PORTAL
start
Aktualności
Filmy polskie
Box office
Baza wiedzy
Książki filmowe
Dokument
Scenarzyści
Po godzinach
Blogi
Konkursy
SFP
start
Wydarzenia
Komunikaty
Pożegnania
Zostań członkiem SFP
Informacje
Dla członków SFP
Kontakt
ZAPA
www.zapa.org.pl
Komunikaty
Informacje
Zapisy do ZAPA
Kontakt
KINO KULTURA
www.kinokultura.pl
Aktualności
Informacje
Repertuar
Kontakt
STUDIO MUNKA
www.studiomunka.pl
Aktualności
Informacje
Zgłoś projekt
Kontakt
AKTORZY POLSCY
www.aktorzypolscy.pl
Aktualności
Informacje
Szukaj
Kontakt
FILMOWCY POLSCY
www.filmowcypolscy.pl
Aktualnosci
Informacje
Szukaj
Kontakt
MAGAZYN FILMOWY
start
O magazynie
Kontakt
STARA ŁAŹNIA
www.restauracjalaznia.pl
Aktualności
Informacje
Rezerwacja
Kontakt
PKMW
start
Aktualności
Filmy
O programie
Kontakt
Portal
SFP
ZAPA
Kino Kultura
Studio Munka
Magazyn Filmowy
Stara Łaźnia
PKMW
MENU
O pracy nad nowym „Wiedźminem” oraz o kolejnych swoich projektach filmowych, z Tomaszem Bagińskim rozmawia Marcin Zawiśliński
Marcin Zawiśliński: Niedawno wrócił pan ze Stanów Zjednoczonych. Wyjazd się udał? 

Tomasz Bagiński: To była bardzo owocna wyprawa, ale na razie nie mogę zbyt wiele zdradzić.

Zbyt wiele nie znaczy jednak, że nic... Wiadomo, że jednym z producentów omawianego tam filmu o wiedźminie ma być Platige Image, drugim – z amerykańskiej strony – Sean Daniel Company. Wyjaśnijmy ostatecznie: jaka będzie pańska rola w tym projekcie?


TB:
Jeżeli nic nieprzewidzianego się nie wydarzy, to wyreżyseruję tę ogromną jak na polskie warunki produkcję. Będę również jej współscenarzystą.

Skąd to zainteresowanie wiedźminem Geraltem? W 2001 roku Marek Brodzki zrobił już o nim film.

TB:
To był rok, w którym do kin wszedł „Gladiator”, a ja dostałem nominację do Oscara za „Katedrę”. Wielu ludzi czekało na „Wiedźmina” z dużymi nadziejami i podobnie jak ja, rozczarowali się. Już wtedy pomyślałem, że warto byłoby zmierzyć się ze światem wiedźmina jeszcze raz. Musiało jednak upłynąć kolejnych kilka lat, żebym dorósł do tego projektu. Trzy lata temu doszedłem do wniosku, że już nadszedł na to właściwy moment.

Co pana fascynuje w wiedźminie?


TB:
Zacznę od tego, że w mojej opinii polska literatura science-fiction i fantasy jest jedną z najlepszych na świecie. Jej wielkim atutem jest koncepcyjność. To jest bardzo mocna, inteligencka proza. Jednym z niewielu słabych punktów, jakie posiada, jest konstrukcja psychologiczna występujących w niej postaci. Problem w tym, że film niemal zawsze karmi się bohaterami. Oczywiście ważna jest historia, ale tak naprawdę to są przede wszystkim opowieści o ludziach. Książki Andrzeja Sapkowskiego są jednymi z niewielu w polskiej literaturze science-fiction, w których występują kapitalne postaci. Jedną z nich jest właśnie wiedźmin Geralt.

W jednym z wywiadów powiedział pan, że Geralt to typowo polski bohater. Czyli jaki? 

TB:
Jest w nas Polakach taka niezgoda na niegodziwość władzy. Fundamentalna różnica między Lachami, czyli nami a Moskalami polega na tym, że niezależnie od kosztów my się tej władzy potrafimy czasami postawić. Tak łatwo karku przed naszym formalnym Panem nie zegniemy. I wiedźmin też taki jest. Nie godzi się na zło, oczywiście tak jak on je rozumie. Z pozoru nie interesuje się tym, co się wokół niego dzieje, ale jeżeli już się w coś angażuje, wchodzi w to jak w ogień. Bo tak czuje.

Postanowił pan przenieść produkcję filmu o wiedźminie do Stanów Zjednoczonych. Jakie są powody tej decyzji? Pieniądze?


TB:
Chcemy, aby nasz "Wiedźmin" był filmem gatunkowym, a takie zazwyczaj sporo kosztują. Na wyciągnięcie z rynku ponad 5-6 mln dolarów na jedną produkcję, stać tylko największe kinematografie, tj. brytyjską, francuską, japońską, może jeszcze chińską i oczywiście amerykańską. Celujemy w droższy projekt skierowany do widowni międzynarodowej. Dlatego wielkość potencjalnego budżetu była jednym - choć nie jedynym - z czynników szukania dofinansowania w Stanach Zjednoczonych.

Pada kwota 30 mln dolarów...

TB:
Rzeczywiście, kiedyś rzuciłem taką sumę, ale nie chciałbym się do niej za bardzo przywiązywać, bo negocjacje z amerykańskimi studiami filmowymi na temat ostatecznej wielkości budżetu cały czas trwają. Musimy mieć też świadomość, że jak na standardy amerykańskie, opowiadamy dość kameralną historię z kilkoma efektownymi, plenerowymi scenami akcji. Będą rozbudowane scenografie, efekty specjalne, ale nie spodziewajmy się wojny Pięciu Armii. Nie powstanie z tego superprodukcja. Ze scenariusza wyszedł nam bardzo mądry, słowiański „Przyczajony tygrys, ukryty smok”. 

