PORTAL
start
Aktualności
Filmy polskie
Box office
Baza wiedzy
Książki filmowe
Dokument
Scenarzyści
Po godzinach
Blogi
Konkursy
SFP
start
Wydarzenia
Komunikaty
Pożegnania
Zostań członkiem SFP
Informacje
Dla członków SFP
Kontakt
ZAPA
www.zapa.org.pl
Komunikaty
Informacje
Zapisy do ZAPA
Kontakt
KINO KULTURA
www.kinokultura.pl
Aktualności
Informacje
Repertuar
Kontakt
STUDIO MUNKA
www.studiomunka.pl
Aktualności
Informacje
Zgłoś projekt
Kontakt
AKTORZY POLSCY
www.aktorzypolscy.pl
Aktualności
Informacje
Szukaj
Kontakt
FILMOWCY POLSCY
www.filmowcypolscy.pl
Aktualnosci
Informacje
Szukaj
Kontakt
MAGAZYN FILMOWY
start
O magazynie
Kontakt
STARA ŁAŹNIA
www.restauracjalaznia.pl
Aktualności
Informacje
Rezerwacja
Kontakt
PKMW
start
Aktualności
Filmy
O programie
Kontakt
Portal
SFP
ZAPA
Kino Kultura
Studio Munka
Magazyn Filmowy
Stara Łaźnia
PKMW
MENU
WYDARZENIA
  11.01.2015
Z Waldemarem Krzystkiem, reżyserem filmu „Fotograf”, w nowym numerze „Magazynu Filmowego” (nr 1/2015), rozmawia Andrzej Bukowiecki. Oto fragment wywiadu, który w całości będzie można przeczytać na łamach pisma już 15 stycznia.
W jednym z wywiadów powiedziałeś, że za najbardziej wartościowe uważasz w „Fotografie” to, co „wystaje” poza granice gatunku. Czy mógłbyś rozwinąć tę myśl?

W „Fotografie” sposób opowiadania fabuły jest dostosowany do wymagań gatunku: kryminału, thrillera, ale uwzględnia też podjętą przeze mnie próbę poszerzenia ram gatunkowych, bo… tego wymagał cel nadrzędny. Pracując z Krzysztofem Kopką nad scenariuszem, nie poszliśmy w kierunku filmu, którego wartość sprowadzałaby się tylko do zbudowanej, nawet najbardziej inteligentnie intrygi sensacyjnej. Uznaliśmy, że film ma przykuwać uwagę, trzymać w napięciu, zaciekawiać oczekiwaniem na ciąg dalszy, ale nie tylko. Wykorzystaliśmy formułę gatunku do prześwietlenia problemu prawdy. Niby nic nowego: przecież w kryminałach chodzi o to, żeby odkryć prawdę, na przykład, kto jest mordercą. Tyle że w „Fotografie” doszedł określony kontekst historyczny. Pytanie: „Gdzie leży prawda?” nabiera specyficznego wydźwięku, kiedy opowiadamy o Związku Radzieckim. Tam tylko organ prasowy partii komunistycznej nosił tytuł „Prawda”, ale na co dzień, prawdy w tym kraju nie było za grosz, zresztą tak samo, jak obecnie. Z zagadnieniem prawdy konfrontujemy też postacie żyjące w dzisiejszej Rosji. Natasza, młoda moskiewska policjantka, dąży do prawdy i głosi ją w sposób bezkompromisowy, choć  płaci za taką postawę najwyższą cenę. Natomiast dla jej przełożonego, majora Lebiadkina, który, sądząc po wieku, mógł zostać policjantem jeszcze za komuny, a w każdym razie ją pamięta, prawda się nie liczy. Dla tego oportunisty i piekielnie inteligentnego pragmatyka istnieją tylko procedury, z których korzysta, aby osiągnąć cel. Tak więc w „Fotografie” posługujemy się konwencją thrillera, jako wehikułem opowieści o kondycji ludzkiej, o tym, co znaczy prawda w życiu człowieka. Próbujemy też odpowiedzieć na pytanie, jakie ma ona znaczenie w historii i współczesności narodu i państwa. Film pokazuje, do czego może dojść, gdy prawdę wyprze kłamstwo.

