PORTAL
start
Aktualności
Filmy polskie
Box office
Baza wiedzy
Książki filmowe
Dokument
Scenarzyści
Po godzinach
Blogi
Konkursy
SFP
start
Wydarzenia
Komunikaty
Pożegnania
Zostań członkiem SFP
Informacje
Dla członków SFP
Kontakt
ZAPA
www.zapa.org.pl
Komunikaty
Informacje
Zapisy do ZAPA
Kontakt
KINO KULTURA
www.kinokultura.pl
Aktualności
Informacje
Repertuar
Kontakt
STUDIO MUNKA
www.studiomunka.pl
Aktualności
Informacje
Zgłoś projekt
Kontakt
AKTORZY POLSCY
www.aktorzypolscy.pl
Aktualności
Informacje
Szukaj
Kontakt
FILMOWCY POLSCY
www.filmowcypolscy.pl
Aktualnosci
Informacje
Szukaj
Kontakt
MAGAZYN FILMOWY
start
O magazynie
Kontakt
STARA ŁAŹNIA
www.restauracjalaznia.pl
Aktualności
Informacje
Rezerwacja
Kontakt
PKMW
start
Aktualności
Filmy
O programie
Kontakt
Portal
SFP
ZAPA
Kino Kultura
Studio Munka
Magazyn Filmowy
Stara Łaźnia
PKMW
MENU
MŁODZI PISZĄ
  25.09.2012
Wartość festiwalu „Młodzi i film” współtworzą dwie rzeczy: specyficzny klimat unoszący się nad całym wydarzeniem oraz ogólny poziom prezentowanych filmów. Biorąc pod uwagę te dwa czynniki, tegoroczną imprezę można uznać za dosyć udaną.

Aura koszalińskiego przedsięwzięcia wynika z jego wyjątkowego profilu: debiutanci to często twórcy elastyczni, niezastygli w manierze i gotowi na dialog z widzami. Znakomitym pomysłem organizatorów była formuła spotkań „Szczerość za szczerość”, odbywających się po każdym seansie konfrontacji filmowców z publicznością.


Agnieszka Żulewska w filmie "Sanctuary", fot. Wajda School

Dyskutować było o czym, ponieważ w konkursie głównym pojawiło się bardzo wiele filmów nietypowych i stylistycznie nieprzezroczystych. Osobliwość niektórych propozycji artystycznych nie była jednak tak oryginalna jak mogłoby się wydawać. Hermetyczne "Ścinki" Magdaleny Gubały, filozoficzny esej o niemożności ekspresji, to np. obraz bez większego polotu powielający godardowską poetykę. W wysmakowanym estetycznie "Sanctuary" Nory McGettigan, opowieści o odbywającym żałobę po żonie „twardym” mężczyźnie, można dopatrzyć się z kolei paralel z kinem Andrieja Tarkowskiego. Oparta na żywiołach symbolika (opozycja ognia i wody), kontemplacyjne penetrowanie przestrzeni i szczególna dbałość o kadr zdradzają powinowactwa z twórczością rosyjskiego mistrza. O ile McGettigan i Gubała próbują wskrzeszać poetykę modernistycznych arcydzieł, o tyle Barbara Białowąs w "Big Love" postmodernistycznie gra z tradycją. Nawiązania do klasyki dziesiątej muzy celowo sąsiadują tutaj z popkulturowym kiczem. Film Białowąs to typowy przykład „kina wyczerpania”. Brak wiary w możliwość odnalezienia adekwatnego języka dla opisu rzeczywistości (tu: miłości) sprawia, że twórcy decydują są na zabawę konwencjami.

Jakby na przekór ekstremalnym diagnozom, część reżyserów udowodniła, że oryginalność i świeżość nie zostały bynajmniej wyrugowane z przestrzeni sztuki. „Kino odnowy” (nazwijmy je tak roboczo) potrafi powiedzieć coś ważnego nie uciekając się do anachronicznej już czasem poetyki mistrzów i wychodząc poza gatunkową zabawę. Film Bodo Koxa "Dziewczyna z szafy" w surrealistycznej formie mówi o przyjaźni ludzi odrzuconych na margines: chorym na zespół sawanta Tomku (rewelacyjny Wojciech Mecwaldowski) i zamkniętej w swoim świecie Magdzie. Bohaterowie ci żyją na peryferiach, z dala od tzw. kultury oficjalnej, satyrycznie reprezentowanej tu przez świat sztuki i telewizję. Poetyka filmu uderza nie tylko oryginalnością, lecz także prostotą. "Dziewczyna z szafy" to bodaj najlepsze dzieło festiwalu.

Nie tylko Bodo Kox próbuje jednak przecierać nowe szlaki. Podobną drogą idzie Sebastian Buttny, autor "Heavy mental". Antypsychologiczny i niekonkluzywny film Buttnego stanowi wyzwanie rzucone przyzwyczajeniom widzów. Ta historia perypetii trójki bohaterów, szukających własnego miejsca w rzeczywistości heavymeNtalowców, autentycznie wciąga i zachęca odbiorcę do uczestnictwa, mimo swej niekonwencjonalności. Pisząc o dziełach nowatorskich, trzeba wymienić jeszcze "Drogę na drugą stronę" Anci Damian, animowane kino społeczne oraz "Trzy siostry T." Macieja Kowalewskiego, groteskę o staruszkach znęcających się nad upośledzonym chłopcem.

Cechą charakterystyczną tegorocznych produkcji jest nacisk na formę, autotematyczna refleksja nad samym sposobem przedstawiania. Choć niektóre debiutanckie eksperymenty nużą plagiatorstwem lub treściową pustką, inne ujawniają nową wrażliwość, prowadzą widza w rejony słabo wcześniej zagospodarowane przez rodzime kino. Nie oznacza to zresztą, że zabrakło w repertuarze dzieł dla szerokiej publiczności: nagrodzony Wielkim Jantarem "Być jak Kazimierz Deyna" Anny Wieczur-Bluszcz to najlepsza od dłuższego czasu polska komedia. 31. Koszaliński Festiwal Filmowy nie tylko objawił kilku bardzo uzdolnionych, rewitalizujących naszą kinematografię reżyserów, lecz także uzmysłowił jej różnorodność.
-------------------
Autor jest laureatem recenzenckiego konkursu Studia Munka i miesięcznika KINO, uczestniczył w Mistrzowskim Kursie Krytyki Filmowej organizowanym w ramach 31. Koszalińskiego Festiwalu Debiutów Filmowych "Młodzi i Film".

Robert Birkholc
Studio Munka
Ostatnia aktualizacja:  24.09.2012
Zobacz również
Konkurs na recenzję rozstrzygnięty!
MiF: Festiwal dla publiczności
Copyright © by Stowarzyszenie Filmowców Polskich 2002 - 2024
Scroll