Portal
SFP
ZAPA
Kino Kultura
Studio Munka
Magazyn Filmowy
Stara Łaźnia
PKMW
Każdy ma w życiu parę momentów, które wryły mu się w pamięć jako chwile najwyższej satysfakcji, często zupełnie nieprzewidzianej. Miałem taki moment w piękny czerwcowy wieczór 1958 roku, w Warszawie na rogu Alei Niepodległości z Rakowiecką. Wychodziłem z małej salki projekcyjnej, do której zaprosił mnie mało jeszcze znany reżyser Andrzej Wajda, by pokazać właśnie ukończony film "Popiół i diament", adaptację wcześniejszej o dziesięć lat powieści Jerzego Andrzejewskiego.
Byłem w tej salce sam, nie mogłem więc porównać swych emocji z innymi widzami, ale wychodziłem porażony dwiema oczywistościami. Że powstało arcydzieło. I że wreszcie ktoś powiedział prawdę o wojennym „losie Polaka” rzuconego w niechciany ustrój społeczny. W porównaniu z oryginałem Wajda zdecydowanie przeniósł akcent na postać akowca, któremu rozkazano zabić dygnitarza rządzącej partii. W tym konflikcie, nieznanym filmom wojennym innych państw kombatanckich, udało się reżyserowi rozłożyć na przeciwstawne elementy pojęcia tak jednorodne, jak bohaterstwo, honor czy obowiązek. Z niezapomnianym udziałem Zbigniewa Cybulskiego, grającego Maćka, skupiającego wszystkie sympatie widowni.
Zbigniew Cybulski i Adam Pawlikowski w słynnej scenie z filmu Andrzeja Wajdy, fot. Kino RP
Czy była to już cała prawda o wojennym podziemiu? Oczywiście, nie. Ale publiczność świetnie rozumiała, że powiedziano jej tyle, ile było można. Pokolenie AK, wzięte od końca wojny pod kuratelę UB i NKWD, musiało milczeć o wszystkim, co zrobiło dla kraju. I ja także. Jako przewodniczący konspiracyjnej organizacji młodzieżowej (Młody Nurt Miecza i Pługa) mogłem się co najwyżej spodziewać aresztowania. I oto objawia się film, który o akowcu mówi z szacunkiem, rozumie jego motywy, każe doceniać jego poświęcenie. Słynna scena z kieliszkami płonącego spirytusu stanowi wstrząsające requiem dla całego pokolenia poległych za wolną Polskę (w scenie obok Zbyszka Cybulskiego współuczestniczy Adam Pawlikowski, mój długotrwały zastępca w dziale filmowym „Przeglądu Kulturalnego").
„Popiół i diament" jest przede wszystkim dowodem na idiotyzm tezy, że produkcję filmów dla całego świata można skoncentrować w jednym punkcie globu. Bo, na przykład, widz amerykański z łatwością w arcydziele Wajdy dostrzeże romantyczny realizm, soczystą zmysłowość obrazu, zachłanny gust ornamentacji, ale niedostępny mu będzie ten typ satysfakcji, który mnie ogarnął, gdy wychodziłem z salki w Al. Niepodległości, położonej o dwa domy dalej niż słynne więzienie UB na Rakowieckiej. Taką satysfakcję mógł wzbudzić we mnie jedynie film wyprodukowany w Polsce.
Byłem w tej salce sam, nie mogłem więc porównać swych emocji z innymi widzami, ale wychodziłem porażony dwiema oczywistościami. Że powstało arcydzieło. I że wreszcie ktoś powiedział prawdę o wojennym „losie Polaka” rzuconego w niechciany ustrój społeczny. W porównaniu z oryginałem Wajda zdecydowanie przeniósł akcent na postać akowca, któremu rozkazano zabić dygnitarza rządzącej partii. W tym konflikcie, nieznanym filmom wojennym innych państw kombatanckich, udało się reżyserowi rozłożyć na przeciwstawne elementy pojęcia tak jednorodne, jak bohaterstwo, honor czy obowiązek. Z niezapomnianym udziałem Zbigniewa Cybulskiego, grającego Maćka, skupiającego wszystkie sympatie widowni.
Zbigniew Cybulski i Adam Pawlikowski w słynnej scenie z filmu Andrzeja Wajdy, fot. Kino RP
Czy była to już cała prawda o wojennym podziemiu? Oczywiście, nie. Ale publiczność świetnie rozumiała, że powiedziano jej tyle, ile było można. Pokolenie AK, wzięte od końca wojny pod kuratelę UB i NKWD, musiało milczeć o wszystkim, co zrobiło dla kraju. I ja także. Jako przewodniczący konspiracyjnej organizacji młodzieżowej (Młody Nurt Miecza i Pługa) mogłem się co najwyżej spodziewać aresztowania. I oto objawia się film, który o akowcu mówi z szacunkiem, rozumie jego motywy, każe doceniać jego poświęcenie. Słynna scena z kieliszkami płonącego spirytusu stanowi wstrząsające requiem dla całego pokolenia poległych za wolną Polskę (w scenie obok Zbyszka Cybulskiego współuczestniczy Adam Pawlikowski, mój długotrwały zastępca w dziale filmowym „Przeglądu Kulturalnego").
„Popiół i diament" jest przede wszystkim dowodem na idiotyzm tezy, że produkcję filmów dla całego świata można skoncentrować w jednym punkcie globu. Bo, na przykład, widz amerykański z łatwością w arcydziele Wajdy dostrzeże romantyczny realizm, soczystą zmysłowość obrazu, zachłanny gust ornamentacji, ale niedostępny mu będzie ten typ satysfakcji, który mnie ogarnął, gdy wychodziłem z salki w Al. Niepodległości, położonej o dwa domy dalej niż słynne więzienie UB na Rakowieckiej. Taką satysfakcję mógł wzbudzić we mnie jedynie film wyprodukowany w Polsce.
Jerzy Płażewski
Portalfilmowy.pl
Box Office. Znakomite otwarcie "Jesteś Bogiem"
Box Office. "Ted" niezwyciężony
Copyright © by Stowarzyszenie Filmowców Polskich 2002 - 2024