Czy odmienny stosunek Nataszy i Lebiadkina do prawdy odtworzył się w znakomicie kreujących te postacie aktorach – Tatianie Arntgolds i Aleksandrze Baluevie? Można sobie wyobrazić, że młoda aktorka, wcielając się w Nataszę, sama poznawała prawdę o mrocznej przeszłości swego kraju. Z kolei doświadczony i znacznie starszy od niej Baluev mógł swą interpretacją roli, swą grą, niejako sankcjonować tę przeszłość, być może mówiąc sobie w duchu: „No, cóż tak było…”

Baluev nie rozgrzesza komunizmu, zna go i pamięta, ale nie ma do tych czasów stosunku nostalgicznego – czegoś go jednak okres, w którym czytano „Prawdę”, nauczył. Nie wierzy w prawdę, nie wierzy w nic na sto procent – bo tak jest bezpiecznie. Co do Tatiany – zgoda. Wiedza, czy raczej niewiedza, historyczna, zarówno jej, jak i innych młodych ludzi, zresztą w Polsce także, woła o pomstę do nieba. Nikt z nich nie wiedział, na przykład, co to jest psychuszka. Trzeba coś z tym zrobić, bo w przeciwnym razie młodzi ludzie będą zawsze podatni na manipulację. Niewiedza nie jest żadnym usprawiedliwieniem! Naród, który zapomniał o swojej historii, będzie ukarany, przeżywając ją jeszcze raz.

Część akcji filmu rozgrywa się w byłej siedzibie dowództwa Północnej Grupy Wojsk Radzieckich w Legnicy. Czy nie obawiałeś się, że powrót do scenerii znanej z twojej „Małej Moskwy” grozi wtórnością?

"Fotograf"  to zupełnie inny film, to było jasne od początku. Też dzieje się w Legnicy, ale historia tego miasta jest tak bogata i różnorodna, że nie wymusza odgrzewania starych kotletów, jest źródłem ciągle świeżych inspiracji. Kiedyś zapytano mnie, dlaczego w Polsce robi się tak mało thrillerów i przeważnie się nie udają. Odpowiedziałem, że w wielu udanych zagranicznych filmach tego gatunku istotną rolę odgrywa jakaś tajemnicza wyspa, czy inne odludne miejsce. Dochodzi tam do intrygujących sytuacji, bowiem w takiej scenerii może zdarzyć się wszystko W pierwszej chwili pomyślałem, że w Polsce nie ma takich wysp, nie ma takich miejsc, hen daleko na odludziu, bo u nas wszędzie jest blisko. Można oczywiście wymyślić wyspę czy inna głupotę, ale wtedy i film będzie bujdą na resorach. Potem uprzytomniłem sobie, że w przeszłości polskimi tajemniczymi wyspami były właśnie garnizony, w których stacjonowała armia radziecka. Nie wiedzieliśmy, co się dzieje za murami i zasiekami, którymi legnicki garnizon był odgrodzony od pozostałej części miasta. Dochodziły słuchy, że działy się rzeczy straszne. Straszniejsze od tych, które pokazałem w „Małej Moskwie”. Tak przynajmniej wynikało z wiadomości otrzymanej po premierze filmu od byłego radzieckiego prokuratora wojskowego, który służył w Legnicy w tamtych czasach. Człowiek ten nie chce się ze mną spotkać i podać mi numeru swojego telefonu, mimo że od lat jest emerytem i mieszka w Australii. Postanowiłem więc uczynić garnizon Armii Czerwonej w Legnicy tajemniczą wyspą w scenariuszu „Fotografa”. Bo nie wymyśliłem jej sobie – istniała naprawdę. Osadzenie fabuły w realiach historycznych ma ją uwiarygodnić. Podobnie jak nakręcenie filmu w plenerach i wnętrzach naturalnych – ekipa nie wkroczyła do atelier.

AK
Magazyn Filmowy
Ostatnia aktualizacja:  13.01.2015
Zobacz również
fot. materiały prasowe
ScriptFiesta: konkurs scenariuszowy!
„Między nami dobrze jest”: Poszerzanie pola walki
Copyright © by Stowarzyszenie Filmowców Polskich 2002 - 2024
Scroll