PORTAL
start
Aktualności
Filmy polskie
Box office
Baza wiedzy
Książki filmowe
Dokument
Scenarzyści
Po godzinach
Blogi
Konkursy
SFP
start
Wydarzenia
Komunikaty
Pożegnania
Zostań członkiem SFP
Informacje
Dla członków SFP
Kontakt
ZAPA
www.zapa.org.pl
Komunikaty
Informacje
Zapisy do ZAPA
Kontakt
KINO KULTURA
www.kinokultura.pl
Aktualności
Informacje
Repertuar
Kontakt
STUDIO MUNKA
www.studiomunka.pl
Aktualności
Informacje
Zgłoś projekt
Kontakt
AKTORZY POLSCY
www.aktorzypolscy.pl
Aktualności
Informacje
Szukaj
Kontakt
FILMOWCY POLSCY
www.filmowcypolscy.pl
Aktualnosci
Informacje
Szukaj
Kontakt
MAGAZYN FILMOWY
start
O magazynie
Kontakt
STARA ŁAŹNIA
www.restauracjalaznia.pl
Aktualności
Informacje
Rezerwacja
Kontakt
PKMW
start
Aktualności
Filmy
O programie
Kontakt
Portal
SFP
ZAPA
Kino Kultura
Studio Munka
Magazyn Filmowy
Stara Łaźnia
PKMW
MENU
„Kult” to trochę mylące słowo. Mylące, bo sugeruje powagę, fanatyczne oddanie oraz oglądanie filmów w pozycji klęczącej i z celuloidowym różańcem w ręku. Odbiór kultowy jest jednak czasami podszyty ironią i zgrywą.

 Kultowy seans to często nie msza, tylko karnawał, w czasie którego największe wady filmu stają się jego największymi zaletami. Dlatego właśnie wielu seansom na festiwalu Cropp Kultowe towarzyszą śmiech i żartobliwie komentarze. Czasem tworzy się z tego alternatywna narracja. Opowiedziany ustami widzów film staje się jeszcze bardziej kuriozalny, ale tym razem kuriozalny w sposób świadomy.



Podobnego zadania podjął się na Cropp Kultowe Piotr Czeszowski, który w czasie wyświetlanej w ramach „Pokazu Specjalnego” „Bestii o milionie oczu” Davida Kramarsky'ego improwizował własne linie dialogowe. W wersji oryginalnej film prezentuje się mniej więcej tak: w niezbyt gęsto zaludnionej, pustynnej okolicy pojawia się tajemnicza istota, która przejmuje kontrolę nad umysłami zwierząt. Wściekłe ptaki, zupełnie jak u Hitchcocka, atakują ludzi, a rozwścieczone krowy tratują swoich właścicieli. Nadciągającej apokalipsie przygląda się pewna rodzina – ojciec, matka i dorastająca córka – która musi równocześnie poradzić sobie z własnymi, codziennymi problemami. Schemat jak z najlepszych horrorów: także w „Lśnieniu” Stanleya Kubricka czy „Antychryście” Larsa von Triera traumy bohaterów materializowały się w postaci ubranego w gatunkowe szaty zagrożenia. „Bestia o milionie oczu” jest jednak filmem nakręconym z finezją kombajnu i nudnym do granic wytrzymałości. Właściwa akcja zawiązuje się mniej więcej po godzinie sztampowych scenek z życia rodzinnego, w czasie których matka raz po raz pali ciasto, ojciec czyta gazety, rozwalony na posłaniu w szopie, a córka chodzi kąpać się w jeziorze i jest podglądana przez lokalną wersję Forresta Gumpa.

