PORTAL
start
Aktualności
Filmy polskie
Box office
Baza wiedzy
Książki filmowe
Dokument
Scenarzyści
Po godzinach
Blogi
Konkursy
SFP
start
Wydarzenia
Komunikaty
Pożegnania
Zostań członkiem SFP
Informacje
Dla członków SFP
Kontakt
ZAPA
www.zapa.org.pl
Komunikaty
Informacje
Zapisy do ZAPA
Kontakt
KINO KULTURA
www.kinokultura.pl
Aktualności
Informacje
Repertuar
Kontakt
STUDIO MUNKA
www.studiomunka.pl
Aktualności
Informacje
Zgłoś projekt
Kontakt
AKTORZY POLSCY
www.aktorzypolscy.pl
Aktualności
Informacje
Szukaj
Kontakt
FILMOWCY POLSCY
www.filmowcypolscy.pl
Aktualnosci
Informacje
Szukaj
Kontakt
MAGAZYN FILMOWY
start
O magazynie
Kontakt
STARA ŁAŹNIA
www.restauracjalaznia.pl
Aktualności
Informacje
Rezerwacja
Kontakt
PKMW
start
Aktualności
Filmy
O programie
Kontakt
Portal
SFP
ZAPA
Kino Kultura
Studio Munka
Magazyn Filmowy
Stara Łaźnia
PKMW
MENU
WYDARZENIA
  20.09.2012
Z Agnieszką Gomułką rozmawia Małgorzata Zarębska

PortalFilmowy.pl: "Lato w mieście" to film szczególny: powstał na Ursynowie i opowiada historię, rozgrywającą się w między Kopą Cwila, Megasamem, Domem Sztuki i Galerią Metro Bis, dobrze znanymi każdemu mieszkańcowi tej dzielnicy. Co trzeba zrobić, by nakręcić film tak pasujący do Ursynowa?

Agnieszka Gomułka: Trzeba wychować się u stóp Kopy Cwila, mojej kochanej Kopy Cwila. Pamiętam jak przez mgłę, jak ją usypywano. Chodziłam tam od zawsze. Kocham góry, więc miałam pod bokiem ich namiastkę. Z Kopy Cwila naprawdę dużo widać...


Ursynów z Kopy Cwila: kadr z filmu "Lato w mieście", fot. AS Film

PF: Wolność, swobodę, przestrzeń…

AG: …i dużo innych inspirujących rzeczy, na przykład, setki okien, za którymi dzieją się ludzkie historie.

PF: Także to, że ta ursynowska „starówka”, bliski Ursynów, bardzo się różni od tego dalekiego, sięgającego Natolina, Kabatów i Moczydła, gdzie mieszkają inni ludzie i gdzie rozgrywają się inne historie.

AG: Historie pewnie są podobne. Mnie dalsza część Ursynowa kojarzy się ze współczesnym blokowiskiem, które w każdym mieście wygląda podobnie. „Starówka” natomiast ma jakiś nastrój, inny niż na Kabatach. Choćby to, że tutaj ludzie często mieszkają od wielu lat, sąsiedzi się znają, rozmawiają ze sobą.

PF: Istotnie, różnica między starym i nowym Ursynowem nie polega tylko na architekturze czy estetyce. To także różnica pokoleniowa, miedzy zasiedleniem jednej i drugiej części dzielnicy minęło 20-30 lat. To jest już inna Polska. Pani opowieść to rodzaj wspomnienia, którego uogólnienia nabierają wartości uniwersalnej.


AG: Ursynów to tło do historii filmowej. To prawda, chciałam uchwycić pewien moment, bo wszystko wokół się zmienia. Na przykład kilka dni po nakręceniu sceny na parkingu, rozebrano budkę parkingowego. Odszedł Tomasz Zygadło, który zagrał w filmie ważną rolę. Dom Sztuki, wokół którego rozgrywa się kilka ważnych scen, miał zniknąć, a na jego miejscu podobno ma stanąć apartamentowiec. Wszystko wokół nas się zmienia...

PF: Historie opowiedziane w filmie są uniwersalne. Pokusiła się pani o pokazanie raczej łagodnej wersji rzeczywistości. Nie ma biedy, morderstw, narkotyków, ani innych skrajności, jest natomiast prawdziwe życie przeciętnych bohaterów: kłótnie matki z nastolatką, rozterki młodego małżeństwa, przeżywającego kryzys, no ten przybysz, mieszkający w kamperze były więzień.


AG: Sama lubię oglądać filmy, gdzie narracja jest subtelna, nie wymyśla się jakichś specjalnych dramatów, gdzie większość spraw rozgrywa się w człowieku. Interesuje mnie przede wszystkim wewnętrzny rozwój bohaterów. Czasami jakaś mała rzecz zmieni nas bardziej niż jakiś poważny, wymyślony dramat. Nawet nie spodziewamy się, jak zwykły człowiek, zwykła sytuacja wpływa na nasze decyzje, nasz tok myślenia, na nas samych.

PF: To myśl bliska kinu Krzysztofa Kieślowskiego, który podobnie jak pani zaczynał od dokumentu. I podobnie jak pani był bardzo wyczulony na prawdę, na niuanse.

