PORTAL
start
Aktualności
Filmy polskie
Box office
Baza wiedzy
Książki filmowe
Dokument
Scenarzyści
Po godzinach
Blogi
Konkursy
SFP
start
Wydarzenia
Komunikaty
Pożegnania
Zostań członkiem SFP
Informacje
Dla członków SFP
Kontakt
ZAPA
www.zapa.org.pl
Komunikaty
Informacje
Zapisy do ZAPA
Kontakt
KINO KULTURA
www.kinokultura.pl
Aktualności
Informacje
Repertuar
Kontakt
STUDIO MUNKA
www.studiomunka.pl
Aktualności
Informacje
Zgłoś projekt
Kontakt
AKTORZY POLSCY
www.aktorzypolscy.pl
Aktualności
Informacje
Szukaj
Kontakt
FILMOWCY POLSCY
www.filmowcypolscy.pl
Aktualnosci
Informacje
Szukaj
Kontakt
MAGAZYN FILMOWY
start
O magazynie
Kontakt
STARA ŁAŹNIA
www.restauracjalaznia.pl
Aktualności
Informacje
Rezerwacja
Kontakt
PKMW
start
Aktualności
Filmy
O programie
Kontakt
Portal
SFP
ZAPA
Kino Kultura
Studio Munka
Magazyn Filmowy
Stara Łaźnia
PKMW
MENU
Wraz z końcem długiego majowego weekendu do historia przeszła 15. edycja Kina na Granicy – przeglądu, na który składają się przede wszystkim kinematografie Polski, Czech i Słowacji. Rozgrywająca się w przedzielonym graniczną Olzą polsko-czeskim Cieszynie impreza jak żadna inna daje możliwość bezpośredniego skonfrontowania filmowego obrazu z rzeczywistością. A także stara się mieć na nią wpływ.

Jest w tym coś niezwykłego, że wychodząc z seansu dowolnego filmu w czeskim kinie Central na ulicy słyszy się czeską mowę, a otoczenie zdaje się być swoistą kontynuacją ekranowej opowieści. Oczywiście Cesky Tesin to nie Czechy i Słowacja w pigułce – nie uświadczymy tu społeczności cygańskiej, o której z coraz większą odwagą opowiada słowackie kino (m.in. nagrodzony na MFF w Rotterdamie „Mój pies KillerMiry Fornay) zetkniemy się natomiast z Wietnamczykami, którzy dosłownie zmonopolizowali tutejszy handel (zwrócił na nich uwagę Zdenek Jiraski w pokazywanym rok temu na KnG filmie „Poupata”). A przede wszystkim dotkniemy rzeczywistości małego przygranicznego miasteczka. Na szczęście wydaje się, że życie w Ceskym Tesinie ma odrobinę cieplejsze barwy, niż codzienność bohaterek graniczącego z Niemcami miasta Aš („Aż do miasta AšIvety Grofovej), których marzenia o polepszeniu swojego losu rozsypują się w zetknięciu z Niemcami przyjeżdżającymi do Czech w poszukiwaniu łatwej rozrywki.


Kadr z filmu „Aż do miasta Aš”, fot. azdomestaas.com

Kino naszych południowych sąsiadów zdecydowanie częściej niż polska kinematografia zwraca kamerę w kierunku ludzi młodych – często dopiero wchodzących w życie i szukających swojej drogi. Tacy są choćby bohaterowie komedii Juraja Krasnohorsky’ego Tygrysy w mieście” czy przemierzający rowerem miasto Petr z dramatu „PosłaniecVladimira Michalka, a także Anyna z komedii „Droga do lasuTomasa Vorela. Ten ostatni film, obok obecnej właśnie w polskich kinach „Świętej czwórcyJana Hrebejka, uwypukla zresztą jeszcze jedną różnicę między polską a czeską i słowacką kinematografią. Twórcy zza Olzy znacznie śmielej pokazują współczesną obyczajowość. Film Vortela to portret nowoczesnej rodziny, która przeprowadza się na wieś, by żyć w zgodzie z naturą. W lekki, komediowy sposób reżyser porusza temat używania marihuany i innych naturalnych środków psychoaktywnych (ta pierwsza od niedawna dostępna jest w Czechach na receptę) satyrycznym ostrzem na równi traktując konserwatystów, jak i miastowych ekologów i, będącą główną bohaterką filmu, dorastającą córkę post-hipisowskiej pary.

Faktem jest jednak, że słodkawy zapach konopi indyjskich bywał wyczuwalny zarówno w spowitych dymem cieszyńskich piwiarniach, które przywołują przed oczami obrazy z kart powieści Hrabala, jak i podczas wieczornych seansów Kina na Granicy wprawiając w dobry humor publiczność mocno „odjechanych” czeskich musicali z lat 70., które stanowiły trzon tegorocznych wieczornych pokazów plenerowych. A przedzielająca miasto i kraje rzeka w tych kwestiach stanowiła granicę jedynie umowną.


Kadr z filmu "Droga do lasu", fot. VorelFilm

To, co podobne we współczesnym kinie Polski i Czech, to z pewnością próby rozliczenia się z przeszłością i coraz bardziej udane mierzenie się filmowców z kinem gatunku. W Cieszynie można było zobaczyć dwie najgłośniejsze polskie produkcje ubiegłego roku – „ObławęMarcina Krzyształowicza i „PokłosieWładysława Pasikowskiego, a za kontrapunkt dla nich uznać należy otwierający festiwal i nagrodzony 10 Czeskimi Lwami „W cieniuDavida Ondricka, a także czeski odpowiednik „Wszystko co kocham” – „DonT StopRicharda Rericha.

W tegorocznym programie Kina na Granicy warto dostrzec jeszcze jeden istotny wspólny punkt -  coraz wyraźniej widoczne efekty filmowej współpracy polsko-czeskiej. Obok „Pokłosia” i "W cieniu", do którego zdjęcia robił Adam Sikora, w ramach festiwalu zaprezentowane zostały powstałe przy polskim/czeskim/słowackim współudziale "Yuma" Piotra Mularuka (część zdjęć do filmu kręcono w Cieszynie), „Polski filmMarka Najbrta i „KonfidentJuraja Nvoty (z kreacją Macieja Stuhra). W jakimś stopniu to także efekt tego, że odkąd 21 grudnia 2007 roku Polska weszła do Strefy Schengen, a z cieszyńskich mostów zniknęły szlabany i posterunki straży granicznej, organizatorzy KnG ale z zapałem budują filmowy most łączący Polskę i jej południowych sąsiadów, nie poprzestając już tylko na prezentacji dokonań, ale także, za sprawą producenckich Spotkań na Granicy, animując filmową współpracę przez Olzę.

I jeśli urok tej prawdziwie międzynarodowej imprezy, jaką jest Kino na Granicy, zawiera się we wspomnianej możliwości obcowania z inną kulturą i rzeczywistością, to potencjał tkwi w kreującej je współpracy, która nie dotyczy już tylko organizatorów oraz polskich i czeskich współpracowników festiwalu, ale także licznie zjeżdżających do Cieszyna filmowców. Z którymi zresztą obcować można przy kuflu piwa, a nie, jak gdzie indziej, jedynie na czerwonym dywanie.

Rafał Pawłowski
portalfilmowy.pl
Ostatnia aktualizacja:  6.05.2013
Zobacz również
Szumowska tryumfuje w Nysie
Przegląd Nowego Kina Francuskiego w Warszawie
Copyright © by Stowarzyszenie Filmowców Polskich 2002 - 2024
Scroll