PORTAL
start
Aktualności
Filmy polskie
Box office
Baza wiedzy
Książki filmowe
Dokument
Scenarzyści
Po godzinach
Blogi
Konkursy
SFP
start
Wydarzenia
Komunikaty
Pożegnania
Zostań członkiem SFP
Informacje
Dla członków SFP
Kontakt
ZAPA
www.zapa.org.pl
Komunikaty
Informacje
Zapisy do ZAPA
Kontakt
KINO KULTURA
www.kinokultura.pl
Aktualności
Informacje
Repertuar
Kontakt
STUDIO MUNKA
www.studiomunka.pl
Aktualności
Informacje
Zgłoś projekt
Kontakt
AKTORZY POLSCY
www.aktorzypolscy.pl
Aktualności
Informacje
Szukaj
Kontakt
FILMOWCY POLSCY
www.filmowcypolscy.pl
Aktualnosci
Informacje
Szukaj
Kontakt
MAGAZYN FILMOWY
start
O magazynie
Kontakt
STARA ŁAŹNIA
www.restauracjalaznia.pl
Aktualności
Informacje
Rezerwacja
Kontakt
PKMW
start
Aktualności
Filmy
O programie
Kontakt
Portal
SFP
ZAPA
Kino Kultura
Studio Munka
Magazyn Filmowy
Stara Łaźnia
PKMW
MENU
BLOGI
Rafał Pawłowski
  1.03.2012
„Dlaczego u nas nie ma bohatera. On podobno wszystko zmienia. Za pomocą rąk.” śpiewał przed lat punkowy zespół Kryzys. Odpowiedzi na to pytanie polskie kino nie znalazło przez ostatnie dwadzieścia lat. Nic więc dziwnego, że właśnie na nowo odkrywa herosów z czasów dzieciństwa reżyserów, którzy dorastali zasłuchani w muzyczny motyw „Stawki większej niż życie”.

Bohater o nadludzkich możliwościach to kręgosłup kultury popularnej od czasów starożytnych, gdy  z wypiekami na twarzy przekazywano z ust do ust historię Heraklesa, relację z podróży Odysa i opowieść o poświęceniu Prometeusza. Oni i ich następcy z czasem zaludnili karty coraz powszechniej dostępnej literatury, a w XX wieku opanowali komiks i kino. Wszystkie te media co rusz na nowo przetwarzają historie największych herosów – Jamesa Bonda, Batmana, Supermana i wielu innych – odpowiadając na zapotrzebowanie kolejnych pokoleń czytelników i widzów spragnionych przeżywać wraz z nimi niesamowite przygody, wychodzić cało z niewyobrażalnych opresji i podbijać serca pięknych kobiet.

Tę społeczną potrzebę rozumiał także PRL, w którym obok realizowanego w soc-rzeczywistości mitu przodownika pracy, starano się stworzyć panteon rodzimych herosów będących odpowiedzią na superbohaterów zza żelaznej kurtyny. W ten sposób na świat w latach 60. i 70. przyszli m.in. Hans Kloss, Czterej pancerni i pies, porucznik Borewicz, Janosik, kapitan Żbik, pułkownik Krzysztof Dowgird, a także Pan Samochodzik oraz Tolek Banan.

Wszyscy oni, choć w większym lub mniejszym stopniu skażeni ówczesną ideologią, do dziś pozostają znakomitym dowodem na ówczesną umiejętność realizacji nad Wisłą produkcji stricte gatunkowych. Co więcej kino po roku 1989 nie stworzyło żadnego bohatera, który miałby w sobie charyzmę potrafiącą odsunąć w cień wspomniane grono. Nic więc dziwnego, że z Agentem J-23 oraz załogą czołgu Rudy 102 przeprosiła się najpierw telewizja, która pod presją widzów wróciła do emitowania ich przygód, a lada moment Kloss, a także Czterej Pancerni po raz pierwszy w historii zagoszczą na kinowych ekranach.


Tomasz Kot w roli tytułowego Hansa Klossa w nowym filmie Patryka Vegi, fot. Kino Świat

Oko w oko z działającym w strukturach Abwehry słynnym polskim agentem staniemy już 16 marca, po blisko 45 latach od premiery telewizyjnego serialu. W zrealizowanym przez Patryka Vegę (rocznik 1977) według scenariusza Władysława Pasikowskiego (rocznik 1959) obrazie "Hans Kloss - Stawka większa niż śmierć" powrócą odtwórcy ról Klossa i Brunnera – Stanisław Mikulski i Emil Karewicz, a w młodsze wersje  ich bohaterów wcielą się Tomasz Kot i Piotr Adamczyk. Na przyszły rok zapowiedziano natomiast powrót Janka Kosa i jego czołgowych kompanów, którzy w wersji 3D tropić będą niemieckich niedobitków w ciągnących się kilometrami sztolniach pod Górami Sowimi. Za tą produkcją stoi z kolei Łukasz Karwowski (rocznik 1965). Zarówno Vega, jak i Karwowski, jako filmowy kanon, z którego czerpali ożywiając bohaterów swojego dzieciństwa, wymieniają takie produkcje jak „Złoto dla zuchwałych”, „Tylko dla orłów” i „Komandosów z Navarony”.

Trudno dziś przewidzieć na ile udane okażą się te filmowe wyprawy w świat dzieciństwa. Niektórzy nie wyobrażają sobie bowiem Klossa o twarzy innej niż Mikulskiego i Kosa, który nie ma uroku młodego Janusza Gajosa. Wiele będzie zależeć od tego, na ile autorom nowych wersji uda się zachować klimat i atmosferę pierwowzorów. Należy bowiem pamiętać, że Bond, choć miał już wiele twarzy, cały czas jest tym samym, ikonicznym agentem 007. Natomiast nie tak dawna próba reinterpretacji mitu Janosika przez Agnieszkę Holland skończyła się spektakularną klęską. I choć oczekiwanie na obie premiery podszyte jest właśnie tego typu obawami, to jednak obie pozycje wydają się być skazane przynajmniej na kasowy sukces. W tym tkwi bowiem siła mitu.
Rafał Pawłowski
Zobacz również
Box Office. Polacy na abstynencji
Box Office. Nieoczekiwana zamiana miejsc
Copyright © by Stowarzyszenie Filmowców Polskich 2002 - 2024
Scroll