PORTAL
start
Aktualności
Filmy polskie
Box office
Baza wiedzy
Książki filmowe
Dokument
Scenarzyści
Po godzinach
Blogi
Konkursy
SFP
start
Wydarzenia
Komunikaty
Pożegnania
Zostań członkiem SFP
Informacje
Dla członków SFP
Kontakt
ZAPA
www.zapa.org.pl
Komunikaty
Informacje
Zapisy do ZAPA
Kontakt
KINO KULTURA
www.kinokultura.pl
Aktualności
Informacje
Repertuar
Kontakt
STUDIO MUNKA
www.studiomunka.pl
Aktualności
Informacje
Zgłoś projekt
Kontakt
AKTORZY POLSCY
www.aktorzypolscy.pl
Aktualności
Informacje
Szukaj
Kontakt
FILMOWCY POLSCY
www.filmowcypolscy.pl
Aktualnosci
Informacje
Szukaj
Kontakt
MAGAZYN FILMOWY
start
O magazynie
Kontakt
STARA ŁAŹNIA
www.restauracjalaznia.pl
Aktualności
Informacje
Rezerwacja
Kontakt
PKMW
start
Aktualności
Filmy
O programie
Kontakt
Portal
SFP
ZAPA
Kino Kultura
Studio Munka
Magazyn Filmowy
Stara Łaźnia
PKMW
MENU
BLOGI
Malwina Grochowska
  19.09.2012

Z dzielnicy Red Hook na Brooklynie widać Statuę Wolności i cumujący w zatoce luksusowy prom-gigant Queen Mary; niewiele dalej majaczą wieżowce Manhattanu. - Często bywasz w mieście? - pyta swoją koleżankę bohater "Red Hook Summer" patrząc na ten ikoniczny obrazek. - Byłam dwa razy - odpowiada ona.

Tak, Spike Lee wciąż uparcie wierci dziurę w brzuchu zadowolonego mieszczucha. W swoim najnowszym filmie ponownie kieruje kamerę na podbrzusze Miasta i przypomina, jak blisko jego tętniącego życiem centrum wegetuje tysiące wykluczonych. Jednak najbardziej niepokorny autor amerykańskiego kina tym razem nieco zmienił ton opowieści.

W skromnym i błyskotliwym "Red Hook Summer" przez kadr ponownie swoim zabawnym krokiem przechodzi grany przez samego reżysera Mookie, główny bohater "Rób, co należy". Teraz jego czarne włosy są poprzeplatane siwymi, z twarzy można wyczytać zmęczenie większe niż dwie dekady temu. Lecz jedna rzecz się nie zmieniła: Mookie wciąż na piechotę roznosi pizzę po okolicy. Awans społeczny omija stare kamienice Bedford-Stuyvesant, blokowiska Red Hook i inne ubogie dzielnice zamieszkałe głównie przez kolorowych – zdaje się nas informować reżyser. Co prawda sam Spike już jakiś czas temu porzucił Brooklyn na rzecz Upper East Side, ale w filmach niestrudzenie powraca do gorszych części miasta. Nie wyczuwa się w tym, przynajmniej jak na razie, ani odrobiny hipokryzji. Tyle że Lee, jak Mookie dostarczaniem pizzy, wydaje się coraz bardziej zmęczony swoją misją przypominania światu o społecznych problemach czarnych braci. I po raz pierwszy dużo mniej w jego fabule wściekłości niż rozgoryczenia.


