PORTAL
start
Aktualności
Filmy polskie
Box office
Baza wiedzy
Książki filmowe
Dokument
Scenarzyści
Po godzinach
Blogi
Konkursy
SFP
start
Wydarzenia
Komunikaty
Pożegnania
Zostań członkiem SFP
Informacje
Dla członków SFP
Kontakt
ZAPA
www.zapa.org.pl
Komunikaty
Informacje
Zapisy do ZAPA
Kontakt
KINO KULTURA
www.kinokultura.pl
Aktualności
Informacje
Repertuar
Kontakt
STUDIO MUNKA
www.studiomunka.pl
Aktualności
Informacje
Zgłoś projekt
Kontakt
AKTORZY POLSCY
www.aktorzypolscy.pl
Aktualności
Informacje
Szukaj
Kontakt
FILMOWCY POLSCY
www.filmowcypolscy.pl
Aktualnosci
Informacje
Szukaj
Kontakt
MAGAZYN FILMOWY
start
O magazynie
Kontakt
STARA ŁAŹNIA
www.restauracjalaznia.pl
Aktualności
Informacje
Rezerwacja
Kontakt
PKMW
start
Aktualności
Filmy
O programie
Kontakt
Portal
SFP
ZAPA
Kino Kultura
Studio Munka
Magazyn Filmowy
Stara Łaźnia
PKMW
MENU
Na swoim koncie ma trzy Oscary, więcej hitów niż wielu hollywoodzkich reżyserów razem wziętych i opinię jednej z najbardziej poważanych osób w filmowym show-biznesie. Ale na tym nie zamyka swojej twórczej działalności.

Steven Spielberg, bo o nim mowa, powszechnie kojarzony jest przede wszystkim z magią srebrnego ekranu, bowiem na „Szczękach” (1975), "E.T." (1982) czy przygodach Indiany Jonesa wychowało się niejedno pokolenie. Tymczasem, i to od dłuższego już czasu, twórca równie chętnie i udanie angażuje się w produkcje telewizyjne. I choć pałeczkę reżyserską zazwyczaj oddaje komuś innemu, a sam występuje jako „ojciec chrzestny” (producent kreatywny) projektu, za każdym razem to właśnie jego nazwisko najbardziej przyciąga.

 
Na planie "Wrogiego nieba", fot. Universal

Wspominał o tym w jednym z wywiadów Noah Wyle, gwiazda ostatniego przedsięwzięcia, które wyszło spod skrzydeł Spielberga – serialu „Wrogie niebo”. Produkcję tę postrzegać można zresztą jako papierek lakmusowy telewizyjnego oblicza amerykańskiego reżysera. Z jednej strony gwarancja nieodłącznego komercyjnego sukcesu – premierowy odcinek zgromadził w Stanach Zjednoczonych przed telewizorami prawie 6 milionów widzów, z drugiej – krąg tematyczny szczególnie bliski Spielbergowi, jakiego znamy z wielkiego ekranu. Wraz z Robertem Rodatem (notabene scenarzystą „Szeregowca Ryana”) wykreował bowiem historię, której fabuła koncentruje się wokół konfrontacji dwóch cywilizacji. Tyle tylko, że nie jest to przyjazna koegzystencja, jak miało to miejsce w przypadku kultowego "E.T.", a raczej rozgrywająca się w postapokaliptycznej rzeczywistości wyniszczająca walka na śmierć i życie.

Co ciekawe, temat ten, choć w nieco bardziej popularnonaukowym ujęciu, przypominającym to z „Bliskich spotkań trzeciego stopnia” (1977), Spielberg podjął blisko 10 lat wcześniej, kiedy odpowiadał za realizację miniserialu „Wybrańcy obcych” (reżyserem jednego z odcinków był autor „Ducha” Tobe Hooper). Wyróżniona nagrodą Emmy produkcja tłem ekranowych wydarzeń uczyniła tajemniczą kartę amerykańskiej historii, związaną z incydentem w Roswell oraz słynną Strefą 51.


