mówiąc szerzej – sztuk audiowizualnych, mam na myśli właśnie obieg muzealno-galeryjny.

I właśnie do tego obiegu "Młyn i krzyż" miał trafić. A tu nieoczekiwanie film znalazł dystrybutorów w 59 krajach. Dystrybutorów, którzy, o dziwo, zaryzykowali wpuszczeniem go do komercyjnych kin. Rzecz niesłychana. Kupiły go nawet kraje tak egzotyczne, jak Etiopia, Nigeria czy Iran.


PZ
SFP
Ostatnia aktualizacja:  15.11.2013
Zobacz również
Kręcą filmy w 48 godzin
„Geograf przepił globus” wygrał na "Sputniku"
Copyright © by Stowarzyszenie Filmowców Polskich 2002 - 2024
Scroll