W wersji „z lektorem” wygląda to natomiast tak: w Bydgoszczy, gdzie ludzie tylko spacerują lub śpią, a tęcza ma zawsze szary kolor, żyje pewna rodzina. Ojciec i matka przeżywają małżeński kryzys. On jest macho, który nadużywa sformułowań pokroju „głupia kobieta” lub „rób, co mówię”, a ona cierpi na postępującą chorobę psychiczną. Wydaje się jej, że wyrastają jej fantomowe łuski i skrzela, a do tego to kompulsywnie sporządza potrawy z bukowiny i zjada wolfram z żarówek. Między tą dwójką krąży nastoletnia córka: niefrasobliwa i niechlujna, mocno już rozbudzona seksualnie. W okolicy mieszka jeszcze kilka wesołych postaci: staruszek, który ożenił się z własną krową, chłopak, który potrafi rozmawiać przez telefon, mimo tego że wyłączyli mu w domu prąd, a także zwalisty odludek, który na zmianę chrząka i czyni lokalnym kobietom erotyczne awanse. Oni wszyscy muszą stawić czoła przybyłemu z kosmosu ekspresowi do kawy. Tej wersji znacznie bliżej do rodzimego „Świata według Kiepskich” niż taśmowo produkowanych b-klasowych bzdurek z USA. Równocześnie przaśny i absurdalny humor koloruje i ożywia to, co w wersji oryginalnej było czarno-białe i drętwe.



Wokół opowiadania na nowo dzieł kultury, a także całej rzeczywistości krąży też „Slacker” Richarda Linklatera. W pierwszej scenie młody chłopak streszcza taksówkarzowi swoje sny: spotyka w nich m.in. Franka Zappę i Lwa Tołstoja. Inni bohaterowie filmu mówią o ideologicznym drugim dnie „Smerfów” i „Scooby Doo”, Fiodorze Dostojewskim, Elvisie i Madonnie – zachowane jak relikwia włosy łonowe tej ostatniej próbuje sprzedawać ludziom na ulicy pewna androgyniczna postać. Jest jeszcze więcej fantazji: snute prawie przez każdego teorie spiskowe i zmyślone biografie. Tak jak alternatywna lista dialogowa ubarwiała nudną „Bestię o milionie oczu”, tak tutaj narracyjny żywioł ma ruszyć z posad pasywny, pochłaniany przez entropię świat. Akcja „Slackera” rozgrywa się na gnuśnych przedmieściach, gdzie nikt się nie śpieszy, ludzie są z przymusu lub dobrowolnie bezrobotni, a chodzenie na wybory i jakikolwiek inny udział w życiu społecznym wydaje się gorszą od faszyzmu nadgorliwością. Pokazywany w ramach sekcji „Generacja X” film jest być może dziełem najbardziej reprezentatywnym dla swojego pokolenia: zawiedzionego i znudzonego rzeczywistością, próbującego ową rzeczywistość na własne sposoby zaklinać.

„Slacker” to jednak coś więcej: wzorcowy przykład kina „indie”, zrobionego praktycznie z niczego, cały swój sukces zawdzięczającego świetnemu scenariuszowi i pomysłowej inscenizacji. Zanim Tarantino posklejał "Pulp Fiction" z rozbierających popkulturę na czynniki pierwsze dialogów, Linklater zrobił to samo, tylko z nieco większą subtelnością; zanim Kevin Smith nakręcił epizodycznych, będących zbiorowym portretem pewnej społeczności „Clerks”, Linklater uczynił z ciągu skeczy prawdziwy balet – kolejni bohaterowie pojawiają się w filmie jak w sztafecie: każde przypadkowe spotkanie uruchamia nową opowieść. „Slacker” to wczesne dzieło wielkiego reżysera, którego talent w pełni rozwinął się w "Przed wschodem słońca" i „Przez ciemne zwierciadło”. To film kultowy w najpoważniejszym znaczeniu tego słowa.

Portalfilmowy.pl jest patronem medialnym festiwalu Cropp Kultowe.


Piotr Mirski
Portalfilmowy.pl
Ostatnia aktualizacja:  27.05.2013
Zobacz również
53. KFF: Premiera "Dziennika z podróży" Piotra Stasika
Jerry Schatzberg i Oliver Stone w Karlowych Warach
Copyright © by Stowarzyszenie Filmowców Polskich 2002 - 2024
Scroll