To będzie również pański debiut pełnometrażowy.

TB:
Dlatego tym bardziej cieszę się z relatywnie kameralnego wymiaru tego filmu. Tym większa szansa na to, że nie przytłoczy mnie skala odpowiedzialności, jaką jako reżyser-debiutant i tak będę musiał ponieść. (Uśmiech)

Przez ostatnie pół roku pracował pan nad scenariuszem wespół z Thanią St. John, doświadczoną hollywoodzka scenarzystką, autorką takich produkcji telewizyjnych jak "Grimm", "Chicago Fire" czy "Buffy: Postrach wampirów".  

TB:
To był drugi istotny powód przeniesienia naszej produkcji za ocean. Szukaliśmy po prostu wysokiej klasy scenarzysty, który pomógłby nam przekształcić jakże piękną, erudycyjną i niezwykle bogatą w opisy literaturę Andrzeja Sapkowskiego w profesjonalny scenopis. Bardzo długo pracowaliśmy na przykład nad tym, aby dialogi były dopełnieniem dynamicznej akcji. Pierwszą wersję scenariusza „wykuliśmy” już ponad miesiąc temu, ale z pewnością pojawią się w nim jeszcze jakieś zmiany. Na razie zaakceptowali go producenci filmu.

Do jakich opowiadań Sapkowskiego sięgaliście pisząc ten scenariusz?

TB:
Trzon historii o Geralcie stanowią dwa opowiadania - „Mniejsze zło” i "Wiedźmin". Wykorzystaliśmy również kilka wątków z trzeciego opowiadania „Głos rozsądku”. Wszystkie pochodzą z tomu „Ostatnie życzenie”.

Na ile będzie to opowieść uniwersalna, a na ile osadzona głównie w polskiej rzeczywistości?


TB:
Ale czy to się ze sobą kłóci? Moim zdaniem raczej nie. Chcemy zrealizować film, który będzie bardzo polski, ale zrozumiały także zagranicą. Jednym z powodów, dla których wybraliśmy wspomniane już dwa opowiadania Sapkowskiego, w których nie ma ani Jaskra, ani Yennefer i wielu innych bohaterów, jest maksymalne uproszczenie całej historii. Głównym celem jest zaprezentowanie naszego bohatera tak szeroko i tak głęboko jak się tylko da. I to w taki sposób, żeby widzowie, którzy nie znają literatury Sapkowskiego ani gier z Wiedźminem, mogli wejść w jego świat, a nawet go pokochać. Gdyby udało nam się to w pierwszym filmie, to może powstaną kolejne...

Czy już wiadomo, kto zagra główne role i czy na planie pojawią się również polscy aktorzy?

TB:
Tego jeszcze nie wiemy. Kwestie obsady oraz potencjalnego zatrudnienia polskiej ekipy filmowej będą zależały od tego, gdzie ostatecznie będziemy kręcić. Oczywiście chcielibyśmy, aby film powstawał w Polsce. Już wiadomo, że będzie grany po angielsku. Rozmowy z producentami w sprawie wielkości budżetu filmu cały czas trwają.

Podczas ostatniej wizyty w Stanach Zjednoczonych rozmawiał pan nie tylko o „Wiedźminie”, ale również  o innych projektach filmowych

TB:
Prowadzimy też rozmowy nad jeszcze jednym pełnometrażowym filmem, którego koszt szacujemy na około 30 mln dolarów. Na razie mogę tylko zdradzić, że byłaby to opowieść science-fiction o amerykańskich marines, a zdjęcia do niej powstawałyby w RPA.

Robert Więckiewicz w filmie krótkometrażowym "Pan Twardowsky". Fot. Youtube.

Na początku grudnia zeszłego roku razem z allegro sprawił pan swoim fanom niespodziankę publikując w sieci dwa krótkometrażowe filmy, inspirowane nieco już zaśniedziałymi legendami polskimi.

TB:
Początkiem naszej współpracy z allegro był zrealizowany z powodzeniem już ponad rok temu e-book Jacka Dukaja „Starość Aksolotla”. Towarzyszyła mu, zrobiona przez ludzi z Platige Image, nowoczesna oprawa graficzna. Wtedy postanowiliśmy pójść za ciosem. Od początku planowaliśmy projekt adresowany do widowni internetowej i tylko z myślą o Polakach. Po długich, burzliwych dyskusjach postanowiliśmy odświeżyć oraz artystycznie przetworzyć legendy polskie i połączyć je z dobrym, inteligentny humorem, takim spod znaku Juliusza Machulskiego, kiedy kręcił „Vabank”, „Seksmisję” czy „Kilera”.
Jako pierwszy powstał „Smok” zainspirowany legendą o smoku wawelskim z Jerzym Stuhrem w jednej z ról. Potem zrealizowaliśmy „Pana Twardowsky’ego” z Robertem Więckiewiczem w obsadzie.

Oba filmy uzyskały rekordową liczbę przeszło 4,5 mln odsłon! Planujecie kontynuację tego cyklu?

TB:
Nie wykluczamy tego, ale ostateczna decyzja jeszcze nie zapadła.


Marcin Zawiśliński
SFP
Ostatnia aktualizacja:  14.01.2016
Zobacz również
fot. Platige Image
Powstaje film o Michalinie Wisłockiej, autorce "Sztuki kochania"
Paszport "Polityki" dla Magnusa von Horna
Copyright © by Stowarzyszenie Filmowców Polskich 2002 - 2024
Scroll