Portal
SFP
ZAPA
Kino Kultura
Studio Munka
Magazyn Filmowy
Stara Łaźnia
PKMW
Z jednej strony doktor Pawica w serialu „Na dobre i na złe”, z drugiej porucznik „Mak” w „Obławie”. Te postaci charakteryzują status Andrzeja Zielińskiego w rodzimej kinematografii. O takich jak on mówi się: znakomity aktor drugiego planu.
W nagrodzonej Srebrnymi Lwami na festiwalu w Gdyni „Obławie” Marcina Krzyształowicza, która właśnie wchodzi do kin, gra schorowanego szefa grupki ukrywających się w lesie polskich partyzantów. Jako ich zwierzchnik bywa niekiedy ojcem (wspiera na duchu wykonującego wyroki śmierci kaprala „Wydrę”), ale potrafi też zmobilizować do działania, a kiedy trzeba w ostrych słowach zganić i zrugać (choćby wtedy, kiedy ten sam kapral „Wydra” zbyt często odwiedza sanitariuszkę „Pestkę”, prosząc ją o tabletki na ból zębów, a w istocie marząc o miłosnej nocy). Jego naturalnie pomarszczona twarz dodaje dramatyzmu granemu przez niego polskiemu patriocie, który ma przeczucie tragicznego końca swej egzystencji.
Weronika Rosati i Andrzej Zieliński na planie "Obławy", fot. Kino Świat
Największe jak dotąd role filmowe zagrał na samym początku kariery aktorskiej. Najpierw Jurka w „Wakacjach z Madonną” Jerzego Kołodziejczyka (1983), rok później w „Yesterday” - debiucie reżyserskim Radosława Piwowarskiego. Wcielił się tam w postać młodego „Johna”, który razem z kolegami z technikum pod wpływem fascynacji legendarnym zespołem The Beatles postanawia żyć tak jak legendarni Anglicy z Liverpoolu. Był też Sacharem w „Ekstradycji 2” Wojciecha Wójcika, Silnorękim w „Chłopaki nie płaczą” Olafa Lubaszenko oraz Pisarzem w „Kalipso” Adka Drabińskiego. Jednak większość telewidzów kojarzy go przede wszystkim z roli lekarza pediatry Adama Pawicy w serialu TVP „Na dobre i na złe” (1999-2012). Do show-biznesowego blichtru odnosi się z dystansem, wręcz krytycznie. „Rodzima kinematografia jest na takim poziomie, że robienie hucznych imprez z powodu takiej czy innej premiery jest troszeczkę nie na miejscu. Te wszystkie czerwone dywany i odciśnięte dłonie jak z Hollywoodu to już jest całkiem śmieszne” – wyznał kilka lat temu.
Kilka dni temu skończył 50 lat. Pochodzi z Tarnowa, szkołę teatralną skończył w Krakowie. Przez kilka lat był związany się z tamtejszym Teatrem im. Juliusza Słowackiego. Potem przeniósł się do stołecznego Teatru Ateneum, a od 11 lat jest aktorem Współczesnego. Mimo iż zagrał w kilkudziesięciu filmach, to nie z X Muzą, ale ze sceną i teatrem TV wiążą się jego największe sukcesy artystyczne. W minionej dekadzie otrzymał m. in. Feliksa Warszawskiego za najlepszą pierwszoplanową rolę męską - Lilka Czecha we „Wniebowstąpieniu” Tadeusza Konwickiego w reżyserii Macieja Englerta. Za rolę Niejakiego Stroncyłowa w przedstawieniu „Ludzie i Anioły” zdobył wyróżnienie na IX Ogólnopolskim Konkursie na Wystawienie Polskiej Sztuki Współczesnej. Jest również laureatem Nagrody im. Aleksandra Zelwerowicza – przyznawanej przez redakcję miesięcznika „Teatr” – za postać Formy Fomicza w przedstawieniu „Wasza Ekscelencja” wg Fiodora Dostojewskiego. Brawurowo zagrał również Kazimierza Moczarskiego w „Rozmowach z katem”, gdzie ponownie pracował z Maciejem Englertem. W wolnych chwilach służy też swoim głosem w dubbingu („Smerfy”, „Dzwonnik z Notre Dame”, „Załoga G”).