Spike Lee na planie "Red Hook Summer", fot. redhooksummer.com

Główny bohater filmu to blokowisko i jego mieszkańcy. Są wśród nich i „dobrzy ludzie”, jak dbające o otoczenie religijne starsze panie; są dilerzy, ćpuni i gang Bloodsów. Jest w końcu i pastor lokalnego kościoła „Małe niebo”. Na wakacje przyjechał do niego kilkunastoletni wnuk z Atlanty i to wraz z nim widz będzie poznawał otoczenie. Zarówno widza, jak i chłopca przynależącego do klasy średniej, chodzącego do prywatnej szkoły, reżyser potraktuje jak kosmitów, którym trzeba pokazywać każdy element tego środowiska w taki sposób, jakby byli oprowadzani po obcej planecie – kolejne osoby są nam przedstawiane łopatologicznie, niczym w tandetnym serialu. A przecież, wydaje się na pierwszy rzut oka, życie w takim blokowisku nie różni się aż tak bardzo od życia gdzie indziej. Wcale nie jest źle, da się wytrzymać. Nikt nie głoduje, panuje umiarkowany spokój (nawet chłopaki z gangu zajmują się głównie siedzeniem na murku). Dopiero bliższa obserwacja ujawni różnice, które czynią życie bohaterów ledwo znośnym i wówczas „łopatologiczna” maniera reżysera nabierze sensu.

Początkowo jasnym elementem tej dzielnicowej układanki wydaje się pastor. Może i jest natarczywy ze swoją hałaśliwą i prostolinijną religijnością, jednak widzimy, że podtrzymuje na duchu wiele osób. Może i jego kazania, pozornie tak podniosłe, są zbyt prostackie i więcej w nich nienawiści niż miłości. Przypominają trochę popisowe „hejterskie” wyliczanki, które znamy z innych filmów Lee (choćby tę najsłynniejszą z „25. godziny”). Może przedłużające się w nieskończoność śpiewy gospel w barakopodobnym przybytku bożym są irytujące. Ale jesteśmy gotowi przymknąć na to wszystko oko, bo niepohamowany entuzjazm pastora kontrastuje z umiarkowaną beznadzieją płynącą z każdej strony. Jedynie wnuk buntuje się przeciw dziadkowi, ale wszystko wskazuje na to, że i on w końcu ustąpi.

I gdy już będzie nam się wydawać, że Spike złagodniał aż do tego stopnia, że poprzestanie na budującej puencie, że religia przyniesie do Red Hook ukojenie, cały ten świat spektakularnie się zawali. Okaże się, że wszystko było jedynie marną namiastką normalności.

W "Red Hook Summer" normalność oznacza stagnację, brak perspektyw i postępu. -I co z tego, że mamy czarnego prezydenta? Dla mnie nic nie zmieniło – mówi jedna z mieszkanek osiedla. Dwójka jej starszych dzieci zmarła na AIDS, najmłodszą córkę kobieta stara się kontrolować, jak tylko może, by uchronić od podobnego końca. Co z tego, że Obama na pierwszą randkę zabrał Michelle na "Rób, co należy"?

Spike wkurza wiele osób swoją arogancją, nieustępliwością. Ale jakkolwiek by go nie oceniać, jego wytrwałość jest godna podziwu. Nie jest na szczycie popularności, Hollywood się od niego odwróciło i nadal po prostu robi to, co do niego należy. "Red Hook Summer" wygląda jak chałupnicza produkcja. Ale bomba skonstruowana w domu też może mieć całkiem dużą siłę rażenia.

Oczywiście pod warunkiem, że ktoś do tej bomby będzie miał okazję dotrzeć. Film miesiąc po premierze jest grany już tylko w jednym kinie w mieście (mimo niskiego budżetu jego koszty się nie zwróciły), więc jadę na seans na Brooklyn. Po drodze obrazki jak z filmów Lee: czarnoskórzy i Latynosi rozprawiają głośno na stopniach swoich domów, lokalny wariat wykrzykuje, że „to będzie najgorszy scenariusz dla białych”. Co z tego, że Lee jest bliżej prawdziwego życia niż ktokolwiek z jego hollywoodzkich kolegów. Do polskich kin "Red Hook Summer" pewnie nigdy nie dotrze, bo to nieprzyjemnie tak wszystkim przypominać, że bliżej niż do Manhattanu mamy do blokowiska na Red Hook.





Malwina Grochowska
Portalfilmowy.pl
Zobacz również
Box Office. Znakomite otwarcie "Jesteś Bogiem"
Box Office. "Ted" niezwyciężony
Copyright © by Stowarzyszenie Filmowców Polskich 2002 - 2024
Scroll