Portal
SFP
ZAPA
Kino Kultura
Studio Munka
Magazyn Filmowy
Stara Łaźnia
PKMW
Z Michałem Rogalskim, reżyserem filmu „Gotowi na wszystko. Exterminator”, w nowym numerze „Magazynu Filmowego” (nr 12/2017-01/2018), rozmawia Kuba Armata. Oto fragment wywiadu, który w całości będzie można przeczytać na łamach pisma już 15 grudnia.
Twój poprzedni film „Letnie przesilenie” to zupełnie inne kino niż komedia "Gotowi na wszystko. Exterminator".
Lubię i cenię komedie. Uważam, że są potrzebne w tym samym stopniu co poważniejsze kino, które jest dla mnie po prostu inną formą wypowiedzi. Jeżeli miałbym planować swoją przyszłość w jakiejś dalszej perspektywie, to wiem jedno: nie chciałbym z żadnego z tych elementów rezygnować. One się wzajemnie we mnie dopełniają.
Wielu reżyserów twierdzi, że komedia to gatunek stanowiący największe wyzwanie. Łatwiej kogoś wzruszyć, niż szczerze rozbawić, oczywiście na pewnym poziomie.
W komedii najważniejszy jest – moim zdaniem – timing, reakcje. Wraz z aktorami lubię dłubać w językowych niuansach, znaczeniach, cytatach, osadzać sceny w kulturowych kontekstach. Tak było w tym przypadku, wiele rzeczy opieraliśmy na improwizacji. Wspaniale pracowało mi się z tymi ludźmi. Zżyliśmy się ze sobą, doskonale rozumieliśmy się. Bazowaliśmy na książce Przemysława Jurka, dobudowując trochę do przedstawionego tam świata. Przy okazji śmiesznej historii próbowaliśmy opowiedzieć o dzisiejszej Polsce. Małe miasteczko, gdzie rozgrywa się akcja, jest symbolem polskiego zaścianka. Dla mnie komedia powinna zahaczać o rzeczywistość i w nienachalny sposób ją komentować.
Wspomniałeś o książce Jurka, zresztą na podstawie której powstała też sztuka teatralna.
Kiedy przeczytałem pierwszą wersję scenariusza, który Przemek napisał z innym reżyserem, zauważyłem możliwość opowiedzenia o czymś więcej niż jedynie komicznych perypetii. Postanowiliśmy pogłębić ten świat, w czym pomogły lokacje. Film kręcony był w Pionkach. To szare miasteczko w województwie mazowieckim. Zastygłe w czasie, będące dowodem tego, że taka Polska gdzieś istnieje. Kiedy spotkałem się z aktorami, każdy z nich powiedział coś bardzo podobnego, co stało się poniekąd naszym punktem wyjścia. Paweł Domagała pochodzi z Radomia, Piotrek Żurawski ze Śląska, Piotrek Rogucki z Łodzi, a Krzysiek Czeczot z Pomorza. Przekonywali, że kiedy przyjeżdżają do rodziców na święta i spotykają się ze swoimi kumplami z dawnych lat, powtarza się ta sama rozmowa: „Wszyscy mieliśmy wielkie plany, a tobie dopisało szczęście. Zobacz, gdzie jesteś, a ja tu dalej siedzę i palę fajki na tej samej ławce co dwadzieścia lat temu”. Zdałem sobie sprawę, że możemy dotknąć czegoś poważniejszego.
W zabawny sposób zwracasz też uwagę na to, że polityka nie powinna mieszać się w kulturę.
Cieszę się, że to wybrzmiewa, bo to dla mnie fundamentalna sprawa. Podobnie jak to, co wyrażone jest na samym końcu, w dedykacji dla moich dzieci. Wolność jest najważniejsza i nie należy o tym zapominać. To także temat Letniego przesilenia. Musimy pamiętać, że wolność i demokracja nie są dane nam na zawsze. Trzeba o nie walczyć. Tak uważam, choć może się wydać, że to wielkie słowa dla tak „błahego” filmu, jak ten.
Kuba Armata
Magazyn Filmowy 12/2017-01/2018
Ostatnia aktualizacja: 12.12.2017
fot. Borys Skrzyński/ SFP
Europejskie Oscary dla Polaków!
"Tatarak" na Ninatece
Copyright © by Stowarzyszenie Filmowców Polskich 2002 - 2024