Portal
SFP
ZAPA
Kino Kultura
Studio Munka
Magazyn Filmowy
Stara Łaźnia
PKMW
Z okazji obchodów 90. urodzin Andrzeja Wajdy w warszawskim kinie Iluzjon otwarto wystawę prezentującą fotosy, werki i plakaty ze wszystkich fabuł, jakie dotychczas nakręcił.
- Bardzo się cieszę, że zgodził się Pan dzisiaj do nas przyjść. To jest taka "przedpremiera" wystawy, poświęconej pańskiej twórczości filmowej. Oficjalnie zostanie ona otwarta podczas 41. Festiwalu Filmowego w Gdyni – powiedziała Anna Sienkiewicz-Rogowska, dyrektorka Filmoteki Narodowej, inaugurując wystawę „40/90”, prezentującą w porządku chronologicznym wszystkie filmy fabularne Andrzeja Wajdy, które powstawały przez ponad 60 lat: od "Pokolenia" –
debiutu z 1954 roku aż do "Powidoków" – najnowszego obrazu o Władysławie
Strzemińskim. Na planszach wystawy oprócz fotosów, werków
i plakatów, znajdują się także fotokody odsyłające do fragmentów
filmów i zwiastunów.
Kustosz wystawy Natalia Chojna, jej bohater Andrzej Wajda oraz dyrektorka Filmoteki Narodowej Anna Sienkiewicz-Rogowska. Fot. Filmoteka Narodowa.
Spotkanie towarzyszące wystawie "40/90" odbyło się 1 września br. I nie jest to data przypadkowa. W tym dniu, tyle że 77 lat wcześniej, wybuchła II wojna światowa. W swojej twórczości odniósł się do niej również sam reżyser. Co najmniej dwa jego filmy związane są z ww. terminem. Akcja „Kroniki wypadków miłosnych” rozgrywa się w przeddzień wybuchu wojny, a kończy właśnie 1 września. W ostatniej scenie słychać wycie syren i eksplozje pierwszych bomb. Z kolei akcja „Lotnej” toczy się zaledwie kilka tygodni później, w czasie kampanii wrześniowej 1939 roku. Kiedy Niemcy zaatakowali Polskę Andrzej Wajda miał 13 lat i przebywał wraz ze swoimi rodzicami w Radomiu. Jak wspomina tamte czasy? – Ojciec był już wtedy od kilku tygodni gdzieś na froncie. Służył w radomskim 72. Pułku Piechoty. Wybuchła wojna. To jest coś takiego, co w ogóle trudno sobie wyobrazić. (…) Wraz z innymi rodzinami oficerskimi opuściliśmy wtedy Radom i ruszyliśmy w stronę Lublina. Widziałem, co się wówczas działo, bardzo szybko dojrzałem i spojrzałem na tę całą sytuację bardzo krytycznie. Bohaterstwo jest bohaterstwem, ale głupota, bezradność i ignorancja ówczesnej władzy wojskowej i cywilnej były bezgraniczne – podkreślił Wajda. Co miał na myśli? – Podam przykład. Co pewien czas nad naszymi głowami latały samoloty, ostrzeliwały nas i odlatywały. Widziałem wtedy polskich żołnierzy, którzy z karabinów ostrzeliwali te Messerchmitty. To był przerażający widok – wspominał Wajda po projekcjach cyfrowo zrekonstruowanej "Lotnej" oraz "Kroniki wypadków miłosnych", które pokazano tuż przed oficjalnym otwarciem warszawskiej wystawy "40/90". - Jednym z moich najbardziej osobistych filmów, po którym czułem swoiste wewnętrzne rozdarcie, była "Lotna". Natomiast, jeśli chodzi o "Kronikę wypadków miłosnych", to przede wszystkim cieszę się, że mogłem ją zrealizować razem z Tadeuszem Konwickim. Zaciekawił mnie ten świat młodych ludzi, inteligencki ale też trochę prowincjonalny. Najlepiej byłoby zrobić ten film na Litwie, ale w tamtych czasach nie wchodziło to w ogóle w rachubę - wyznał reżyser. Zdradził również, że do dziś bardzo lubi tytułową powieść Konwickiego, na podstawie której powstał wspomniany film. Cieszy się również, że jedną z ról zagrała w nim jego żona Krystyna Zachwatowicz.
W 2000 roku z rąk Jane Fondy twórca "Katynia" odebrał honorowego Oscara za całokształt twórczości. Przy okazji przypomniał, dlaczego dziękując Amerykańskiej Akademii Filmowej,uczynił to po polsku, a nie po angielsku. - To było tak. Na jakiejś imprezie, niedługo przed moim wyjazdem do Stanów Zjednoczonych, przechodził koło mnie Staszek Tym i rzucił mimochodem: „Wiesz, jak już będziesz w tym Hollywood, to
powiedz im, że będziesz mówił po polsku, bo myślisz po polsku”. I tyle
go widziałem. Kiedy później układałem swoje przemówienie, które miałem
wygłosić przed członkami Amerykańskiej Akademii Filmowej,
przypomniałem sobie o tych słowach - wspominał Wajda. Przyznał również, że myśli o zrobieniu kolejnego filmu, czego Mu z całego serca życzymy. Póki co czekamy jednak na pierwszy oficjalny pokaz "Powidoków".
Marcin Zawiśliński
Artykuł własny
Ostatnia aktualizacja: 2.09.2016
fot. Filmoteka Narodowa
Krakowskie Mikro – niewielkie kino z bogatą historią
Premiera japońskiego filmu ze zdjęciami Piotra Niemyjskiego w Wenecji
Copyright © by Stowarzyszenie Filmowców Polskich 2002 - 2024