Portal
SFP
ZAPA
Kino Kultura
Studio Munka
Magazyn Filmowy
Stara Łaźnia
PKMW
Kolumnę poświęconą DVD w nowym numerze „Magazynu Filmowego SFP”, który ukaże się 15 stycznia, wypełnia recenzja Łukasza Maciejewskiego pakietu z filmami Andrzeja Wajdy. Oto jej fragment:
W cyklu „Arcydzieła polskiego kina” przyszedł czas na największego mistrza polskiego kina – Andrzeja Wajdę. W pakiecie znalazły się legendarne tytuły, odrestaurowane cyfrowo: "Człowiek z marmuru", "Człowiek z żelaza" i "Bez znieczulenia" oraz dokument grupy Paladino „Andrzej Wajda: róbmy zdjęcie!”.
Andrzej Wajda nie pozwala o sobie zapomnieć. Najnowszym filmem, "Wałęsa. Człowiek z nadziei", udowodnił, że pomimo upływu lat, jest ciągle aktywny, twórczy, z dziesiątkami pomysłów w głowie. W niczym nie przypomina czcigodnego nestora polskiego kina.
Po promującej album DVD dyskusji, w której wziął udział Andrzej Wajda oraz jego ukochani aktorzy: Krystyna Janda, Wojciech Pszoniak, Daniel Olbrychski, Marian Opania, Jerzy Radziwiłowicz, Agnieszka Grochowska i Robert Więckiewicz, niezapomniana odtwórczyni roli Agnieszki w „Człowieku z marmuru” i „Człowieku z żelaza”, napisała: - Takiego spotkania dawno nie było. Tylu anegdot i wspomnień. Tyle wzajemnej miłości i szacunku. Miłości i szacunku, wdzięczności, podziwu, podziękowań, czułości do NIEGO, dla NIEGO, z JEGO powodu.
Twórczość Wajdy przenika ciekawość czy raczej zadziwienie światem. Właśnie „zadziwienie” pchało autora "Bez znieczulenia" w stronę odważnych wyzwań, nietypowych projektów, pozwalało podnosić się z porażek i uniemożliwiało twórczą stagnację po odniesionych sukcesach. Wajda wciąż jest zdziwiony: sobą, kinem, ludźmi. To coś znacznie więcej niż artystyczny grymas. Postawa egzystencjalna: zdziwienie życiem.
Biografia tego artysty jest szczególna. Wyłania się z niej zbiorowy portret Polaka, który wplątany w tryby i uwikłania historyczne, chciał pozostać artystą. I właśnie artystycznym, a nie obyczajowym czy politycznym stemplem dawał świadectwo prawdzie, która, pars pro toto, okazała się prawdą całego pokolenia. Tego pokolenia, któremu chciało się chcieć, żeby Polska, wyśniona i wspominana w wielkiej literaturze i w marzeniach, stała się wreszcie kiedyś realnym świętem, zapisanym przez Konwickiego w „Kompleksie polskim” – owym prawdziwym „matecznikiem tolerancji, oazą wolności”. Żeby marzenie wyprzedziło rzeczywistość. A głos artysty w tych latach brzmiał donośnie. I był traktowany poważnie. Na pewno poważniej niż dzisiaj.
Andrzej Wajda nie pozwala o sobie zapomnieć. Najnowszym filmem, "Wałęsa. Człowiek z nadziei", udowodnił, że pomimo upływu lat, jest ciągle aktywny, twórczy, z dziesiątkami pomysłów w głowie. W niczym nie przypomina czcigodnego nestora polskiego kina.
Po promującej album DVD dyskusji, w której wziął udział Andrzej Wajda oraz jego ukochani aktorzy: Krystyna Janda, Wojciech Pszoniak, Daniel Olbrychski, Marian Opania, Jerzy Radziwiłowicz, Agnieszka Grochowska i Robert Więckiewicz, niezapomniana odtwórczyni roli Agnieszki w „Człowieku z marmuru” i „Człowieku z żelaza”, napisała: - Takiego spotkania dawno nie było. Tylu anegdot i wspomnień. Tyle wzajemnej miłości i szacunku. Miłości i szacunku, wdzięczności, podziwu, podziękowań, czułości do NIEGO, dla NIEGO, z JEGO powodu.
Twórczość Wajdy przenika ciekawość czy raczej zadziwienie światem. Właśnie „zadziwienie” pchało autora "Bez znieczulenia" w stronę odważnych wyzwań, nietypowych projektów, pozwalało podnosić się z porażek i uniemożliwiało twórczą stagnację po odniesionych sukcesach. Wajda wciąż jest zdziwiony: sobą, kinem, ludźmi. To coś znacznie więcej niż artystyczny grymas. Postawa egzystencjalna: zdziwienie życiem.
Biografia tego artysty jest szczególna. Wyłania się z niej zbiorowy portret Polaka, który wplątany w tryby i uwikłania historyczne, chciał pozostać artystą. I właśnie artystycznym, a nie obyczajowym czy politycznym stemplem dawał świadectwo prawdzie, która, pars pro toto, okazała się prawdą całego pokolenia. Tego pokolenia, któremu chciało się chcieć, żeby Polska, wyśniona i wspominana w wielkiej literaturze i w marzeniach, stała się wreszcie kiedyś realnym świętem, zapisanym przez Konwickiego w „Kompleksie polskim” – owym prawdziwym „matecznikiem tolerancji, oazą wolności”. Żeby marzenie wyprzedziło rzeczywistość. A głos artysty w tych latach brzmiał donośnie. I był traktowany poważnie. Na pewno poważniej niż dzisiaj.
PZ
Magazyn Filmowy SFP
Ostatnia aktualizacja: 10.01.2014
"Sierpniowe niebo. 63 dni chwały" na DVD
"Tych lat nie odda nikt" - benefis Ireny Santor
Copyright © by Stowarzyszenie Filmowców Polskich 2002 - 2024