Kadr z serialu "Smash", fot. Canal+

Wydaje się zresztą, że spora część produkcji telewizyjnych stanowi dla Spielberga doskonałą odskocznię do rozwinięcia twórczych zainteresowań, które sygnalizował kolejnymi filmami fabularnymi. Z jednej strony, to historia powszechna XX wieku, widziana najczęściej oczyma amerykańskiego żołnierza – w najlepszej chyba miniserii o II wojnie światowej, jaka kiedykolwiek powstała, czyli „Kompanii braci”, oraz nieco słabszym „Pacyfiku”. Z drugiej, wspomniana zabawa formułą science fiction i umieszczanie jej w najróżniejszym kontekście. Jeśli podążyć tropem filmowych asocjacji, to o kolejnym spektakularnym projekcie, w którym Spielberg maczał palce, a mianowicie zrealizowanym w 2011 roku serialu „Terra Nova”, mówić można przez pryzmat wielkiego młodzieżowego hitu pierwszej połowy lat 90., czyli „Parku Jurajskiego”. Choć, co ciekawe, nie chcąc iść utartą ścieżką, Spielberg zrezygnował z pierwotnych planów, które zakładały zdjęcia na Hawajach (tam kręcony był „Park Jurajski”), na rzecz australijskich plenerów. Akcja tego chyba najbardziej otwartego na pełną gamę odbiorców przedsięwzięcia rozpoczyna się w 2149 roku, by szybko przenieść się do równoległej rzeczywistości… 85 milionów lat wcześniej, rzecz jasna z pełnym dobrodziejstwem inwentarza. Choć, ku zaskoczeniu, serial spotkał się z dość chłodnym przyjęciem ze strony krytyki, dla widzów okazał się, jakże by inaczej, kolejnym przebojem.

Równie ciekawe, a możliwe, że dla wielu nawet bardziej intrygujące, mogą być „przyziemne” projekty, w jakie angażował się Steven Spielberg. Jeden z nich, serial „Smash”, to poniekąd realizacja jego wielkiego marzenia, jakim od dawna było nakręcenie musicalu. I choć seria według pomysłu Theresy Rebeck jest raczej autotematyczną wariacją na temat tego popularnego gatunku (fabuła obraca się bowiem wokół przygotowań broadwayowskiego musicalu poświęconego Marylin Monroe), wypełnia do jakiegoś stopnia lukę w artystycznym dorobku amerykańskiego twórcy. Spielberg wielokrotnie udowadniał, że obok znakomitej ręki do ludzi ma również rzadko spotykaną intuicję i umiejętność oceny potencjału zawartego w poszczególnych historiach. Wszystko to prowadzi do kolejnego projektu, w ramach którego współpracował z Diablo Cody (laureatka Oscara za scenariusz do „Juno”). Słodko-gorzka opowieść o kobiecie, która cierpi na wyjątkowo uciążliwą dolegliwość - dysocjacyjne zaburzenie tożsamości, to chyba najbardziej oryginalna z telewizyjnych produkcji, w jakich partycypował Spielberg, poszerzając tym samym jego twórcze uniwersum. Choć, będąc w pełni uczciwym, nie byłoby tak dużego sukcesu „Wszystkich wcieleń Tary”, gdyby nie genialna rola australijskiej aktorki Toni Collette, nagrodzonej za tę kreację Złotym Globem i Emmy.


Na planie "Wrogiego nieba", fot. Universal

Tak na gruncie filmowym, jak i telewizyjnym Spielberg udowadnia, że jest twórcą wszechstronnym, unikającym prostego zaszufladkowania. Przecież jego kariera zaczęła się od pojedynczych epizodów popularnych seriali „Night Gallery” czy „Columbo”, a w latach 90. był producentem „Przygód Animków”. W jednym z wywiadów Francis Ford Coppola powiedział, że „chyba tylko Spielberg może cieszyć się absolutną swobodą, bo jego filmy i tak zarabiają na siebie. Niezależnie od tego, co wymyśli, ludziom się to podoba”. Trudno tych słów nie odnieść także do jego seriali.

„Smash” można oglądać od 20 września na antenie Canal+, „Wrogie niebo” to z kolei propozycja Universal Channel (od 3 października).          
           


Kuba Armata
Portalfilmowy.pl
Ostatnia aktualizacja:  28.09.2012
Zobacz również
Sezon na wampiry
Buntownicy czasów kryzysu
Copyright © by Stowarzyszenie Filmowców Polskich 2002 - 2024
Scroll