PORTAL
start
Aktualności
Filmy polskie
Box office
Baza wiedzy
Książki filmowe
Dokument
Scenarzyści
Po godzinach
Blogi
Konkursy
SFP
start
Wydarzenia
Komunikaty
Pożegnania
Zostań członkiem SFP
Informacje
Dla członków SFP
Kontakt
ZAPA
www.zapa.org.pl
Komunikaty
Informacje
Zapisy do ZAPA
Kontakt
KINO KULTURA
www.kinokultura.pl
Aktualności
Informacje
Repertuar
Kontakt
STUDIO MUNKA
www.studiomunka.pl
Aktualności
Informacje
Zgłoś projekt
Kontakt
AKTORZY POLSCY
www.aktorzypolscy.pl
Aktualności
Informacje
Szukaj
Kontakt
FILMOWCY POLSCY
www.filmowcypolscy.pl
Aktualnosci
Informacje
Szukaj
Kontakt
MAGAZYN FILMOWY
start
O magazynie
Kontakt
STARA ŁAŹNIA
www.restauracjalaznia.pl
Aktualności
Informacje
Rezerwacja
Kontakt
PKMW
start
Aktualności
Filmy
O programie
Kontakt
Portal
SFP
ZAPA
Kino Kultura
Studio Munka
Magazyn Filmowy
Stara Łaźnia
PKMW
MENU
- Na pogrzebie wszyscy byli bardzo smutni. To zrozumiałe, ale ja to inaczej widziałem. Miał wyjątkowe życie. Dobrze się bawił do samego końca. Nie dbał przesadnie o siebie. Może jadł zbyt dużo wieprzowiny, ale to nie było dobre dla jego zdrowia. Ale dobrze się bawił. Lepiej mieć 5 lat dobrego życia w podróży, niż 20 lat na kanapie przed telewizorem, skacząc po kanałach. To nie w jego stylu – tak o Tonym Haliku mówi jego syn Ozana Halik w dokumencie Marcina Borchardta „Tony Halik”, którego widzowie mogli obejrzeć online w ramach 22. Kina na Granicy.
Najnowszy film Borchardta, reżysera „Beksińcy. Album wideofoniczny”, to podróż śladami jednego z najwybitniejszych podróżników XX wieku. Jest to obejmująca pół wieku dokumentalna epopeja, precyzyjnie zrekonstruowana z unikalnych i nigdy niepublikowanych materiałów archiwalnych, nakręconych przez Halika podczas niezliczonych podróży po całym świecie. Tony Halik, za pomocą swoich kultowych programów przenosił, co wieczór miliony Polaków w miejsca, które im się nawet nie śniły. Film opowiada o jego życiu, przygodach oraz wszelkiego rodzaju przeciwnościach, którym musiał stawiać czoło na każdym kroku. Halik, jak przystało na wytrawnego gawędziarza, lubił publicznie podkoloryzować́ to i owo. Dziś́ trudno dociec, co z tego, o czym mówił wydarzyło się naprawdę̨, a co jest jedynie pokłosiem jego nieokiełznanej wyobraźni i poczucia humoru. W ramach tegorocznej edycji Kina na Granicy, odbył się pokaz filmu "Tony Halik", a po jego zakończeniu rozmowa z reżyserem, Marcinem Borchardtem, którą poprowadziła Patrycja Wanat.

Rozmowę otworzyło pytanie o źródło inspiracji, pomysł na film. Jak opowiedział reżyser, był to przypadek. - Natychmiast szukam jakiegoś kolejnego pomysłu na to jak spędzić dwa, trzy lata życia i ten Tony Halik wyskoczył jak diabeł z pudełka wraz z książką Mirka Wlekłego „Ty byłem. Tony Halik”, reportażem, który odkrywał tajemnice Tony’ego i tak to się zaczęło. Dosłowne po Festiwalu Filmowym w Krakowie, zaraz zabrałem się za pracę nad kolejnym filmem. („Beksińcy. Album wideofoniczny” otworzył 57. KFF – przyp. red.) – mówił Marcin Borchardt


Biografia podróżnika jest niezwykle bogata, ciężko stwierdzić, które historie są prawdziwe, a które podkolorowane. - Bardzo szybko zdałem sobie z tego sprawę, że weryfikacja w zasadzie każdego faktu, którego ta historia dotyczy, jest niemożliwa, ponieważ Tony tak zagmatwał bardzo wiele spraw, że odkręcenie tego jest po prostu niemożliwe. Dla mnie on jest przez to jest fascynującą postacią i dlatego chciałem zrobić ten film, ponieważ on jest tak niejednoznaczny, tak tajemniczy, tak niepodlegający weryfikacji, tak wymykający się ocenom również. Dlatego mnie zafascynował i dlatego chciałem o nim opowiadać też w taki sposób niestawiający tez, niepróbującym zweryfikować i wskazać tej jedynej prawdy o Tony’m Haliku. Ten mit, który wokół niego narósł, był bardziej fascynujący niż próba odkrycia prawdy. Ale wszystko o czym opowiadam w filmie, każdy najmniejszy detal jest bardzo mocno osadzony w faktach, w dokumentach. Tak więc nie ma tutaj żadnego przypadku. – tak opowiadał o postaci Tony’ego Halika reżyser.