W nagrodzonej Srebrnymi Lwami na festiwalu w Gdyni „Obławie” Marcina Krzyształowicza, która właśnie wchodzi do kin, gra schorowanego szefa grupki ukrywających się w lesie polskich partyzantów. Jako ich zwierzchnik bywa niekiedy ojcem (wspiera na duchu wykonującego wyroki śmierci kaprala „Wydrę”), ale potrafi też zmobilizować do działania, a kiedy trzeba w ostrych słowach zganić i zrugać (choćby wtedy, kiedy ten sam kapral „Wydra” zbyt często odwiedza sanitariuszkę „Pestkę”, prosząc ją o tabletki na ból zębów, a w istocie marząc o miłosnej nocy). Jego naturalnie pomarszczona twarz dodaje dramatyzmu granemu przez niego polskiemu patriocie, który ma przeczucie tragicznego końca swej egzystencji.
Weronika Rosati i Andrzej Zieliński na planie "Obławy", fot. Kino Świat
Największe jak dotąd role filmowe zagrał na samym początku kariery aktorskiej. Najpierw Jurka w „Wakacjach z Madonną” Jerzego Kołodziejczyka (1983), rok później w „Yesterday” - debiucie reżyserskim Radosława Piwowarskiego. Wcielił się tam w postać młodego „Johna”, który razem z kolegami z technikum pod wpływem fascynacji legendarnym zespołem The Beatles postanawia żyć tak jak legendarni Anglicy z Liverpoolu. Był też Sacharem w „Ekstradycji 2” Wojciecha Wójcika, Silnorękim w „Chłopaki nie płaczą” Olafa Lubaszenko oraz Pisarzem w „Kalipso” Adka Drabińskiego. Jednak większość telewidzów kojarzy go przede wszystkim z roli lekarza pediatry Adama Pawicy w serialu TVP „Na dobre i na złe” (1999-2012). Do show-biznesowego blichtru odnosi się z dystansem, wręcz krytycznie. „Rodzima kinematografia jest na takim poziomie, że robienie hucznych imprez z powodu takiej czy innej premiery jest troszeczkę nie na miejscu. Te wszystkie czerwone dywany i odciśnięte dłonie jak z Hollywoodu to już jest całkiem śmieszne” – wyznał kilka lat temu.
Kilka dni temu skończył 50 lat. Pochodzi z Tarnowa, szkołę teatralną skończył w Krakowie. Przez kilka lat był związany się z tamtejszym Teatrem im. Juliusza Słowackiego. Potem przeniósł się do stołecznego Teatru Ateneum, a od 11 lat jest aktorem Współczesnego. Mimo iż zagrał w kilkudziesięciu filmach, to nie z X Muzą, ale ze sceną i teatrem TV wiążą się jego największe sukcesy artystyczne. W minionej dekadzie otrzymał m. in. Feliksa Warszawskiego za najlepszą pierwszoplanową rolę męską - Lilka Czecha we „Wniebowstąpieniu” Tadeusza Konwickiego w reżyserii Macieja Englerta. Za rolę Niejakiego Stroncyłowa w przedstawieniu „Ludzie i Anioły” zdobył wyróżnienie na IX Ogólnopolskim Konkursie na Wystawienie Polskiej Sztuki Współczesnej. Jest również laureatem Nagrody im. Aleksandra Zelwerowicza – przyznawanej przez redakcję miesięcznika „Teatr” – za postać Formy Fomicza w przedstawieniu „Wasza Ekscelencja” wg Fiodora Dostojewskiego. Brawurowo zagrał również Kazimierza Moczarskiego w „Rozmowach z katem”, gdzie ponownie pracował z Maciejem Englertem. W wolnych chwilach służy też swoim głosem w dubbingu („Smerfy”, „Dzwonnik z Notre Dame”, „Załoga G”).
Marcin Zawiśliński
portalfilmowy.pl
Ostatnia aktualizacja: 19.10.2012
Gajewski: kino historyczne bez propagandy i ideologii
Powstanie film o bohaterach Szarych Szeregów
Copyright © by Stowarzyszenie Filmowców Polskich 2002 - 2024