Portal
SFP
ZAPA
Kino Kultura
Studio Munka
Magazyn Filmowy
Stara Łaźnia
PKMW
Wybrana przez Kazimierza Kutza na wykład „Anatomia sceny” scena z "Nikt nie woła" okazała się impulsem nie tyle do szczegółowego jej omówienia, ile do opowieści o filmowym życiu reżysera. Snutej od dygresji do dygresji i pokazującej jak wiele z życia osobistego przesiąka potem filmowe arcydzieło.
- Jestem pewien, że "Nikt nie woła" to pierwszy polski film egzystencjalny – mówił Kutz na spotkaniu z publicznością, wspominając, że motywem wiodącym dla fabuły jest pustka. – W postaciach tkwi jakąś próżnia, przede wszystkim pustka uczuć. Martwa przestrzeń miasta otaczająca głównych bohaterów odzwierciedla ich wewnętrzną, emocjonalną sytuację. W swojej ponad godzinnej podróży po świecie powstawania "Nikt nie woła", Kutz przywołał liczne nieszczęścia i niepokoje, które pozostały w nim po pracy nad tym filmem. Bardzo żałował, że nie wykradł w jakiś sposób fragmentów taśmy wyciętych lata temu przez cenzurę. – Byłem zmuszony zapłacić za ten film cenę najwyższą. - wspomina. Film został pozbawiony puenty, czyli sceny małżeństwa Bożka i Lucyny. - Szkoda, że wtedy nie miałam intuicji, aby ten fragment jakoś ocalić, bo dziś mógłbym go przywrócić – wspominał Kutz.
- Jestem pewien, że "Nikt nie woła" to pierwszy polski film egzystencjalny – mówił Kutz na spotkaniu z publicznością, wspominając, że motywem wiodącym dla fabuły jest pustka. – W postaciach tkwi jakąś próżnia, przede wszystkim pustka uczuć. Martwa przestrzeń miasta otaczająca głównych bohaterów odzwierciedla ich wewnętrzną, emocjonalną sytuację. W swojej ponad godzinnej podróży po świecie powstawania "Nikt nie woła", Kutz przywołał liczne nieszczęścia i niepokoje, które pozostały w nim po pracy nad tym filmem. Bardzo żałował, że nie wykradł w jakiś sposób fragmentów taśmy wyciętych lata temu przez cenzurę. – Byłem zmuszony zapłacić za ten film cenę najwyższą. - wspomina. Film został pozbawiony puenty, czyli sceny małżeństwa Bożka i Lucyny. - Szkoda, że wtedy nie miałam intuicji, aby ten fragment jakoś ocalić, bo dziś mógłbym go przywrócić – wspominał Kutz.
"Nikt nie woła", fot. Kino RP
Druga smutna historia wpisana w legendę "Nikt nie woła" wiąże się z Zofią Marcinkowską, odtwórczynią roli Lucyny. Aktorka w wieku dwudziestu trzech lat popełniła samobójstwo. – Do dziś towarzyszy mi niepokój, podszeptujący mi, że powinienem ją wtedy bardziej chronić. W końcu reżyser lepi film z aktorskich talentów, a ona niewątpliwie taki miała. Powinienem otoczyć ją większą opieką - powiedział Kutz.
Ponure rejony, w które raz po raz brnęła opowieść reżysera rozświetlało jego poczucie humoru i wspomnienia ukazujące głęboką bliskość między pracą nad filmem i prywatną historią reżysera. "Nikt nie woła" pozostaje nietypową pozycją w filmografii jego autora. Autora, który jest specjalistą w opowiadaniu o bohaterze zbiorowym i zdecydowanie zbyt rzadko podąża za losami intymnymi, uwikłanymi w burzliwe wydarzenia polityczne.
Urszula Lipińska
portalfilmowy.pl
Ostatnia aktualizacja: 20.06.2012
Gdynia rozjaśniona gwiazdami
Przemysław Wojcieszek o "Sekrecie" (wideo)
Copyright © by Stowarzyszenie Filmowców Polskich 2002 - 2024