Portal
SFP
ZAPA
Kino Kultura
Studio Munka
Magazyn Filmowy
Stara Łaźnia
PKMW
Przygotowania do filmu przypominają te, które musiąły towarzyszyć jednej z najważniejszych bitew w dziejach świata. Ale "1920 Bitwa warszawska" Jerzego Hoffmana to połączenie wytężonej pracy ekipy polskich filmowców, operatorów, specjalistów 3D, kostiumografów, scenografów, aktórów i tysięcy statystów.
To była piękna epoka... - mówi reżyser Jerzy Hoffman. Miłośnik "Trylogii" Sienkiewicza, postanowił dowiedzieć się wszystkiego o przedstawionym na ekranie czasie historycznym - dwudziestoleciu międzywojennym.
Czytaliśmy książki historyczne, potem sięgneliśmy po beletrystykę. Jest sporo świetnej literatury z tamtego okresu: proza Izaaka Babla z "Dziennikiem" i "Armia konną", "Cichy Don" Szołochowa, "Lewa wolna" Józefa Mackiewicza, "Nagan" Rembeka, wreszcie liczne pamiętniki - mówi Hoffman.
Rolę dowódcy polskiego wojska, Józefa Pilsudskiego reżyser powierzył Danielowi Olbrychskiemu. Jak dalece Olbrychski upodobnił się do swojej postaci? Aktor, pasjonujący się historią, podglądał sposób poruszania się, salutowania i mówienia dowódcy. Zrezygnował jednak z nasladowania wileńskiego akcentu marszałka.
Kiedys ten akcent nikogo nie dziwił, bo mówiło nim pół Polski. dzisiaj brzmiałby troche jak z filmu o Kargulu i Pawlaku, a przecież nie kręcilismy komedii. - tłumaczy Olbrychski. O fizyczne podobieństwo do Piłsudskiego zadbał uznany charakteryzator Waldemar Pokromski.
Oprócz głównej pary aktorów Borysa Szyca w roli Jana Krynickiego i Nataszy Urbańskiej jako Oli Raniewskiej zobaczymy w filmie plejadę polskich aktorów: Bogusława Lindę w roli Wieniawy czy Andrzeja Strzeleckiego, rektora warszawskiej Akademii Teatralnej, w roli Witosa.
Charakteryzuje ich niemal fotograficzne podobieństwo do postaci historycznych - mówi Hoffman.
Reżyser, doświadczony w filmowych przedstawieniach historycznych widowisk, tym razem poszedł o krok dalej, siegając po technike 3D. Do jej wykorzystania namówił reżysera operator Sławomir Idziak.
Mam poczucie, że 3D to nowy rozdział w historii kina. ten gatunek odswieża repertuar chwytów, które sie dawno wytarły. - podkreśla Idziak.
Wybitny polski opoerator dodaje, że pomyslał o ty, by film przez swoją nowoczesną formę trafił przede wszystkim do młodzieży, jako atrakcyjna lekcja historii.
Realizacja w technice 3D to ogromne wyzwanie dla zaangażowanych w produkcje twórców. Kazdy szczegół planu wymaga idealnego dopracowania. Największym wyzwaniem, przynoszącym najbardziej spektakularne efekty było przygotowanie scen batalistycznych. W zdjęciach wzięło udziął ponad tysiąc statystów, hobbystów zrzeszonych w tzw. grupach rekonstrukcyjnych. Na planie "Bitwy" pojawiaja sie członkowie grup rekonstrukcji historycznej z okresu pierwszej wojny i dwudziestolecia. Mają własne mundury, odtworzone z pieczołowitością, oraz broń z epoki - pistolety, karabiny, szable.
Ubraliśmy 6300 statystów, czyli dwa pułki piechoty - mówi Andrzej Szejnach, który w produkcji odpowiada za umundurowanie. Podkreśla on, że wierność prawdzie hsitorycznej mogłaby namieszać widzom w głowach. Obie armie, polska i rosyjska nosiły rózne mundury - pozostałosci po podbitych armiach, mundury na zamówienie z Francji czy Angli. W filmie żołnierze wyglądają jednolicie.
Podczas pracy nad kostiumami Magdalena Tesławska i Wanda Kowalska studiowały obrazy, fotografie i kroniki filmowe, sięgały do źródeł na temat obyczajów z lat 20.
Bywało, że jednego dnia musieliśmy przygotować na plan 600 statystów w pełni ubranych i ucharakteryzowanych Ze względu na wyostrzone oko kamery 3D nad każdym statystą pracowałyśmy indywidualnie. - mówi kostiumografka Wanda Kowalska. Wiele kostiumów pochodzi z wiedeńskiego magazynu majacego ponad 130 lat, inne uszyto na zamówienie.
W filmie pojawiaja się setki koni, dwa zrekonstruowane czołgi z epoki, a także słynny pancerny pociag Trockiego.
Scenograf Andrzej Haliński podkreśla, że wiekszość zdjęć toczyła sie we wnętrzach naturalnych i na ulicach, co w amerykańskim 3D jest rzadkością.
Oczywiście, Warszawy z lat 20. już nie mamy, niektóre obiekty, jak most Kierbiedzia, zastepuje inscenizacja komputerowa.
Kręcąc "Ogniem i mieczem" czy "Starą baśń" musiałem szukać pomocy w Anglii, np: w scenie scinania trzech głów, czy przy zgrywaniu dźwięku. Dzis wszystko można zrobić w Polsce. Sławomir Idziak stworzył ekipę - grupę około 50 osób, która może teraz konkurowac z każdym, nawet z Amerykanami. - mówi Hoffman.
Produkcja wspołfinansowana przez Polski Instytut sztuki Filmowej i Bank Zachodni WBK kosztowała 27 milionów złotych. Zdjęcia trwały od 29 czerwca do 30 wrzesnia 2010 roku.
Edyta Jarząb
Magazyn Filmowy SFP, FILM
Ostatnia aktualizacja: 26.09.2011
Gasną płomienie. Pożegnanie Janusza Morgensterna
Kieślowski ponad granicami
Copyright © by Stowarzyszenie Filmowców Polskich 2002 - 2024