Marcin Borchardt przybliżył żmudny proces pozyskiwania materiałów potrzebnych do realizacji filmu. - Te materiały zostały przewiezione z ich domu (Tony Halika i Elżbiety Dzikowskiej – przyp. red.) ponad 20 lat temu do Filmoteki Narodowej i tam zdeponowane w formie takiego prywatnego depozytu, aby nie uległy zniszczeniu. I przez te 20 lat leżały nietknięty przez nikogo, ponieważ nie było możliwości prawnych, żeby ich dotknąć. Dopiero kiedy się dowiedziałem, że istnieją i razem Karoliną Galubą, producentką filmu, poszliśmy do Filmoteki Narodowej, wówczas okazało się, że możemy ich, pod pewnymi warunkami dotknąć, ale to trzeba uregulować prawnie. No i zaczęły się te różne procedury prawne, abyśmy mogli wykorzystać ten materiał na potrzeby realizacji filmu, a przede wszystkim, żebyśmy mogli zajrzeć i zobaczyć co na tych taśmach jest. Bo to były taśmy filmowe. Tych taśmy było dokładnie 182, 16 mm, najstarsze z połowy lat 50. To nie były taśmy zawierające programy czy też filmy Tony’ego Halika, tylko materiały, z których on robił filmy. Bardzo wiele z nich był w fatalnym stanie technicznym, trzeba było je rekonstruować, odświeżać, odgrzybiać. Cała procedura technologiczna byłą zaprzęgnięta do tego, żeby ten materiał zdigitalizować – opisywał reżyser. Kluczowe dla filmu okazała się również współpraca Marcina Borchardta z Mirosławem Wlekłym, który przekazał reżyserowi całą dokumentację swojej książki. Reżyser w poszukiwaniu materiałów nie ograniczał się tylko do Polski. - Poza tym my prowadziliśmy bardzo szerokie kwerendy na całym świecie w Londynie, w Stanach (NBC - oczywiście), w Argentynie, w rozmaitych archiwach prywatnych. Wszędzie szukaliśmy czegokolwiek na temat Halika i zgromadziliśmy imponujące archiwum tej produkcji, ale najciekawsze, najbardziej pasjonujące były te materiały zawarte na taśmach filmowych z jego prywatnego archiwum.

Jak przyznał Marcin Borchardt, jest zaskoczony odbiorem filmu. – Bardzo wiele osób ostro ocenia Tony’ego po obejrzeniu filmu. Szczególnie są to osoby młode, które w przeciwieństwie do nas nie pamiętają Halika z telewizji. Właśnie bardzo wiele osób jednak zarzuca mu, z jednej strony megalomanię, takie dosyć instrumentalne traktowanie właśnie syna czy też maczyzm. Ale te osoby, zawsze staram się tłumaczyć, nie zdają sobie sprawy, że taki był wtedy świat, maczystowski, patriarchalny. Tony, jak gdyby nie traktował instrumentalnie swojego syna, tylko raczej nie zdawał sobie sprawy, że jeżeli np. inscenizuje jakaś scenę, jak z łodzią podwodną, to powinien bardziej myśleć o chłopcu, a nie o tym, żeby nakręcić dobre ujęcie – wyjaśniał reżyser.

Zorganizowanie spotkania z synem Halika, Ozaną, nie należało do najłatwiejszych, ponieważ mężczyzna od lat odmawiał każdemu zaproszeniu. Reżyserowi udało się jednak zaprosić syna Tony’ego Halika wraz z żoną do Gdyni. – Rozmawialiśmy bardzo długo o wszystkim, ja mu pokazywałem fragmenty materiałów z tego archiwum. Bardzo wielu z nich w ogóle nie znał. Także były to dla niego wzruszające doświadczenia, z cała pewnością otworzył się i był niezwykle szczery. Było widać, że to, że nie chciał się przez tyle lat spotykać się i mówić o tym, wynika z tego, że sam musiał przepracować tę sytuację, tak mi się wydaje – opowiadał reżyser.

Rozmowę zakończyła wypowiedź na temat dalszych filmowych planów reżysera. - Wiesz co, mam taki plan, aby zrobić jeszcze jeden film, aby dopełnić tryptyk. W tej chwili jego losy, w pewnym sensie, ważą się w PISF, bo temat jest wielki i niezwykle kontrowersyjny(reżyser otrzymał dofinansowanie PISF na realizację dokumentu „Polański” – przyp. red.). Ale też pracuje nad filmem, który będzie czymś diametralnie odmiennym od tego co robię w tej chwili i co zrobiłem z Beksińskimi. Chciałabym zrobić film o Themmersonach, film bardzo artystyczny, zupełnie z innej bajki.

Film "Tony Halik" jest dostępny od 1 grudnia na TVP VOD i platformie Canal+ .

JB
materiały prasowe/ 22. Festiwal na Granicy
Ostatnia aktualizacja:  1.12.2020
Zobacz również
fot. materiały prasowe
Przedstawiamy program 21. Festiwalu Filmu Niemego
Krótkometrażowe filmy w reżyserii Macieja Stuhra na DVD
Copyright © by Stowarzyszenie Filmowców Polskich 2002 - 2024
Scroll