AG: Bardzo sobie cenię dokument, kiedy ludzie przed kamerą opowiadają o swoich przeżyciach. Mówią mi, jak wielkie zmiany bywają wywołane przez małe sytuacje. Lubię szukać takich chwil, a film dokumentalny pozwolił mi na wyszukiwanie banalnych, a zarazem niezwykłych historii.

Poprzez emocje bohaterów, ich zwyczajne zachowania można pokazać więcej prawdy o człowieku. Właśnie robiąc filmy dokumentalne odkryłam, że film to najwspanialsza rzecz, jaką mogę się zająć. Połknęłam bakcyla filmowego.

PF: Pani nauczyciel, Józef Gębski, mawiał kiedyś, że każdy prawdziwy mężczyzna powinien umieć prowadzić samochód, obsługiwać komputer i kamerę wideo. A teraz  każdy nosi swoją kamerę przy sobie, w telefonie komórkowym.

AG: Ja też noszę ze sobą kamerę. Tenże Józef Gębski przekonywał mnie, że wszystko już zostało nakręcone i wszystkie emocje pokazane.

PF: Tyle, że zmieniają się ludzie i pokolenia. Ważny jest środek przekazu, rytm obrazu i odbiorca, do którego się zwracamy. Jaki ma pani pomysł na dotarcie do młodego odbiorcy, przy jednoczesnym założeniu, że film powinien zainteresować również inne pokolenia.

AG: Myślę, że świat w filmie, bez względu na grupę wiekową, trzeba pokazywać ciekawie. Trzeba dotknąć problemów widza na każdym etapie życia, żeby mogli identyfikować się z bohaterem. Pokazywać co jest ważne, istotne, że na przykład trzeba kochać zwierzęta, że trzeba być świadomym siebie, szukać siebie, być odważnym.
Ale przede wszystkim tworząc, trzeba być szczerym wobec siebie i bohaterów.

Trzeba być bezkompromisowym. Dziś, to może nie jest łatwe i nie myślę tu tylko o filmach. Trzeba sobie jakoś z tym radzić...

PF: Trudno nie polubić bohaterów „Lata w mieście”. Także dzięki aktorom. Jak się z nimi pracowało?

AG: Aktorzy byli wspaniali. Z każdym system pracy był trochę inny, ale czas z nimi spędzony, to niezapomniane chwile. Anna Wojton – tylko ją wyobrażałam sobie w tej roli samotnej matkę, która popada w coraz to nowe konflikty z córką. Potrafi być postacią charakterystyczną, ale bez „przegięcia”. Czuję, że udało się jej wspaniale wyważyć emocje, od szalonej, wybuchowej, barwnej kobiety, po stonowaną matkę, która dostrzega swój błąd. Dzięki Annie Wojton – Gosia Gawin, filmowa Anna, bardzo się rozwinęła. To był jej pierwszy raz na ekranie, miała być sobą: nabzdyczoną chłopczycą, odważną, ale zamkniętą w sobie, która odburkuje mamie, a stara się kokietować nowego kolegę – myślę, że bardzo dobrze jej to wyszło.

Z Jarosławem Wierzbickim długo rozmawialiśmy o jego bohaterze i w trakcie tych rozmów on nagle stał się filmowym Witkiem. Postać powstawała w jego głowie. Właściwie bez prób, po prostu, to Witek pojawiał się na planie. Był niesamowity.

Niezapomnianym doświadczeniem była też praca z Tomaszem Zygadło i Krzysztofem Wierzbickim. To zaszczyt, że zgodzili się zagrać w „Lecie w mieście”. Myślę, że bardzo fajnego klimatu dodały też postacie grane przez naturszczyków. Oni dodali dużo luzu, autentyczności i humoru.

PF: Właśnie, w  „Lecie w mieście” uderza pewna swojskość. Może pani historie nie są świeże i odkrywcze, ale są przyjazne odbiorcy, szczególnie jeśli pokazać je w takim otoczeniu.


AG: Chcę docenić w filmie, w ogóle w sztuce, codzienność i pokazać, że właśnie tam można szukać różnych nastrojów i sytuacji. Nie trzeba niczego wymyślać. Zaczarowane sytuacje mogą się rodzić ze zwykłych rzeczy. Ludzkie losy są jak warkocz: nie ma jednej, osobnej sytuacji, wszyscy jesteśmy w nią włączeni – tak jak bohaterowie „MagnoliiPaula Thomasa Andersona. Lubię , kiedy na ekranie można zobaczyć taką sytuację, kiedy różne sprawy wiążą się ze sobą, kiedy ludzkie losy wzajemnie na siebie oddziałują. To w kinie jest mi szczególnie bliskie.


Małgorzata Zarębska
Portalfilmowy.pl
Ostatnia aktualizacja:  20.09.2012
Zobacz również
"Miłość" - polski zwiastun
[Foto] Premiera "Jesteś Bogiem"
Copyright © by Stowarzyszenie Filmowców Polskich 2002 - 2024
Scroll